Muzyka magiczna, dwa tracki w 27 minut
Czyżby dwaj panowie znani z muzyki technicznej na dobre odpłynęli w inne muzyczne rejony? Doświadczony Mathew Jonson z Kanady i młodziutki Dusty Kid z Włoch mają na swoim koncie sporo mocnych parkietowych sztosów (zwłaszcza ten drugi), tymczasem w połowie 2011 roku prezentują światu kompozycje z zupełnie innej planety.
Planeta to magiczna, muzyka niesamowita. Tak najkrócej można opisać ich dzieła. Zaryzykuję stwierdzenia, że to nie dzieła, a arcydzieła. Dwie długie muzyczne podróże, pełne intrygujących przygód, nieoparte bynajmniej na jednym loopie… Zacznijmy od Jonsona, który swoim „Learning To Fly” wydanym już kilka tygodni temu zdążył rozkochać tysiące miłośników muzyki elektronicznej z duszą i wyobraźnią. Track ten może rónież trafić w gusta fanów elektronicznej klasyki w rodzaju Jean-Michel Jarre’a, Mike’a Oldfielda czy Vangelisa. Jednostajny rytm jest tu wzbogacony iście solówkowymi wyczynami na syntezatorze, polecam się wciągnąć w tę baśniową opowieść.
Tak jak w przypadku wyjadacza Jonsona nie można mówić o wielkim zaskoczeniu (nie raz już udowadniał, że jest nietuznikowym i nieobliczalnym artystą), tak młody Dusty Kid i 15-minutowa odyseja muzyczna (kosmiczna?) to jednak szok. „Agria” to progresywna suita z ciekawą historią, znów słychać trochę Oldfielda, słychać też Digweeda czy jego odkrycia Guy’a J czy Henry Saiza. Ucieszą się wszyscy, którzy lubią w swoich setach (na pewno radiowych, choć może również imprezowych?) czarować swoją publiczność, zapraszać ją w nowe miejsca… Zagranie w całości tego numeru załatwia Wam jedną czwartą godzinnego seta, ale chyba warto. Ciekawe, czy Dusty Kid pójdzie za ciosem i dostarczy nam w przyszłości więcej takich cudeniek, czy to jednorazowy eksperyment z takim klimatem.