Richard Durand specjalnie dla FTB: 'Prawdziwy magik nie zdradza swoich sztuczek’
Przy okazji wydania kolejnego autorskiego albumu, który ukaże się również w Polsce, zadaliśmy kilka pytań Richardowi Durandowi. Skąd czerpie pomysły, jaki był plan w przypadku nowego krążka? Jak nowa sytuacja ma się do czasów, kiedy robił klubowe sztosy dla DJ-a Jeana?
Co twoim zdaniem nas powinno najmocniej zachęcić do posłuchania nowego albumu?
Najlepsze rzecz związana z tym albumem to jego różnorodność. Jest tu wiele bardzo różnych numerów z bardzo różnymi wibracjami. Część to tracki dość zrelaksowane, inne mają szybkie tempo. Niektóre są z wokalami, inne bez, no i nie zabrakło parkietowych bomb!
Długo przygotowywałeś ten krążek? Jakieś ciekawostki?
Zacząłem pracę pod koniec lata 2010 i gdybym miał ci zdradzić ci wszystkie ciekawostki dotyczące „making of”, ten wywiad byłby stanowczo za długi! Każdy numer ma swoją własną historię. Warto wspomnieć, że znalazło się parę numerów, które nigdzie wcześniej się nie ukazywały, jak „Night and day NYC” czy „Tiger’s Apology”.
To twój drugi, bardziej mainstreamowy album. Czujesz się jak nowonarodzony? To nowy rozdział w twojej karierze?
Nie do końca nowy rozdział, podczas produkowania dużo myślałem o tym, by nowy album był naprawdę solidny i porywający. Nowe „In Search of Sunrise” zmiksowane przez mnie pojawi się w czerwcu i jak się można spodziewać, będzie to muzyka bardziej relaksacyjna. Pomyślałem, że warto połączyć ze sobą obie stylistyki i nieco peksperymentować!
Sześć lat temu w swoim labelu Zzap tworzyłeś numery dla innych wykonawców, jak choćby dla DJ-a Jeana. Jak to pamiętasz? Dużo się z twojej perspektywy zmieniło od tamtych czasów?
To był fenomenalny okres mojego życia, ale na pewno zupełnie inny. Pracowałem nad kawałkami, które były przeznaczone do puszczania w holenderskim radiu, teraz to się zmieniło. W tej chwili robię muzykę, która ma nadawać się do moich własnych setów. Choć oczywiście czasem prześliźnie się jakiś track o radiowym charakterze.
Czy czujesz różnicę tworząc killera na imprezy, a produkując lekki numer do radia? Czujesz, że oba przeznaczone są dla innej publiczności?
Nie czuję, żeby to było dla innych ludzi. Tak naprawdę robię rzeczy, które po prostu przychodzą mi do głowy. Mogą być szybkie, wolne, mainstreamowe albo zupełnie inne.
Co cię inspiruje? Sprawdzasz co się dzieje w innych gatunkach muzyki tanecznej czy w całkiem innych światach?
Słucham dużo bardzo różnej muzyki. Naprawdę lubię pop i rock. To fajne sprawdzać jak kawałki są zbudowane, wsłuchiwać się w ich strukturę. To wielkie źródło inspiracji. Chociaż lubię różne gatunki, to nigdy nie byłem fanem R’n’B.
Z kim chciałbyś popracować w przyszłości?
Wow, naprawdę nie wiem! Mógłby to być jakiś DJ, ale też ktoś z całkiem innego świata. Ktoś, kto robi muzykę pop, a może ktoś z zapleczem z muzyki klasycznej? Nigdy nie wiadomo, po prostu chcę robić muzykę!
Zdradzisz nam coś o swoim sprzęcie, ulubionych zabawkach i trickach?
Haha, często dostaję to pytanie, ale prawdziwy magik nigdy nie zdradza swoich sztuczek! Mogę powiedzieć, że pracuję na Logicu i bez mojego Maca jestem niczym!
Jaka jest największa zmiana w świecie kultury klubowej porównując rok 2001 i 2011?
Na pewno ilość dostępnej muzyki. Jest teraz tylu ludzi tworzących muzę! To niewiarygodne ile kawałków ukazuje się każdego dnia na świecie! Może nawet każdej godziny! To wariactwo!
5 rzeczy, które byś zabrał na bezludną wyspę?
Rzeczy? Czyli nie chodzi o ludzi? Najpierw oczywiście mój laptop, ale przydałaby się tam prąd, w przeciwnym razie nie bardzo. Wziąłbym i-Phone’a, fortepian, stół do snookera i na ciężki czas przygotowałbym sobie butelkę wódki (śmiech).
A z czego jesteś najbardziej dumny?
Z tego, co osiągnąłem w świecie muzyki. Nigdy w życiu bym nie przypuszczał, że sprawy ułożą się dla mnie tak, jak przez ostatnie 13 lat! Cieszę się, że dołączyłem do tej armii i tak się świetnie się bawiłem „podczas służby”. I jeszcze jedno – jestem bardzo dumny z tego, że udało mi się zachować równowagę pomiędzy pracą a przyjemnością.
Jak się gra w Polsce w porównaniu do UK czy Holandii, albo Azji czy Ameryki Południowej?
Nie mów nikomu, ale Polska to wciąż jedno z moich ulubionych miejsc do grania. Każdy jest entuzjastycznie nastawiony, za każdym razem widzę dziki i wspaniały tłum! Dodać jednak trzeba, że każdy kraj ma swój własny urok i nie ma dwóch miejsc, które by miały dokładnie taką samą wibrację.