Płyta tygodnia: techniczny majstersztyk od Bena Simsa!
Niedawno pisaliśmy o Johnie 00 Flemingu, który wydał debiutancki album po 20 latach na scenie. Podobnie jest w przypadku Bena Simsa, który miksuje i nagrywa od zawsze, a dopiero teraz, w 2011 roku zdecydował się na stworzenia długogrającej, autorskiej płyty.
Album „Smoke & Mirrors” ukazuje się w labelu Drumcode i bardzo dobrze, przynajmniej nie ma ryzyka, że przemknie niezauważony. Szkoda by było, bo to płyta re-we-la-cyj-na! Surowa, a jednocześnie pomysłowo i nowocześnie wyprodukowana, mocno tradycyjna, a jednak aktualna. Słychać tu doświadczenie Simsa, ktoś bardzo młody nie mógłby nagrać czegoś podobnego. Mamy tu całą historię muzyki techno, od klimatów funkowych po progresywne, od Detroit po deep techno, od numerów pędzących po pompujące, od basów świdrujących po pulsujące.
Każdy kolejny kawałek zaciekawia, każdy zwraca uwagę czymś innym, kolejnym intrygującym i wyróżniającym pomysłem, a wspólnym mianownikiem wydaje się fakt, że każdy na swój sposób tętni życiem, każdy ma interesującą i bogatą aranżację. Osobiście nie mam tu faworytów, odpalcie obojętnie który kawałek, a na pewno traficie na coś bujającego i wciągającego.
Jak dobrze, że Adam Beyer podpisał kontrakt z Benem Simsem, jak dobrze, że ten krążek został wydany w Drumcode. Z drugiej strony Beyer ma się czego bać, bo zróżnicowany i wielokolorowy materiał Pana Simsa powinien mu dać do zrozumienia, jak często płaskie i jednowymiarowe są rzeczy wydawane przez niego samego i jego przyjaciół z wytwórni. Polecamy!