Paul Van Dyk w szczerym wywiadzie: 'To cud, że przeżyłem’
Dużo szczęścia w nieszczęściu miał Paul Van Dyk po swoim lutowym upadku ze sceny ASOT Festival w Utrechcie. To samo można powiedzieć o nas wszystkich, wyczekujących jego występu w Boszkowie.
Na szczęście z PVD jest coraz lepej, w tym tygodniu pojawi się na EDC w Las Vegas, a pod koniec lipca na EUFORIA FESTIVAL w naszym kraju. Jak wynika z lektury wywiadu dla Billboard Dance, sprawy mogły się jednak potoczyć zupełnie inaczej, zachęcamy do lektury.
BD: Pamiętasz samo moment upadku?
PvD: Nie pamiętam momentu upadku. Na szczęście mózg jest tak skonstruowany, że czasami broni nas przed traumatycznymi wydarzeniami. Postawiłem stopę na czymś, co nie było stabilne. Było tam strasznie ciemno i to miejsce nie było oznaczone jako niestabilne. Wtedy upadłem robiąc coś, co jest częścią naszej pracy – interakcja z publicznością. Kolejne wspomnienia to już te po wypadku. Rozmawiałem wielokrotnie z lekarzami: Miałem bardzo poważne obrażenia mózgu, złamany kręgosłup w dwóch miejscach, wiele siniaków, rany otwarte z tyłu głowy. Obrażenia mózgu to coś z czym walczyłem i walczę najbardziej. Kiedy doznajesz złamania kręgosłupa i dowiadujesz się, że jest to jeden z najmniejszych problemów, wtedy uświadamiasz sobie jak poważna jest sytuacja.
BD: Jak wyglądały pierwsze etapy Twojej rehabilitacji?
PvD: Przez pierwsze 4-5 tygodni poruszałem się tylko na wózku. W związku z obrażeniami mózgu, musiałem na nowo nauczyć się chodzić. Wciąż z moją mową nie jest tak jak bym chciał żeby było. Musiałem nauczyć się mówić, jeść. Wciąż mogę robić sporo rzeczy, które robiłem przed wypadkiem, ale przede mną długa droga do tego, żeby znaleźć się w miejscu, w którym byłem. W przypadkach neurologicznych nic nie jest takie samo. W przeciągu roku lub dwóch lat powinienem być w 100 % sprawny, a może powinienem powiedzieć – będzie to nowe 100 % sprawności. Lekarze mówią, że nie będę już tak sprawny jak kiedyś, przede mną bardzo długa i ciężka przeprawa. Pierwsze diagnozy, jakie przedstawiono dzień po wypadku mojej mamie oraz narzeczonej mówiły, że cudem będzie, jeżeli niezbędne do życia narządy będą funkcjonowały. Wielce prawdopodobne było, że nie będę wiedział kim jestem i kim są ludzie w moim otoczeniu. Praktycznie przez 3 dni nie było ze mną kontaktu. Było ze mną naprawdę źle. Wyróżniamy 3 stany urazowego uszkodzenia mózgu: Lekkie, umiarkowane oraz ciężkie. Ja znajdowałem sie w stanie ciężkim. Było naprawdę ciężko i myślę, że słowo szczęściarz nie jest adekwatne. Fakt, że żyję można nazwać cudem. Lekarz stwierdził nawet, że to cud, jakiego jeszcze nie widział, a moje „zdolności samo uzdrawiające” są niebywałe. Nie dokonałbym tego bez mojej narzeczonej. Była ze mną przez cały czas. To dzięki niej i dla niej żyję. Zawdzięczam jej swoje życie. Do końca życia będę wdzięczny lekarzom oraz terapeutom. W życiu nie przypuszczałem jak wielką miłością darzycie mnie i moją muzykę. Z całego serca dziękuję wszystkim, którzy znaleźli chociaż chwilę na to, żeby zostawić wiadomość na Facebook oraz Twitter z wyrazami wsparcia. Z tego miejsca chciałbym wyrazić moją wdzięczność za wsparcie jakiego mi udzieliliście.
BD: Niedawno opuściłeś szpital. Jakie to uczucie wrócić do domu?
PvD: To wspaniałe uczucie. Nie byłem w domu od 3 miesięcy. Na początku czułem się niepewnie. W szpitalu byłem pod ciągłą opieką. Kiedy wróciłem do domu, byłem zdany na siebie. Ciąży nad Tobą świadomość, że możesz się przeciążyć. Kiedy robiłem sobie kawę, było to dla mnie sporym wyzwaniem. Każdy kolejny dzień był i będzie ciężki.
BD: Jakie są Twoje najbliższe plany?
PvD: Mam sporo muzyki czekającej na wydanie. Planowałem wydać album w tym roku, ale w związku z moim wypadkiem musimy przesunąć to na kolejny rok. Wracam do grania, rozpoczynamy od EDC, jestem bardzo podekscytowany z tego powodu. Rozpoczyna się sezon na Ibizie, mamy zaplanowanych kilka festiwali w Europie. W zasadzie staramy się nie przesadzać z występami, organizujemy ich mniej, żeby mieć pewność, że kiedy gram, mogę dać z siebie 100 %. Będę grał teraz mniej, właśnie ze względu na moją rehabilitację.
BD: Stresuje Cię fakt powrotu na scenę?
PvD: Nieszczególnie. Z medycznego punktu widzenia, moje ciało wciąż cierpi, ale myśl powrotu na scenę, grania mojej muzyki dla publiczności powoduje, że ekscytacja nakręca mnie i niezwykle cieszy. Nie mogę się doczekać kiedy to nastąpi. Myślę, że będzie to bardzo mocne doświadczenie, jednakże myśl spotkania ludzi, którzy wspierali mnie w tym trudnym okresie bardzo mnie cieszy i postaram się odwdzięczyć poprzez muzykę jak tylko mogę.
BD: Jak wyglądała sprawa słuchania muzyki w ostatnim czasie?
PvD: Słuchałem muzyki kiedy tylko mogłem – to pomagało mi pozostać w realnym świecie. Tydzień czy dwa tygodnie temu zacząłem przesłuchiwać dema, które napłynęły. Ekscytacja nie minęła. Nic się nie zmieniło, wciąż mam świra na punkcie muzyki.
Tłumaczenie: Adrian Ratajczak, Euforia Festivals.
WIĘCEJ O IMPREZIE Z PVD W BOSZKOWIE:
http://www.ftb.pl/euforia-festival-2016-paul-van-dyk_impreza_171265.htm
BILETY:
http://wlotki.pl/bilety/impreza/171265/euforia-festival-2016-paul-van-dyk.htm?ref=ftbimp
Paul van Dyk Live @ EDC Las Vegas 2014