’Potężne, progresywne basy’ – wywiad z polskim duetem Skytech
Już 6 marca, za niecałe dwa tygodnie , w Hali Łuczniczka w Bydgoszczy odbędzie się kolejna edycja imprezy EnTrance. Tym razem na scenie zagrają prócz takich sław jak Rank1, Johen Miller, Wippenberg, również bracia Dziewulscy z Olsztyna, występujący pod aliasem Anguilla Project i Skytech.
Skytech tworzą dwaj bracia, Julian i Mateusz Dziewulscy, mający na swoim koncie liczne sukcesy, dziesiątki wydanych numerów, EPek, remiksów w najlepszych labelach na świecie. Oprócz takich wytwórni jak Conspiracy Recordings, Coldharbour Recordings, Discover Records, Infrasonic Recordings, Captivating Records, Well Mixed Records, ich produkcje ukazują się również w wytwórni Armada Music, której współzałożycielem jest sam Armin van Buuren. Rok 2009 był dla nich bardzo pracowity, a 2010 rozpoczął się dla nich bardzo pomyślnie. Światło dzienne ujrzała nowa EPka w Coldharbour Recordings „Solitude EP”, a w lutym wychodzi wydawnistwo „Comet”. Ich najnowsze produkcje powstające pod aliasem Skytech, ukazały się w nieco innym klimacie, nadal utrzymanym w stylu trance, okraszone lekko klimatami electro i progressive. Jako jedyni, swoim przeobrażeniem zwrócili uwagę organizatorów tegorocznej edycji EnTrance. Już 6 marca będziecie mieli okazję przekonać się na żywo, czym zasłużyli sobie na to wyróżnienie.
Zaczęło się od wydawnictw pod aliasem Anguilla Project. Skąd tak wyszukana nazwa?
Mateusz: Nasz duet powstawał przez wspólne rozwijanie pasji, którą znaleźliśmy w muzyce. Zauważyliśmy, że nasze pomysły na muzykę uzupełniają się i dają zadowalający efekt.
Julian: Oczywiście nie zapominajmy, o tym, kto zaszczepił pasję do muzyki w młodszym bracie (śmiech). Anguilla Project powstało już po kilku latach pracy i miało rozpocząć nowy etap w naszym twórczym życiu. Doszliśmy do etapu w którym postanowiliśmy wydawać muzykę i tak też się stało.
M: Słowo Anguilla oznacza w języku łacińskim „węgorz”, a my przecież mieszkamy w krainie tysiąca jezior – to nasz odzew w stronę otaczającego nas klimatu i przyrody.
J: Poza tym na morzu karaibskim jest także gorąca wyspa o tej barwnej nazwie. Osobiście jestem wielkim fanem rytmów latynoskich, nawet próbuję przenieść cząstkę klimatu krajów tropikalnych organizując i obsługując imprezy tematyczne w biznesie którym się zajmuje na co dzień.
M/J: Także jak widzisz nie ma tutaj aż takiej przypadkowości, wszystko przemyślane, słowem mnóstwo dobrej roboty (śmiech).
EPki, które wydawaliście jako Anguilla Project utrzymane były w stylu uplifting trance. Skytech, to nowe brzmienie, nowe pomysły…
M: Nasze brzmienie na przestrzeni ostatnich lat ulegało częstym zmianom, ale nie było jakiejś brzmieniowej rewolucji. Od początku idziemy dosyć jasno wytyczoną ścieżką, nie stroniąc jednak od inspiracji inną muzyką. Nasz Trance obecnie przemyca dużo elementów spoza gatunku.
J: Moje zdanie jest nieco odmienne. Uważam, że zmienił się nasz target wśród zwolenników trance. Ten gatunek muzyki posiada wiele odmian, wcześniej nasze brzmienia były bardziej upliftowe, bardziej płynące i trafiały do zwolenników gatunku właśnie uplifting trance. Aktualnie nasze brzmienie jest bardziej ostre, zawierające elementy elektro często pomieszane z potężnymi progresywnymi basami. W roku 2009 i myślę, że także w 2010 będziemy bardziej związani z progresywnymi brzmieniami a co za tym idzie będziemy rozwijać alias Skytech, który chcemy, aby właśnie z taką muzyką był kojarzony.
Olsztyn, z którego pochodzicie, nie należy do miast propagujących trance i jego pochodne. jak myślicie w czym tkwi problem? Publika nie jest jeszcze na to gotowa, czy Olsztyn to miasto bardziej skomercjalizowane muzycznie.
J: Faktycznie -ciężko u nas wdrożyć ten styl muzyki, ale muzyka trance to nie mainstream – do tego potrzeba solidnego nagłośnienia, przestrzeni, efektów świetlnych. Niestety małe klubiki, często ze sprzętem dobranym nieodpowiednio, z mała ilością miejsca nie mogą spełnić żadnego z wyżej postawionych wymogów. Myślę, że gdyby było odpowiednie miejsce, jak przykładowo legendarny Come In, to imprezy z powodzeniem przyciągałyby ludzi.
