Muzyka niszą w świecie nielegalnych pobierań?
Strach aż pisać o piractwie, patrząc na dyskusję, która rozwinęła się pod ostatnim z tematów. Wobec zejścia Waszych dywagacji na kompletnie inne tematy, chciałbym więc rzucić całkowicie inne hasło – jaką część pirackich zasobów Internetu i wyszukiwań w ogóle stanowi muzyka. Istnieje oczywiście ogromna szansa, iż poniższe – choć dość oficjalne – statystki, nie mają żadnego pokrycia w rzeczywistości i dodatkowo, poza kilkoma zbadanymi przeze mnie źródłami, trzeba by jeszcze prześwietlić wszystkie możliwe sieci P2P. Niemniej jednak, udało mnie się wyszukać kilka przesłanek dla muzyków świadczących, że nie mają się jeszcze czego obawiać. Kim jest Jaybob?Dlaczego? Otóż, jak to od zarania dziejów piractwa bywało, najbardziej popularna jest wideopornografia, a zaraz za nią pozostałe pliki audiowizualne – filmy i seriale (co swoją drogą dość znacznie przekłamało wynik sprawdzania częstości zapytań „house”, a nawet dokładniejszego „house music” 😉 ). Od torrentów zaczynając, przedstawiam Wam dziesiątkę najpopularniejszych wyszukiwań strony Isohunt.
Jeśli dobrze śledzę szerokopojęty światek muzyki, nie ma tu zapytań z nią związanych – na 79. miejscu pojawia się raper Lil Wayne, a na 87. Rihanna, podczas gdy Guetta, Tiesto i Armin zajmują odpowiednio 247., 604., i 658. miejsce. Na słynnej Zatoce Piratów najwyższym w top 100 wyszukiwaniem związanym z muzyką jest, cytuję: „American Idol S10E06 Auditions 6 HDTV XviD-FQM [eztv]”. Na publicznym trackerze PublicBT, na dziesięć tysięcy torrentów przypadło niespełna trzy procent związanych z muzyką – szybko kalkulując, jest to mniej niż trzysta pozycji. Warszawskie ZippyshareWielu z Was na pewno podniesie się ciśnienie, na wieść, że szukam informacji o pirackiej muzyce na torrentach, choć to nie one wcale są najpopularniejszym jej źródłem. Dobrze, ale powiedzcie to rzeszy peerów wymieniających się tam albumami. Nie omieszkałem więc zahaczyć o Filestube, przeszukiwarkę serwerów. Tam wyszukiwania przedstawiają się całkiem podobnie – czołówka z ostatniego miesiąca:
Googlowe narzędzia do monitorowania trendów pokazały, że zapytanie „zippyshare” najczęściej pada na Litwie, w Tunezji, Węgrzech, Maroku, Afryce Południowej, Izraelu… Na siódmym miejscu znalazła się Polska, a za nią Belgia, Holandia i Grecja. Co ciekawe, Warszawa jest drugim na świecie miastem, w którym owa fraza wyszukiwana jest najczęściej. Justin „Zeitgeist” BieberIdąc dalej, poszukałem rankingów Google Zeitgeist na rok 2010, jeśli chodzi o świat i Polskę. Tutaj również bez zaskoczenia, choć w skonkretyzowanych kategoriach pojawiają się już muzycy. Niemniej jednak, wirtualne farmy są zdecydowanie bardziej popularne niż Justin Bieber.
Jaki wniosek? Chyba przede wszystkim taki, że wyszukiwanie muzyki w Internecie nie jest wcale tak popularne, jakby się nam mogło wydawać. Dodać jednak trzeba, iż trudno jednoznacznie stwierdzić, czy wyniki te nie są przypadkiem w jakiś sposób cenzurowane, a po ostatnich ogłoszeniach dotyczących ograniczania wolności użytkowników, Google – przynajmniej w moich oczach – straciło na wiarygodności dość sporo. Niewiedza kluczem do spokojnego snuNie mogłem nigdzie doszukać się, jaki jest w przybliżeniu procent nielegalnych pobrań muzyki na świecie. Wyskoczyło za to badanie przeprowadzone na terenie UK przez grupę zrzeszającą labele, BPI. W 2010 podobno ściągnięto w sumie 1,6 miliarda pirackich empetrójek. Mną jednak bardziej wstrząsnął komentarz, w którym stwierdzono, iż: czterdzieści cztery procent pobierających nielegalne pliki MP3 jest przekonana, że to, co robią jest legalne.Jeśli sądziliście, że najbardziej okrada się branżę muzyczną, byliście w błędzie – na większe współczucie zasługują filmowcy… PS. Na pytanie kim jest Jaybob, odpowiedzą Wam Google! |