News

Roberto Bedross o mentalności (niektórych) klubowiczów

Wczoraj na naszym Facebookowym fanpejdżu udostępniliśmy wpis jednego z polskich didżejów, który spotkał się z ogromnym zainteresowaniem i aprobatą. Roberto Bedross w kilkunastu zdaniach zgrabnie opisał bowiem sytuację i problem, z którym stykają się didżeje nie tylko w naszym kraju. W związku z tym, że nie wszyscy są użytkownikami FB, postanowiliśmy – za zgodą autora – zamieścić go również na łamach serwisu, z prośbą o Was komentarz. Czy rzeczywiście dziś pod tym względem jest dużo gorzej, niż jeszcze kilka lat temu, czy to problem „odwieczny” i od dawna tak samo aktualny?

„Taka refleksja po wczorajszej imprezie… Zacznę od apelu. Ludzie, zanim wyjdziecie do danego klubu, zerknijcie chociaż na plakat i zobaczcie co się w tym klubie tej nocy dzieje. Bo przychodzicie i się dziwicie, że jest nie tak jak byście chcieli. Jak idziecie do kina na horror to spodziewacie się komedii romantycznej? Nie sądzę. Jeśli natomiast idziecie do kina na randkę albo najeść się popcornu i nie interesuje was zbytnio film to w tym wypadku nie miejcie pretensji, że “Piła” jest mało romantyczna. Myślę, że większość osób przed pójściem do kina zna chociaż gatunek filmu, na który się decyduje. Dlaczego więc nie stosujecie tego w przypadku imprez?

Podchodzenie do DJa podczas imprezy i proszenie o zmianę muzyki jest moim zdaniem egoizmem w stosunku do pozostałych osób w klubie bo myślę, że taka osoba, która przychodzi po jakiś swój “hit” ma w dupie czy reszta bawiących się chce tego słuchać. Dajcie więc DJowi ponosić odpowiedzialność za to co gra a wy zajmijcie się zabawą albo sami weźcie się za granie. Jeśli jesteście tak zamknięci na inną muzykę to zostańcie w domu i odpalcie sobie winampa ze swoją ulubioną muzą albo zainteresujcie się co się dzieje w klubach i wybierzcie ten, który wam pasuje. Mam wrażenie, że niektórzy zachowują się tak jakby wychodzili z założenia, że w cenie biletu wstępu mogą sobie urządzić koncert swoich życzeń i ustalać tracklistę DJowi. Idąc na koncert Majki Jeżowskiej powinniście być świadomi, że coverów Slayera w jej wykonaniu raczej nie usłyszycie tak samo jak na dzień dzisiejszy nie usłyszycie od Bedrossa Pitbulla czy innego animalsa.

Zdaję sobie sprawę, że moje wywody niewiele zmienią, chciałem po prostu wyrzucić to z siebie bo czasami przeraża/irytuje/smuci mnie mentalność ludzi. Rozumiem, że są różne gusta, o których się podobno nie dyskutuje aczkolwiek z gustem się żaden człowiek nie rodzi. Gust muzyczny to wypadkowa naszych doświadczeń, przeżytych imprez, przesłuchanych płyt itd. Dopiero otwartość na nowe, inne rzeczy, zapoznanie się z nimi i własna ich ocena sprawia, że można powiedzieć o swoim wyrobionym guście bo poddawanie się tylko temu co często narzucają np. media jest tylko bezmyślnym małpowaniem a nie gustem. Ale pomijając już sprawę gustu… Jeśli ktoś twierdzi, że muzyka house nie nadaje się do tańca to jest już totalnym ignorantem i na to wytłumaczenia nie ma.
Dziekuję za uwagę. Roberto Bedross”

P.S. A przy okazji sprawdźcie najnowszy numer Roberta:

Roberto Bedross feat. Agata, Pesos – Remember Me (Radio Mix)



Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →