Paul Van Dyk: 'Dziś też powstaje dużo dobrych numerów’
Póki emocje po występie PVD w Poznaniu jeszcze nie opadły, prezentujemy Wam zapis rozmowy z żywą legendą trance’u, jaką przeprowadziłem na dzień przed występem na antenie Planety Poznań.
Witaj, Paul. Na początek chciałbym się cofnąć w czasie do twoich początków, pamiętasz swoją pierwszą imprezę, którą zagrałeś i uczucia z tym związane?
– Pamiętam, to było w Actor Zoo w Berlinie, w marcu 1991 roku. Pamiętam to jako dość przerażające doświadczenie. Wiesz, gdy zaczynasz didżejować w swojej sypialni, nie możesz puszczać muzyki zbyt głośno, basy masz raczej skręcone. A to był mój pierwszy raz, kiedy to pojawiłem się w klubie, w którym muzyka którą grałem była naprawdę głośna, było bardzo dużo basu i można powiedzieć, że wtedy ten bas i inne elementy tej muzyki usłyszałem tak naprawdę po raz pierwszy, co mnie wręcz przestraszyło. Ale oczywiście podobało mi się to!
Czy kiedykolwiek wyobrażałeś sobie, że w roku 2013 będziesz w tym miejscu, w którym jesteś teraz?
– W życiu, nie potrafiłbym sobie wyobrazić, że zdarzy mi się to, co mi się zdarzyło. Dorastałem we wschodnich Niemczech, szedłem za głosem mojego wielkiego marzenia, ale wydawało mi się nieprawdopodobne, że mógłbym kiedyś żyć z tego, co tak kocham. To najlepsze co może się zdarzyć artyście – to, że może być wciąż taki zajęty, może podróżować po całym świecie, posiadając tylu swoich fanów! Jestem naprawdę niezwykle wdzięczny losowi za to, że mi się tak udało.
A propos tego podróżowania – wielu sławnych DJ-ów narzeka na trudy ciągłego przemieszczania się, masz na to jakiś sposób?
– Oczywiście zgadzam się, że jest wiele męczących aspektów ciągłego podróżowania. Ale zawsze sobie powtarzam, że to moja pasja powoduje moje przemieszczania się, no i wciąż cieszę się możliwości oglądania nowych miejsc. Nie męczy mnie to – wręcz przeciwnie, to wciąż mnie nakręca, dodaje mi energii. Nie wspominając o momencie, kiedy wreszcie staję za konsoletą przed ludźmi, którzy doskonale reagują na moją muzę – to zawsze olbrzymia dawka energii, potrzebuję tego.
Jak ci się żyje z tym, że sporo osób postrzega cię jako gościa od „For An Angel” – nie masz czasem dość tego kawałka?
– Nie, nigdy nie będę miał dość „For An Angel”. Wierz mi, że każdy artysta ma taką nadzieję, że uda mu się stworzyć taki utwór, który aż tak mocno połączy go z ludźmi. Oczywiście to bardzo ważny numer w mojej karierze, podobnie myślę jak kilka innych, jak „Time of Our Lives” czy „Home” – nadal lubię wracać do tych kawałków, i grać je pomiędzy najnowszymi rzeczami.
Zdarza ci się słuchać muzyki trance z przeszłości? Zgadzasz się z tymi, którzy twierdzą, że najlepsze trancowe rzeczy już w większości powstały, powiedzmy między 1997 a 2007 rokiem?
– Szczerze mówiąc nie należę do tego rodzaju ludzi, którzy zwykli wracać do przeszłości i twierdzić, że „kiedyś to było lepiej”. Oczywiście faktycznie powstało wtedy niesamowicie dużo fantastycznych kawałków – to właśnie one doprowadziły do tego, że świat muzyki elektronicznej rozwinął się z małej subkultury w największe muzyczne zjawisko świata, jakim jest teraz. W tamtych latach stworzono dużo niesamowitej muzyki, ale dziś też ją można znaleźć – to właśnie moja rola jako DJ-a, żeby przesłuchać tony dzisiejszych tracków i wyselekcjonować tylko te najlepsze, a potem zagrać je moim fanom.
Jak ci się żyje z dzisiejszymi wynalazkami, jak Facebook czy Twitter? Korzystasz, czy uważasz że to strata czasu?
– Naprawdę doceniam ich możliwości, w porównaniu do przeszłości to nieocenione sposoby komunikowania się z moją publiczności. To nigdy nie było tak bezpośrednie! Kiedyś wypuszczałeś płytę i kilka miesięcy później czytałeś pierwszą recenzję, dowiadywałeś się co myślą o niej twoi fani. Teraz jest odwrotnie – wypuszczając nowy numer od razu wiem, co o nim myślą moi słuchacze. To dla artysty coś naprawdę, naprawdę fajnego.
Gdy spoglądasz na przebieg całej twojej kariery – które momenty wydają ci się najbardziej przełomowe?
– Nie wiem, trudno mi powiedzieć, raczej nie patrzę w ten sposób, nie szukam momentów zwrotnych. Raczej widzę to jako progresję, nieustanny rozwój, stawanie się „większym” z każdym kolejnym osiągnięciem. Na pewno jednak takim momentem mógłby być ten, kiedy mój album „Seven Ways” ukazał się w Wielkiej Brytanii, to miało wielki wpływ na moją karierę. No i nie można nie wspomnieć o „For An Angel”, ale z mojego punktu widzenia każde kolejne zadanie, które stawiam przed sobą i jego udane wykonanie jest kolejnym przełomowym momentem w mojej karierze.
Masz jakąś listę ulubionych wokalistów, których chciałbyś mieć np. na swoim ostatnim albumie?
– Raczej nie, zarówno jeśli chodzi o wokalistów, jak i artystów w ogóle, nie mam z tyłu głowy takiego wymarzonego zestawu. To raczej zawsze jest spontaniczne, pomysły powstają podczas pracy nad nowym materiałem – wtedy nagle do głowy przychodzi jakieś nazwisko czy konkretny głos. Wtedy zaczynam wyobrażać sobie wspólną pracę z kimś takim nad wspólnym numerem.

Jakie są główne różnice między imprezami w roku 2000 a tymi w roku 2013?
– Oczywiście dziś jesteśmy niesamowicie do przodu, jeśli chodzi kwestie technologiczne, kwestie komunikacyjne. Dużo się zmieniło, jest inaczej, ale wcale nie gorzej – nigdy bym nie powiedział, że wtedy mieliśmy lepsze imprezy, a teraz gorsze. Jestem z tych, co bardzo się cieszą z wszystkich zmian, z dzisiejszych możliwości kontaktu z ludźmi, staram się z wszystkiego umiejętnie korzystać.
Jest coś, co jeszcze byś chciał osiągnać, czy wszystkie twoje marzenia już się spełniły?
– Generalnie dla mnie nie są najważniejsze „te duże rzeczy”, kolejne duże osiągnięcia, wielkie sukcesy. Cieszę się z każdej kolejnej imprezy, którą gram – każdy następny występ to moje następne wielkie osiągnięcie. O to mi najbardziej chodzi, do tego dążę – by za każdym razem dać radę wycisnąć z siebie 100 % moich możliwości, za każdym razem zrobić wszystko, żeby udało się nawiązać właściwy kontakt z publicznością. To zawsze duże wyzwanie – czuję, że aż do ostatniego dnia mojej kariery tak będą wyglądać moje priorytety i to będą moje kolejne osiągnięcia.

