News

Pod prąd komercyjnemu rynkowi wydawniczemu: David Lynch, Jay Haze

Nie tak dawno David Lynch zaskoczył nas wszystkich swoją EP-ką. Jak się okazuję – i czego można się było domyślić – nie jest to jego ostatnie słowo w branży muzycznej, a jedynie element większego planu. Jeden z najlepszych reżyserów w historii kina sprzymierzył się z PledgeMusic, serwisem, w którym pieniądze z zakupionej muzyki przeznaczane są na cele charytatywne – w tym pomoc początkującym muzykom.



David Lynch Foundation to organizacja, która już od dawna wspiera finansowo m.in. studentów zmagających się ze stresem, uniemożliwiającym im kształcenie się. Do tej pory nie była w żaden sposób związana z muzyką, podczas gdy na stronie PledgeMusic.com widzimy już logo DLF Music. W zamian za osiemnastodolarowy datek, pobrać będzie można kompilację złożoną z utworów takich artystów jak: Arrested Development, Au Revoir Simone, Ben Folds, Moby, Neon Trees, Iggy Pop, Maroon 5, Peter Gabriel, Heather Nova, Dave Stewart, Slightly Stoopid i Tom Waits.


Gdy ściągasz utwory od DLF Music, nie tylko będziesz mógł cieszyć się świetną muzyką, ale to pobranie da komuś, gdzieś na świecie, szczęście.


David Lynch


Z pewnością zastanawia Was brak muzyków reprezentujących branżę elektroniczną. Jest to jednak pierwsza z wielu takich inicjatyw Lyncha, a biorąc pod uwagę jego ostatnie wydawnictwo, być może wkrótce dane nam będzie oglądać bardziej „klubowe” nazwiska w gronie światowej sławy artystów, którzy wydadzą ekskluzywne utwory w ramach projektu DLF Music.



Elektronicznie czy nie, David Lynch rzuca się w świat wydawniczy z próbą zrewolucjonizowania, tak bardzo nastawionego na zyski, rynku. Z motyką na słońce? Niekoniecznie, w końcu wiemy w FTB z doświadczenia, jak wielką inicjatywą wykazują się klubowicze w takich sytuacjach, a to nie pierwsza ostatnimi czasy historia, gdy muzyka zahacza o pracę na cele charytatywne. Pomijając promowane przez nas akcje, o których regularnie informujemy Was na łamach portalu, warto wspomnieć choćby o Amerykaninie znanym z wydawnictw m.in. w Bpitch Control i Get Physical, Jay’u Haze, który zrezygnował całkowicie ze swoich gaży DJ-skich i wydawania muzyki za pieniądze, po wielu latach wspierania potrzebujących rozpoczynając projekt, który sam nazwał „Music 2.0”.


Na czym owa muzyka w nowej wersji ma polegać? Tego dokładnie nie wiemy, gdyż artysta wypowiada się na ten temat dość enigmatycznie, pragnąc pewnie pozostać poza komercyjnym obiegiem informacji. W prawdopodobnie ostatnim jego wielkim wywiadzie w karierze stwierdził, iż większość albumów nie ma nic wspólnego z artyzmem i w ogóle nie powinno powstać, gdyż poza celem sprzedania pewnej osoby, nie ma w nich żadnej świeżości; nie wnoszą do muzyki nic nowego. Narzekał również na bajońskie sumy wypłacane DJ-om za sety grane w krajach, w których bieda jest zjawiskiem powszechnym i wiele, wiele innych rzeczy (pełna treść wywiadu po angielsku w załącznikach).



Jak do tej pory, Haze konsekwentnie trzyma się swojego postanowienia, czemu daje upust na swym Facebookowym profilu w tekstach przybliżających jego światopogląd. Możemy go wspierać całym sercem, ale czy jest na tym świecie miejsce dla artysty tego „starego” typu; typu kojarzonego bardziej ze sztuką w sensie np. malarstwa, niż z tworzeniem muzyki? Czas pokaże, a nam pozostaje trzymać kciuki za projekty obu przedstawionych przeze mnie panów. Może faktycznie zrewolucjonizują muzykę, jeśli nie sami, to inspirując kolejne pokolenia…


A jakie są Wasze poglądy na temat charytatywności i niecharytatywności muzyki? Kiedy powiecie, że artyści muszą z czegoś żyć, a kiedy oskarżycie ich o sprzedajność?




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →