Wywiad

Muzyka trance w ogóle się nie zmienia – wywiad z Filterheadz

Belgijski duet Filterheadz najbardziej kojarzy nam się z przebojami „Sunshine”(stworzony z Tomazem spopularyzowany m.in. przez Carla Coxa) i „Yimanya”, który poznaliśmy m.in dzięki Tiesto. Bardzo interesująco prezentują się też ich ostatnie produkcje „Cartagena” i „Endless summer”. Filterheadz to także znakomici remikserzy, remiksowali już m.in. Minimalistix, Roc Project, Delerium, Green Velvet, Tiesto, M.I.K.E.’a, Robbie Rivierę, Above & Beyond, Faithless, Marcela Woodsa i wielu innych.


 



Zokratez: Podobno marzyłeś o tym, zeby zostać genialnym gitarzystą? Powiedz nam więcej o czasach, kiedy byłeś młody.


Bert:  Myślę, że nadal jestem młody (śmiech). Zacząłem grać na gitarze kiedy miałem 12 lat. Gdy miałem 16 lat chciałem zostać najszybszym gitarzystą na świecie. Co jest oczywiście głupim pomysłem, ale wtedy to była moja jedyna ambicja. Interesowali mnie zwłaszcza ludzie tacy jak Eddie Van Halen i Yngvie Malmsteen – prawdziwe gitarowe rzeczy. W tym kierunku chciałem iść. Mój brat zaczął grać na perkusji kiedy miał 9 albo 10 lat. Tak więc bardzo wcześnie zaczęliśmy zajmować się muzyką.



Z: Może wasi rodzice byli muzykami?



B: Tak, mój ojciec był gitarzystą. Właściwie to nadal jest.




Z: Co myśli wasz ojciec o muzyce, którą tworzycie teraz?



B: Uwielbia ją. Jest naszym naprawdę wielkim fanem.



Z: Naprawdę? Wydaje się, że daleka droga jest od rocka do techno czy trance..



B: To prawda. W naszym przypadku można mówić o kilku punktach zwrotnych. Najważniejszy z nich to jeden wieczór pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Dostaliśmy od kogoś bilety na występ Underworld. Wtedy się przekonaliśmy, że muzyka taneczna to więcej niż zwykłe, taneczne komercyjne przeboje. Jest tu bardzo dużo możliwości. Underworld ma wiele wspólnego z rockiem, chociaż gra stricte elektroniczną muzykę. Znjadziesz wielu ludzi, którzy słuchają rocka, nigdy nie poszliby do klubu, ale lubią Underworld. Albo zespoły jak Chemical Brothers czy The Prodigy. To właśnie Underworld zainspirowali nas do zajęcia się muzyką taneczną.




Z: W Polsce fani rocka raczej nie lubią muzyki tanecznej i odwrotnie..



B: W Belgii jest inaczej. Tu jest wszystko bardziej wymieszane. Przede wszytkim dzięki krajowej stacji radiowej „Studio Brussels”, która przez cały dzień gra miksturę rocka i undergroundowej muzyki klubowej. Podczas dnia możesz usłyszeć Foo Fighters, a po nich Steve Angello albo Royksopp. Nie wiem jak to jest w innych krajach, ale to rozwiązanie wydaje mi się być bardzo dobre. Podobnie jest z wielkimi festiwalami. Roger Sanchez gra seta po występie grupy gitarowej.


 


Z: Nie wydaje ci się, że w ostatnim czasie więcej ciekawych rzeczy dzieje się na scenie tanecznej niż gdzie indziej?


B: Trudno powiedzieć. Ponieważ wyszliśmy od rocka, lubimy właściwie wszystkie gatunki muzyczne. Od jakiegoś czasu jednak nie zwracam uwagi na gatunki. Ważne jest czy słyszę dobrą melodię, dobrą piosenkę, dobry rytm. Nieważne czy to pop czy trance, ważne czy kompozycja jest dobra. Foo Fighters bardzo lubię za połączenie niesamowitej energii i melodii, tego samego oczekuje od muzyki tanecznej. Potrzebujesz „power of the beat and good melody”. Oczywiście rock jest bardziej tradycyjny..Chociaż z drugiej strony trance też jest bardzo tradycyjny. W ogóle się nie zmienia. Scena trance to bardzo interesujące miejsce, bo jest tu dużo utalentowanych ludzi. Ale ja cały czas czekam na coś całkiem nowego. Coś bardziej eksperymentalnego. Wydaje mi się, że za dużo osób używa tych samych brzmień, tych samych bitów, tej samej struktury kompozycji. Chciałbym usłyszeć coś całkiem nowego.



Z: Filterheadz robią coś nowego..



B: Też o tym słyszałem (śmiech). To bardzo ciekawe, że tylu trancowych DJ gra naszą muzykę, a ja nie nazwałbym tego ani trance, ani techno, ani house – jesteśmy gdzieś pośrodku. Tworzymy kombinację bitów techno z trancowymi melodiami. Jest to bardzo różne od typowej muzyki trance. Może inni też powinni tak jak my trochę zaryzykować? (śmiech).



 Z: Wasze największe przeboje „Sunshine” i „Yimanya” nazywane są często latin techno..



B: Myślę, że na swój sposób jest to latin techno. Głownie przez „latin vocals”. Ale nawet bit jest latynoski, jeśli posłuchasz uważnie bitu „Sunshine” to usłyszeysz, że jest zainspirowany sambą. Takie rytmiczne podbicia znajdziesz też w sambie. Do tego dochodzi „bardzo słoneczny” wokal. Nasz styl narodził się jednak wcześniej – w roku 2001 wydaliśmy winyl „Latin Loopworks” z dwoma utworami. Wtedy pierwszy raz użyliśmy kombinacji „techno tribal beats” i „latin vocals”. Przy okazji „Sunshine” dorzuciliśmy jeszcze specyficzną linię basową. „Yimanya” to już coś bardziej..zaawansowanego. Tu ważniejsze są harmonie. Nasz najnowszy utwór „Endless summer” to też coś w tym stylu.



Z: Dla mnie „Endless summer” to raczej kontynuacja stylu z nagrania „Cartagena”. Jest tu to samo brzmienie klawisza.. Czy to można nazwać „nowym brzmieniem Filterheadz”?



B: W dużym stopniu tak. Wiesz, nie jest łatwo być Filterheadz. My nigdzie nie należymy, jesteśmy czymś pomiędzy techno, trance i house, mamy swój styl. Za każdym razem gdy pracujemy chcemy stworzyć coś nowego, ale jednocześnie chcemy też wracać do naszego własnego stylu. Nikt więcej nie tworzy takiej muzyki, więc my będziemy (śmiech).



Z: Byliście podobno zaskoczeni, że zaproszono was na Trance Energy?



B: Tak. Było naprawdę fajnie. Ale gdy jestem na takiej imprezie to czuje się rozczrowany, bo słyszę zbyt wiele numerów o takiej samej strukturze. Możesz przewidzieć, kiedy pojawi się bas, kiedy nadejdzie zejście.. Za dużo tych samych brzmień, jakby wszyscy używali tych samych klawiszy! Chciałbym, żeby ktoś wziął te same pomysły i ubrał je w ciekawsze brzmienia („more special sounds, more new”).



Z: Może kogoś nam polecisz?



B: Jest kilku. Jest jeden młody człowiek z Izraela, który jest naprawdę dobry. Nazywa się Maor Levi. Włyśnie wydał utwór w wytwórni Anjunabeats „Lital”. Gość ma chyba 17 lat, jest bardzo utalentowany. Mam nadzieję, że dostarczy nam nowych brzmień w przyszłości. Słyszałem też ostatnio nowy album Above and Beyond, który jest naprawdę niesamowity. Jest tam dużo melodii, dużo dobrej muzyki, wspaniałych kompozycji. Myślę, że to będzie dla nich bardzo ważny album.


Z: Podobno kiedy wchodzicie do studia nie macie gotowych pomysłów, tylko bawicie się dźwiękami?



B:  Tak, to właśnie robimy. Wszystko powstaje z połączenia dwóch rzeczy. Z jednej strony masz całą muzykę i pomysły, które słyszałeś przez całe swoje życia od momentu kiedy byłeś dzieckiem i którymi nasiąknąłeś, a z drugiej strony masz technologię, która też potrafi być inspirująca. Praca z syntezatorami, z programami typu Reactor, Ableton Live, GooRoo jest bardzo inspirująca. Próbujemy różnych brzmień i przy okazji wymyślamy nowe melodie czy rytmy. Od października podróżujemy z Ableton Live zamiast z płytami CD. Gramy z laptopów, ale dorzucamy w trakcie występu dodatkowe bity czy efekty. Jest to więc coś pomiędzy zwykłym setem, a live-actem.


Z: Założyliście własną wytwórnię Love Distortion. Trudno się to robi?


B: Właściwie to teraz jest dużo łatwiej. Wszystko idzie bardzo dobrze. Wytwórnię założyliśmy razem z Housetrap, który nas bardzo lubi. Jeśli zaś chodzi o robotę papierkową, to nie jest tego aż tyle, ile się spodziewaliśmy.



Z: Kim jest Houstrap?



B: Housetrap to facet z Belgii. Mieszka w tym samym mieście co my. Znamy się od 1999 roku. Kiedyś miał wytwórnię Headroom Music i to on właśnie wydał nam dawno temu pierwszego winyla. W pewnym sensie to on nas odkrył.



Z: Macie może plany nagrania całego albumu?



B: Właściwie tak. Chcemy go wydać jeszcze w tym roku.



Z: Gratuluję interesującej strony internetowej i dziękuję za rozmowę. Rok temu mówiłeś, że w Polsce jest w tej chwili lepiej niż na Ibizie, więc pewnie niebawem znów nas odwiedzicie?



B: Na pewno wrócimy. Dzięki


 


 Euforia
Euforia – co tydzień wywiady z zagranicznymi DJ i producentami i najnowsza klubowa muzyka.

Zapraszają Czopka & Zokratez. W każdy piątek po 18ej w Radiu Elka i na ftb.pl


 




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →