Zawsze zagadką są połączenia producentów o dość skrajnych zainteresowaniach muzycznych, a gdy pierwszy raz usłyszeliśmy o Nouveau Yorican, przypisanie do tej nazwy Laidback Luke’a zajęło nam dość sporo czasu…
Lubujący się w pompujących klimatach Holender już w 2009 połączył swe siły z amerykańską DJ-ką Giną Turner. Z ich współpracy powstały do tej pory trzy utwory „Boriqua”, „Jackit” oraz najnowszy, „Chiuso”. Tech housowy electro house? Zobaczmy, jak wytłumaczył to transatlantycki duet.
Pierwsze pytanie, jak macie na imię i skąd
jesteście?
Mam
na imię Gina Turner i jestem z Nowego Jorku (śpiewając refren
utworu).
Mam
na imię Laidback Luke i pochodzę z Holandii.
Czy Wasze style grania różnią się? Graliście
kiedyś razem?
Tak,
nasze style bardzo się różnią! Chyba bezpiecznie jest powiedzieć,
że mój styl jest bardziej zorientowany na wielkie przestrzenie/
ponad powierzchnię. Uwielbiam, gdy mój house jest wielki i masywny.
Tak, graliśmy wspólnie raz, podczas WMC, ale nie mamy tak naprawdę
planów, by robić to w przyszłości. Nasze style i sposób, w który
miksujemy są po prostu aż tak różne!
Nasze
style bardzo się od siebie różnią, ale dopełniamy się w studiu
albo w składzie imprezy – niekoniecznie za deckami na b2b. Luke
jest bardziej bigroomowy, a ja bardziej funkowa i tech housowa.
Oboje jesteście DJ-ami, więc opowiedzcie o
swoich ostatnich doświadczeniach.
Za
zabawne uważam to, jak pod względem imprezowania jestem w pewnym
sensie kameleonem. Naprawdę podobało mnie się wspieranie cyklu USA
Made To Play z Riva Starr, Jesse Rosem i Zombie Disco Squad, itp.,
które były mniejsze i bardziej intymne i grałam tam dziwniejsze
rzeczy. Ale potem miałam cztery bookingi supportując Tiësto na
wielkich stadionach i wyprzedanych, dziesięciotysięcznych halach.
To interesujące i wyjaśnia styl, w którym gram. Nazywam go maximal
tech house – minimal ze szczyptą big roomu i mocniejszych rzeczy.
Myślę, że ważne jest być wszechstronnym DJ-em i nie zamykać
się, trzymając jednego gatunku!
Mój
przekrój imprez jest ostatnimi czasy szalony. Dostaję tyle wsparcia
dookoła świata! Trudno jest wskazać konkretną z nich. To po
prostu niesamowite, widzieć jak odpłaca się wreszcie dekada
ciężkiej pracy.
Czy myślicie, że wyjazdy są wyczerpujące?
Są
wyczerpujące, ale znajduję swój grunt ćwicząc jogę w prawie
każdym mieście, do którego pojadę. To utrzymuje mnie w równowadze
umysłowej i fizycznej.
Tak,
bardzo! Ale przywykłem do tego. Nie jestem z natury podróżnikiem,
więc było to wywrócenie do góry nogami całego mojego życia.
Teraz mój dom jest tam, gdzie mogę położyć bagaż. Mimo to
uwielbiam, kocham, ubóstwiam DJ-ing i testowanie nowych produkcji w
trasie. Możliwość poruszenia tak wielu ludzi i zobaczenia, że
lubią to, co robię, napędza mnie.
Jesteście też promotorami – jakie imprezy
organizujecie?
Kiedyś
organizowałam szalone aftery w Los Angeles nazwane MAJOR. Odbywały się w magazynach na przedmieściach LA. Mieliśmy dość
legendarnych gości – Diplo i Switch zadzwonili pewnej nocy, gdy
robiliśmy imprezę tylko z rezydentami. Spytali mnie, czy mogliby
„premierowo puścić kawałki, które właśnie skończyli w
studiu”. Teraz wiemy, że to były ich utwory Major Lazer. Aftery te powstały ze wspólnej miłości do house’u i techno, a rezydenci MAJOR, Acid
Girls, Staccato i Thee Mike B nieustannie wkręcali co najlepsze w
tych gatunkach, wybierając spośród wszystkiego, od klasyków po
świeżynki, aż do małych godzin porannych. W skład gości i
kolaboracji MAJOR wchodzili mistrzowie: DJ Falcon, Dada Life, DJ
Sneak, Derrick Carter, Worthy z DirtyBird, Scottie B, J.Rocc z Stones
Trow, Michna z Ghostly i cudowny, niespodziewany występ Major
Lazer. Dodatkowo byli też młodzi pionierzy, Eli Escobar, Lazaro
Casanova i Pharrell Arot. Aftery zostały w tej chwili wstrzymane,
podobnie jak moje działania promotorskie, ale od czasu do czasu
organizuję imprezę nazwaną tak jak moja audycja radiowa „Below
The Bassline”.
Mam
swoje własne eventy Super You&Me. W skrócie chodzi o
przywrócenie zabawy scenie muzyki elektronicznej. Poza tym, za
każdym razem muszę ubierać się jak superbohater! Zawsze byłem
wielkim fanem komiksów. Jest kupa zabawy i dzięki przebraniom –
publiczność też musi się przebrać – to jak spełnianie marzeń
na imprezach!
Luke – miałeś specjalnego mentora, powiedz,
kto to był i co sądzisz o jego pracy. Gina, czy ty również miałaś
mentora?
Jednym
z moich mentorów z początków jest Dobre z Chocolate Puma.
Rozpoznał mój talent i trenował mnie w muzyce house i produkcji.
Przez niego dostałem moją pierwszą umowę płytową! Zawsze
uznawałem jego pracę i talent za zachwycający. Wielki szacunek!
Zaczynałam
w radiu, więc moi mentorzy byli bardziej z tamtego świata. Ale
jeśli chodzi o DJ-ing, muszę przyznać, że moim natchnieniem numer
jeden i mentorem byłby Nowy Jork i mój romans z muzyką house.
Co to jest
'hyperdrivehousestep&ghettojacktrancebass’ – czy to po holendersku?
Przetłumacz!
Lol,
zapomniałem, że kiedyś tak powiedziałem. To w zasadzie podsumowuje
moje brzmienie, ha! Po holendersku byłoby
toieperrijdenhuisstap&ghettosjaaktrancebas’, Holendrzy będą się
śmiać, bo przetłumaczyłem to dosłownie.
Nowy
Jork, Boston, Los Angeles i Scunthorpe, które nie pasuje według
ciebie do reszty?
Dorastałam
w Nowym Jorku, chodziłam do szkoły w Bostonie, przez lata stawiałam
kroki na ziemi Los Angeles, ale Nowy Jork zawsze jest w moim sercu
numerem jeden! Nowy Amsterdam!
Słyszałem, że wynaleźliście nowy gatunek „inspirowany latynoskimi
klimatami, shuffle tech house”. Wytłumaczcie!
Nie
jestem pewien, czy to my to wymyśliliśmy. Czy to nie to, co teraz
grają wszyscy minimalowi kolesie?
Dobra
odpowiedź Luke! Nouveau jest mimo to w wyjątkowy sposób zakręcone!
Macie nowy kawałek i zespół… Wytłumaczcie,
co znaczy Nouveau Yorican i jaki pomysł za tym stoi?
Dla
mnie jest to Latynizacja Nowego Jorku spotykającego się z
Amsterdamem. Gina z NY i ze mną z Amsterdamu. Razem wnosimy coś
nowego i z klasą.
Czy jest historyczne połączenie między
Amsterdamem i Nowym Jorkiem? To właśnie próbujecie pokazać?
