Rewolucja na muzycznym rynku?
Uwaga, idzie nowe! Chcielibyście kupować legalnie muzykę, ale coś powstrzymuje Was przed przełomową wizytą w banku i rozpoczęciem przygody z kartą kredytową? Na horyzoncie pojawiły się nowe możliwości…
Rennie Pilgrem znów przełamał lody i rozpoczął właśnie sprzedaż swoich nowych produkcji poprzez telefon! Za cenę piwa… Nowe wydawnictwo ojca chrzestnego muzyki breakbeat „Skin” jest sprzedawane w niezwykły sposób: wielbiciele otrzymują kod, który mogą wpisać do swojego telefonu, po czym otrzymują link do albumu, a ich rachunek telefoniczny obciążany jest kosztem 3 funtów brytyjskich, pomijając zupełnie karty kredytowe.
Jak donosi DJmag UK, jednym z powodów takich działań Pilgrima jest fakt, że wg niego słuchacze częściej ściągają cały album niż pojedyncze utwory. „Chciałem sprzedawać muzykę za atrakcyjną cenę, a ponadto sprzedawać ją w ten sposób, by ludzie nie kupowali jedynie utworu, ale zakupili cały album” tłumaczy Rennie. „To jest globalne zjawisko. Ludzie kupują jednego tracka, słuchają go a potem wyrzucają jak im się znudzi.”
Na płycie „Skin” znajdziemy potężny zestaw tłustych breakowych bitów odpalanych choćby w ciężkim, basowym „Drumma”, aż po electrofunkowy „Eraser”. Ponadto na płycie znajdziemy kooperacje z takimi postaciami jak Arthur Baker, Uberzone, Larry Love z Alabama 3, dzięki którym mamy do czynienia z najbardziej dojrzałym wydawnictwem Pilgrima.
W erze masowej digitalizacji i w momencie, gdy rynek fonograficzny przeżywa kryzys, Rennie w swoim sposobie dystrybucji dostrzega ogromny potencjał. „Nikt tak naprawdę nie wie, jaka jest idealna forma dystrybucji w tej chwili, ale pewne jest, że kupowanie muzyki za pomocą telefonu jest lepsze i prostsze niż poprzez internet, kartę kredytową, PayPal etc. Wpisujesz jedynie kod, a pieniądze automatycznie dodają się do twojego rachunku. To naprawdę bezbolesne rozwiązanie. To może być coś, co w przyszłości będzie ogólnodostępne.”
To może być prawdziwa rewolucja na rynku – zapewne takie rozwiązanie doskonale przyjęłoby się w Polsce, gdzie wciąż panuje alergia na karty kredytowe i niewiele osób się nimi posługuje, w przeciwieństwie do telefonów komórkowych. Najpierw jednak operatorzy telefonii komórkowych powinni zastanowić się nad zmniejszeniem swoich zysków z każdego takiego smsa, bo na razie swoimi prowizjami blokują tego typu rozwiązania…
(tłum. Marcin Piątyszek)