Plagiat, cover czy remix?
Pewnie wielu z Was kojarzy utwór, który leciał przynajmniej 5 razy na Global Gathering (tyle razy sam słyszałem, możliwe, że leciał więcej razy), został ogłoszony hitem tegorocznego sezonu na Ibizie, a niedawno mogliśmy go usłyszeć nawet na Sensation?
Już wiecie o jaką produkcję chodzi? Tak, to „The Man With The Red Face” Marka Knighta & Funkagendy, wydany w labelu Toolroom. Charakterystyczna melodia i saksofon to motywy, które zapadają głęboko w pamięć do tego stopnia, że od tego kawałka trudno się uwolnić.
Jednak być może niewielu z Was wie, że utwór ten wcale nie jest pomysłem ekipy z Toolrooma, ale powstał już kilka dobrych lat temu, a dokładnie wydany został w 2000 roku przez weterana house’owych brzmień – Laurenta Garniera.
Dj i producent w tamtym czasie był niezwykle aktywny, można powiedzieć, że przeżywał swój złoty okres.
W tym czasie pojawiło się mnóstwo gorąco przyjętych singli, takich jak „Crispy Bacon”, energetyczny „The Sound Of The Big Babou”, potężny „Flashback”, czy album „Unreasonable Behaviour”.
Bardzo pozytywna, latynoska energia, charakterystyczny lajtmotiw na saksofonie i syntezatorowe melodie w tle sprawiły, że 9-minutowy utwór w ogóle się nie nudzi. Do tego grany na żywo sprawia, że ludzie wraz z wchodzącym bitem po dość długim intrze po prostu dostają szału.
Wydaje mi się, że odświeżanie starych, choć niezwykle aktualnych, a w tym przypadku wręcz nieśmiertelnych utworów jest rewelacyjnym rozwiązaniem dla podtrzymania wysokiego standardu w muzyce.
Jednak tworząc taki remix, czy raczej cover w przypadku muzyki elektronicznej warto by było trochę bardziej się postarać i zrobić to tak, by nowa interpretacja mocniej różniła się od oryginału. Oceńcie sami.