Retro-futuryzm czyli francuscy giganci przemówili
Włączyłem sobie soundtrack do „Tron: Legacy” podczas pisania tego tekstu i po raz kolejny zadałem sobie pytanie: Jak im się to udało? Skąd to potężne zainteresowanie ich twóczością od właściwie samego początku istnienia? Anonimowość i kosmiczne hełmy to przecież nie wszystko – ich największe hity „Around The World” czy „Da Funk” to świetnie rzeczy, ale czy zasługujące na to, by ich twórcom płacić – jak głosi legenda – po 250 tysięcy funtów na głowę za jeden występ na Global Gathering UK?
Poza oryginalną muzyką i doskonałym marketingiem Daft Punk to też od zawsze twórcy niesamowitego show na żywo – można uznać, że gdy Tiesto wyznaczał nowe standardy eventów w świecie trance, reszta świata miała Chemical Brothers i Daft Punk, którzy szybko zrozumieli, że w „technologicznych czasach” trzeba ludzi powalić na kolana również stroną wizualną. Dziś z kolei dołączają do grona tanecznych twórców, których horyzonty są dużo szersze – nagrali soundtrack do głośnego filmu, w dodatku większość widzów twierdzi, że ich muza to najważniejszy i najmocniejszy element tego filmu. A co mówią sami artyści? Oto ich wypowiedzi z materiału amerykańskiego magazynu „Dazed”.
Thomas Bangalter: „Ten projekt to nasze największe jak dotąd wyzwanie. Najbardziej kompleksowa rzecz, w jaką kiedykolwiek byliśmy zaangażowani. Zaczynaliśmy od robienia muzy w sypialni, a teraz nasze kompozycje gra 90-osobowa orkiestra z najlepszymi muzykami świata. Jesteśmy szczęściarzami – po tylu mocnych artystycznie momentach w naszej karierze, nagrywamy tę orkiestrę, co było bardzo intensywnym doświadczeniem.
Spędziliśmy sześć miesięcy eksperymentując z brzmieniami – ograniczyliśmy się do poszukania sześciu czy siedmiu cyfrowych dźwięków, które dołączyliśmy do naturalnych, orkiestrowych brzmień. Nasze inspiracje? Max Steiner, Bernard Herrmann, John Carpenter, Vangelis i Maurice Jarre.
Czuliśmy presję, ale największa presja, jaką czujemy, pochodzi od nas samych. Nawet w tym przypadku. Dlatego daliśmy sobie tyle czasu – chcieliśmy gwarancji pełnej wolności i przestrzeni do eksperymentów w tej materii. Hollywood to fabryka snów, to miejsce na skrzyżowaniu wyobraźni i przemysłu. Po naszym kolejnym „piramidowym” tournee czuliśmy, że audiowizualna IMAX-owa odyseja w 3D razem z firmą Disneya to okazja do znowu zbudowania czegoś całkiem nowego”.
Guy-Man: „Pierwszy Tron zrobił na nas wielkie wrażenie i zostawił ślad. Miałem 8 lat, Thomas 7. Widziałem to może dwa albo trzy razy, ale czuję to mocno do dziś. Myślę, że nowy Tron nie jest w stanie tego wrażenia zastąpić”.
Thomas: „To był rok 1982 – jakość była jeszcze naiwna, gry komputerowe dopiero startowały. Jak w początkach muzyki elektronicznej to był rodzaj deklaracji, zapowiedź ideologicznej walki. Ale to już jest nieaktualne – socjologicznie i artystycznie. Więc jak zawsze pozostaje pytanie – co można zrobić następnego?”.
Guy-Man: „17 lat temu, gdy robiliśmy „Da Funk”, akurat był punkt zwrotny. Po tym kawałku w Anglii i Szkocji – gdzie był nasz label – zrobiła się wielka presja, wszystkie oczy i uszy skierowane na nas. Mieliśmy po 18 i 17 lat. Zaczęło się szaleństwo. Nigdy o tym nie mówiliśmy, ale zrobiliśmy wtedy „Da Funk 2”, czuliśmy, że znaleźliśmy formułę. Potem pomyśleliśmy, że musimy zabić ten pomysł i pójść inną drogą. Zrobiliśmy więc „Rollin’ and Scratchin’”, świadomie ukatrupiliśmy „Da Funk 2”. Trzeba robić rzeczy nieoczekiwane.”
Thomas: „Z tych samych powodów stwierdziliśmy, że soundtrack do Tronu nie może być zrobiony na dwóch syntezatorach i drum maszynie. Wielu tak chciało, twórcy filmu też myśleli, że to będzie czysto elektroniczny soundtrack”.
Guy-Man: „Mamy nadzieję, że ta ścieżka namówi wielu ludzi do zgłębiania muzyki klasycznej. Barokowa jakość muzyki to jest to – dusza i emocje są tu tak silne, że łatwo to polubić. Ludzie myślą, że tu potrzebna jest jakaś dodatkowa edukacja. Też tak myślałem przez długi czas, ale potem, kiedy już znałem wiele muzycznych gatunków, spróbowałem tego raz jeszcze. Tu nie chodzi o naukę, trzeba się tylko nauczyć, że to istnieje i jest na wyciągnięcie ręki”.
Thomas: „Końcówka naszego kawałka Aerodynamic to zupełnie barokowa muzyka, klasyczna kompozycja włożona w syntetyczną formę. Z soundtrackiem do Tronu było odwrotnie – chcieliśmy, żeby to brzmiało ponadczasowo. Wiolonczela istniała i miała się dobrze 400 lat temu i za 400 lat nadal tu będzie. A syntezatory wymyślone 20 lat temu za 20 lat mogą zniknąć. Synthy to bardzo niski poziom sztucznej inteligencji. Skrzypce Stradivariusa będą nadal żywe za 1000 lat. W przeszłości pracowaliśmy nad będącymi w sprzeczności disco i heavy metalem, teraz robimy podobnie z muzyką do filmów. To idea absolutnego retro-futuryzmu”.