M: Dokładnie, przecież takich imprez nie trzeba robić codziennie. Wystarczy jak by w takim miejscu zrobić imprezę raz na miesiąc, niech ludzie by nieco wygłodnieli. Dodatkowo za każdym razem zaoferować coś ekstra itd. – pomysłów jak to ująć jest wiele, tylko szkoda, ze nie ma gdzie tego zrealizować.
Wasza pierwsza upliftingowa EPka „From the Sea” wydana została nakładem Conspiracy Recordings, należącej do Jona O’Bira, cenionego w świecie producenta i DJ. Jak udało wam się nawiązać z nim kontakt i zainteresować swoim materiałem?
J: To proste, wysłaliśmy demo do Conspiracy, po około dwóch tygodniach Jon odezwał się i powiadomił nas, że jest zainteresowany wypuszczeniem tracka. Już w październiku mieliśmy go w swojej płytotece na czarnym krążku. Utwór nie pozostał bez echa, został przyjęty z entuzjazmem przez DJ-ów.
Jesteście w branży od dobrych 3lat. Jak oceniacie poziom polskich producentów muzyki klubowej, na tle zachodnich, z których większości nie uda się wydać swoich EPek, pomimo ogromnego talentu. W czym tkwi przyczyna?
M: Wiesz, jeżeli materiał jest chwytliwy to raczej nie ma takiej sytuacji, że zagraniczne labele będą się wzbraniać przed wydaniem utworu – zobacz jak to teraz się rozwinęło: prawie nikt już nie tłoczy winyli, coraz mniej sprzedaje się Cd z singlami, a rozwijają się sklepy z mp3. To powoduje, że zmniejsza się ryzyko finansowe wytwórni i wydawane jest coraz więcej muzyki (fakt, że czasami marnej jakości), praktycznie codziennie nowe utwory. Tak więc, jeżeli wysyłając promo żaden z labeli nie odpowiedział, to oznacza, że utwór nie jest czymś, co może się sprzedać. Oczywiście producent musi mieć na uwadzę ,zę proces od wysłania uworu do jego przesłuchania przez managera wytwórni może się rozłożyć w czasie nawet do kilku tygodni.
Jakiś czas temu wydaliście pod aliasem Skytech numer „Floating Clouds”, znajdujący się na EPce „Coldharbour Selections”. Został on bardzo gorąco doceniony przez słuchaczy cotygodniowej audycji autorstwa Markusa Schulza – Global DJ Broadcast. Czy Wasze produkcje powstają pod wpływem dłuższych przemyśleń, czy jest to efekt spontaniczności doprawionej odrobiną szczęścia.
J: To przede wszystkim, mnóstwo godzin spędzonych przed komputerem, ciągła nauka, także coraz więcej możliwości daje nam posiadane oprogramowanie.
M: Dla mnie niezwykle istotna jest inspiracja – pomysły lubią przychodzić z nienacka, dlatego przelewam je do projektów od razu a wszelkie rozważania na temat danych struktur numeru czy brzmień zostawiam na później. Tworzenie muzyki jest ostatnia rzeczą, która wymaga pospiechu.
Rok 2010 rozpoczął się dla was bardzo pomyślnie. Światło dzienne ujrzała nowa EPka w Coldharbour „Solitude EP”, w lutym wychodzi EPka „Comet”. Czym zajmujecie się na co dzień, prócz produkcji i DJingu? Wiadomo, że samą muzyką człowiek nie żyje.
J: Prowadzę agencję Elite Music. Moja firma jest związana z branżą MICE – zajmuję się organizacją i obsługą imprez dla firm i klientów indywidualnych. Praca we własnym biznesie pochłania mnóstwo czasu. Zwykły dzień przebiega na odpisywaniu na maile, pisaniu ofert, spotkaniach, telefonach, załatwianiu innych spraw. Bezpośrednia realizacja zleceń to natomiast, nie przespane noce, zwłaszcza weekendy.
M: A ja mój czas rozdzielam między muzyką i szkołą. Uczę się obecnie w liceum
Jak się czujecie jako polscy reprezentanci tegorocznej edycji enTrance 2010?
M: Wspaniale. Mamy nadzieję, że zapewnimy imprezowiczom kilkadziesiąt minut wspaniałej zabawy oraz że nasz set utkwi w ich pamięci na długo. Liczymy na wsparcie ze strony publiki.
J: Mlody za konsoletą szaleje, ja mam tylko nadzieję, że nie rozniesie sprzętu i że jego entuzjazm udzieli się także imprezowiczom.
Możecie powiedzieć coś więcej na temat waszego nowego numeru „Comet”, który już zbiera pozytywne komentarze w światku DJskim.
M: Wyjdzie on na EPce w naszym ulubionym labelu Coldharbour Recordings. Release planowany jest na 1 marca.
J: W Ulubionym labelu, który prowadzi ulubiony DJ i producent, nasz guru Markus Schulz.
Jakie są wasze plany na najbliższe miesiące?
M: Finalizacja projektów, nauka i zdanie egzaminu na prawo jazdy.
J: Przede wszystkim praca w firmie, ale także finalizowanie niedokończonych projektów utworów.
Rozmawiał: Paweł Pawłowski