Tak,
naprawdę jest! Nowy Jork był kiedyś Nowym Amsterdamem! Zanim
sprzedaliśmy go Brytyjczykom. Zabójczy krok, rodacy, haha. Nie
zwracamy na to uwagi, ale naprawdę lubimy nowojorskie korzenie,
które są gdzieś w nas. Wychowałem się na katalogu Strictly
Rhythm i mam ogromną słabość do wcześniejszych dzieł Masters At
Work i Kenlou. Nie wspominając o Toddzie Terry i Armandzie van
Helden, by kilku wymienić. Ci kolesie zawsze robili materiał
inspirowany latynizmami.
Jak
doszło do waszej współpracy przy tym projekcie?
Naprawdę
lubię wpływ muzyczny, który Gina ma na mnie. Wie jak
inspirować ludzi i motywować ich do rzeczy, do których ma pasję.
I tak samo jest osobą pełną pasji i szczerą! Uważam ją za
chodzący wykrzyknik. Gdy wprowadziła mnie do cudownej muzyki
undergroundowej, stwierdziłem, że popracuję z nią nad jej
utworami. Poczułem, że będzie przy tym masa zabawy. I była!
(rumieni
się i uśmiecha) Praca z Lukiem była również wielkim zaszczytem i
inspiracją!
Wydaliście już kawałek „Boriqua”. Ma smak
oldskulu, skąd inspiracja?
Z
pewnością ze starego hip-house’u. Gina może wyjaśnić więcej
odnośnie sampla. Wiele z tego to jej wpływ. Często to ja jestem
tym dobrym w aranżacji i robienia cholernie tłustego brzmienia!
Mam
całkowitą obsesję na punkcie latynoskiego i jackin’ hip-house’u.
Więc gdy weszłam z Lukiem do studia, wzięłam ze sobą kawałki
takie jak Two Without Hats – „Try Yazz” i Rare Arts – „Boriqua
Posse”, i powiedziałam „zróbmy kawałek taki jak te”. Reszta
jest już historią. Moja inspiracja po raz kolejny pochodzi z
dorastania przy takich dźwiękach w NY.
Wasz nowy utwór nazywa się „Chuiso”. Kawałek
ma tę pompującą, techową rytmikę, która stała się bardzo
modna w zeszłym roku, albo około tego, ale ma też coś ekstra. Co
według was wyróżnia go spośród wielu „podobnych” kawałków?
Chciałam
nadać gatunkowi zwanemu bachata nowy wymiar, jako że to jeden z
moich ulubionych gatunków latynoskich – gitara w nim ma tyle
pasji, że bez mówienia czegokolwiek wiele wyraża!
Zawsze
trudno wskazać to „coś ekstra”. Sądzę, że można po prostu
usłyszeć zabawę i pasję, którą mamy tworząc utwory jak ten.
Gitara jest z pewnością bardzo chwytliwa, podobnie jak głos Giny!
W Noveau Yorican, mogę wrócić do moich korzeni techno, które były
dla mnie modne jakoś trzynaście lat temu!
„Chiuso” wychodzi w Defected. Co uczyniło ten
konkretny label dobrym domem dla waszej ostatniej kolaboracji?
Sądzę,
że Defected jest TYM labelem, jeśli chodzi o nieustanne wydawanie
dobrej jakości utworów. Nie wspominając o ludziach wydających w
nim, jak moi dziadkowie house’u: Chocolate Puma. Defected ma
odpowiednio profesjonalną ekipę/maszynę stojącą za wszystkim, co
jest niespotykane w tej branży. Mamy szczęście, że Defected
wybrało nasz utwór! Z pewnością jesteśmy podekscytowani i
szczęśliwi!
Czy
będzie więcej kawałków Noveau Yorican, planujecie album?
Tak,
będzie ich więcej. W tej chwili tworzymy kolejne i zawsze wpadamy na
nowe pomysły. Album? Nigdy o tym nie pomyślałem! To mogłoby być
interesujące, ale naprawdę lubię nie-naciskającą drogę, którą
w tej chwili podążamy z prądem Nouveau.
Wywiad przeprowadzony przez portal Musicnews
|