Płyta tygodnia: Orkidea!
Fińska duma muzyki trance świętuje 20 lat na scenie swoją trzecią płytą długogrającą, wydaną w labelu Solarstone’a. Już sama ksywa producenta i nazwa labelu sugerują, że będziemy mieć do czynienia z materiałem bardzo dobrym. Błąd! Określenie „bardzo dobry” tu zupełnie nie pasuje, „20” to coś wyjątkowego, wręcz magicznego.
Nie wszystkie kawałki są tu całkiem premierowe, nie wszystkie zrobił całkiem sam, ale jedno jest pewne – wszystko, co tu znajdziecie, to muzyka niesamowita. Już odsłuchując próbki w muzycznych sklepach, człowiek nie może uwierzyć jak to możliwe, by każda kolejna była tak dobra, jeszcze lepsza od poprzedniej, która była przecież doskonała. Naprawdę nie wyobrażam sobie osoby, która słuchając tego krążka nie miała z tego przyjemności, bez względu na to, jakich dźwięków słucha na co dzień.
Nawet jeżeli na co dzień nie lubicie muzyki trancowej, nie odtrącajcie tego materiału. Ta jej wersja – często progresywna, oldschoolowa, szlachetna, zawsze pełna emocji i klimatyczna – to całkiem coś innego niż dzisiejsze standardy. Powrót do przeszłości? Może i tak, ale za to jakiej!
Żaden z utworów nie pełni tu roli wypełniacza, każdy ma do opowiedzenia własną historię, w każdym Orkidea prezentuje urzekającą melodię, zaprasza do swojego świata, pełnego uczuć i jakiejś melancholii. Niektóre motywy już dobrze znacie, na inne natraficie po raz pierwsze. Wszystkie są tak samo ciekawe, „20” to niezwykle równy materiał, który z czystym sumieniem możecie zaprezentować każdemu, komu chcielibyście pokazać to, co w muzyce trance najlepsze. Albo jeszcze lepiej – to, co w muzyce trance najpiękniejsze.