Płyta tygodnia: Gabriel Ananda
Dla wielu Ananda pozostaje gościem od jednego klubowego zamiatacza „Doppelwhipper”, ale tak naprawdę to artysta będący na scenie od 15 lat, mający za sobą wydanie trzech albumów i wielu epek. Właśnie postanowił podsumować swoją karierę wydając zawierający aż 25 kawałków album „Selected Techno Works”, z czego techno w różnych odmianach znajduje się w pierwszej części zestawu, a później mamy odpoczynek w postaci chill outowych propozycji, które luźno nagrywał przed rokiem 2005.
Zajmijmy się więc pierwszą częścią podsumowania kariery Anandy. Gabriel to z całą pewnością bardzo niedoceniana u nas postać. Zresztą nie tylko u nas. Gość od zawsze będący gdzieś z boku zarówno nurtu mainstreamowego, jak i undergroundowego. Być może powodem takiego stanu rzeczy jest fakt, że jego muza (poza wspomnianym „Doppelwhipperem”) to raczej rzeczy nienarzucające się słuchaczowi, niekoniecznie przebojowe czy mocno parkietowe. Jest w tym techno, ale często z dodatkami, które sprawiają, że taneczny beat schodzi na drugi plan.
Ananda bowiem lubi grać na klawiszach, lubi melodie, syntezatorowe pady, melancholijne motywy, słowem lubi budować klimat. Sytuuje się gdzieś pomiędzy światem technicznym a progresywnym. Czasem jego muzyka przypomina rzeczy Paula Kalkbrennera – może popularność Paula spowoduje, że jego fani rozejrzą się dookoła i wpadną na Anandę?
Byłoby miło, zarówno dla nich, jak i dla samego Anandy. Dobrych beatów i jędrnego brzmienia tu nie brakuje, podobnie melodii, które sprawiają, że to nietuzinkowa muzyka taneczna, świetnie nadająca się też do słuchania.
Na pewno o całym tym zestawie można powiedzieć, że to „techno z duszą” i warto mu dać szansę. Nie zawiedziecie się, raczej przeciwnie – 15 lat udanej kariery w technicznym świecie mówi samo za siebie. Jakoś nie miał jak dotąd szczęścia do polskiego rynku, może to się zmieni po tej płycie? Jeżeli go dotąd nie znaliście, polecam poświęcić trochę czasu na ten zestaw, bo to bardzo różnorodna i pełna ciekawych brzmień i motywów muzyka.