News

O tym, jak mało ważny był Moby na nielegalnej imprezie w Berlinie

Richard Melville Hall, znany w świecie muzycznym jako Moby, to
jedna ze starych gwiazd undergroundu, której udało się przenieść
w rejony komercyjne bez utracenia swojej wiarygodności wśród
dawnych fanów. Muzyk, mimo światowego sukcesu, nie odciął się od
swoich korzeni i z muzyką podziemia nadal łączy go wiele.

Czterdziestopięcioletni muzyk, promujący aktualnie swój wydany w maju album „Destroyed”, korzystając ze swojej
obecności w Berlinie, kontaktować się miał z organizatorami nielegalnych
rave’ów, grupą Berlin Collective, w celu zagrania na tego właśnie typu
imprezie z najlepszymi artystami tamtejszej sceny klubowej, w tym
ekipą Ostgut Ton, by wymienić jedną z kilku.

Wydarzenie miało miejsce w maju, ale dopiero teraz wieść o nim
wypłynęła na szerokie wody dzięki witrynie Beatportal.com. Z
całego zamieszania najbardziej interesujące jest przedimprezowe
oświadczenie organizatorów, które – choć bardzo naturalne –
przypomina o czymś, o czym w dzisiejszych czasach się zapomina.

„W tej imprezie nie chodzi o Moby’ego. Zanim wszyscy pomyślicie
„to skandal! Przecież jest headlinerem!?” i wyjdziecie z
pochodniami na ulicę, pozwólcie nam wyjaśnić. Pewnie, to
niesamowite, że Moby jest w mieście, i że będzie się z nami
bawił, tak, jak to robiliśmy za starych czasów (bez trwających
miesiąc kampanii marketingowych i plakatów w całym mieście, po
prostu asy DJ-skie i system nagłośnieniowy). I jesteśmy zajebiście
podekscytowani możliwością zobaczenia go grającego poza
imprezowym cyrkiem.

Chodzi tylko o muzykę, nie o czyjeś ego. To poświęcenie
cudownej, subkulturowej różnorodności, którą oferuje miasto.
Chodzi o wszystkie ekipy, DJ-ów i producentów, sławnych i
nie-tak-sławnych, którzy wybrali, że najważniejsza jest muzyka,
którzy zadecydowali podążać własną, kreatywną wizją i
pozostawić swój ślad w nieustannie zmieniającym się, basowym
kontinuum.

Ta noc to świadectwo, pokazujące, że podziemie jest nadal żywe
i jaskrawe, i że razem nadal możemy zrobić coś znakomitego. Że
będziemy tworzyć nowe miejsca, nawet gdy zamkną te istniejące i
będziemy musieli biegać w panice, próbując znaleźć bezpieczne
miejsce dla naszego nagłośnienia. Ale w końcu znajdziemy takie
miejsce i nasz bas będzie słyszany…

I ponad wszystkim: w tej nocy chodzi o WAS, tych, którzy
przychodzą i tańczą, i piją, i klikają przyciski „like”, i
kupują płyty, i szerzą wieści, i umożliwiają nam to wszystko.”

Berlin Collective




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →