Matthew Dear – techno czy awangardowy pop?
O ile samego Matthew Deara przypisać możemy raczej pod gatunek techno, to muzykę, którą tworzy bardziej wypada nazwać „alternatywnym popem”. Pojęcie abstrakcyjne? Oksymoron? Okazuje się, że niekoniecznie – wystarczy posłuchać najnowszego albumu tego artysty, by przekonać się, co kryję się pod tym dziwnym określeniem.
„Black City” chcieliśmy przybliżyć Wam już jakiś czas temu. Jednak bez możliwości przedstawienia bliżej osoby samego Deara, mijałoby się to z sensem. Zapraszamy do przeczytania krótkiego wywiadu przeprowadzonego przez londyńskie Ministry of Sound przed jedną z tamtejszych imprez.
Chociaż byłeś
ostatnio na imprezie Minusa w naszym klubie, nigdy wcześniej tu nie
grałeś. Usłyszenia czego mogą oczekiwać twoi wielbiciele podczas
Bank Holiday Sunday?
Rzeczywiście
będzie to pierwszy raz w tym legendarnym lokalu. Dlaczego
tak długo? Oczekujcie mnóstwa zabawy, zabawy, zabawy. Gram wszystko
co ma duszę.
Jak podobał Ci
się Minus?
Była
masa zabawy. Miałem wolny dzień w Londynie i mogłem wyjść na
imprezę. Przez całą noc nosiłem sweter dziewczyny mojego kumpla i
trochę potańczyłem. Wszystko brzmiało tej nocy bardzo dobrze.
W zasadzie to masz przecież kontrakt w Clonk, obok Richiego Hawtina, Marka Houle i wielu innych
inspirujących artystów. Jak do tego doszło?
Cóż,
byłem w Plus 8 w okolicach 2003. Clonk powstał znacznie później,
a ja potrzebowałem europejskiej agencji bookingowej. Tak się po
prostu złożyło.
Grałeś w wielu
klubach na całym świecie, jakie cechy przywiązują cię do danego
lokalu?
Głębokie
sub-basy. Cenię systemy nagłośnieniowe z mocnym uderzeniem, które
o poranku pozostawiają ból w uszach. Świetna obsada odpowadająca
za lokal również czyni wizytę lepszą. Oczywiście publiczność
ostatecznie sprzedaje mi imprezę. Lubię ludzi, którzy przychodzą
potańczyć i posłuchać dobrej muzyki.
Tego roku byliśmy
świadkami wydania „Black City”. Jaki był proces myślowy
stojący za każdym z utworów? Był jakiś konkretny motyw/gatunek,
którego chciałeś się trzymać, czy byłeś otwarty podczas
produkcji?
Pracowałem
nad utworami przez cykl trzech lat. Jeden tak naprawdę rozpocząłem
w 2002, więc jest w tym albumie wiele życia. Mój proces myślowy
wchodząc do studia polega na tym, by go nie mieć. Tworzenie muzyki
to mój sposób chodzenia do psychiatry. Mogę siedzieć przez
godziny nad skończeniem czegoś i przelać całą wenę na maszynki.
Wydaje się, że
masz dość szeroki katalog remiksów, pracując z wieloma artystami
z różnych stylów. Sam prosisz konkretnego muzyka, czy to oni pytają
ciebie o remiks?
Było
kilka do których podeszliśmy jako fani, ale zwykle to my jesteśmy
proszeni. Naprawdę lubię proponować swoim ulubionym artystom
stworzenie covera zamiast całkowitego remiksu. Coś w stylu
„chciałbym usłyszeć jak ty zrobiłbyś ten utwór”.
Jakieś
wydawnictwa, które wyróżniają się dla ciebie jako twoje
największe osiągnięcia? Nie bądź skromny.
Naprawdę
cieszę się, że ten album wreszcie wyszedł. Jak wspomniałem,
tworzyłem go już długi czas.
Gdzie umieściłbyś
siebie na scenie? Ludzie bez zastanowienia szufladkują artystów.
Jak według ciebie odbiorą twoje brzmienie?
Tworzę
psychodeliczny pop i techno. Nazywajcie to jak musicie,
prawdopodobnie dezorientuję nieco ludzi, ale to w porządku. Nie
chcę tego nigdy odgadnąć.
Powiedz nam nieco
o swoich czterech aliasach. Nadal gonisz za nimi?
W
tej chwili jestem bardziej skupiony na stronie osobistej, i tak
będzie przez jakiś czas. Niemniej jednak znajdę nadal czas, by
powrócić do Audiona czy False.
Ghostly
international?
Zawsze.
Więc festiwalowy
sezon trwał i przeminął w UK, reszta świata go kontynuuje. Grałeś
gdzieś lub masz coś jeszcze w terminarzu?
Zostało
mi kilka w tym roku. Grałem cudowny festiwal w Japonii wcześniej
tego lata.
Czy jest w tej
chwili ktoś, kto według ciebie sprawdza granice muzyki house?
STL
W każdej sesja
zdjęciowej, w której cię widzimy, wyglądasz inaczej! O co chodzi
z nieustannie zmieniającym się stylem Matthew Dear’a?
Nie
mogę po prostu odsunąć się i stać się leniwy, prawda? Poza tym,
moje włosy rosną szybko.
Top Pięć
-
Boo
Williams – „Mortal Trance” – Rush Hour
-
STL
– „All We Need” – Something Records
-
Masomenos
– „Amor Amores” – WTM
-
NoiDoi
– „Aprilie 9” – Oslo
-
Childproof
Man – „Fat Head” – Spectral Sound
W końcu, jeśli
miałbyś cofnąć się w czasie i zmienić konkretną część
swojej kariery, co by to było?
Pozwoliłbym
swojemu ojcu nauczyć mnie grać na gitarze, gdy miałem osiem lat
zamiast gdy miałem czternaście.
Siódmy album w karierze amerykańskiego producenta, DJ-a i wokalisty wydaje się być brakującym ogniwem pomiędzy rockiem a muzyką elektroniczną. Szybko wychwycicie to sami zagłębiając się w jedną z kompozycji rodem z „Czarnego Miasta”. Prawdę mówiąc, niewiele jest dzieł, które można przyrównać do tego krążka. Posłuchajcie sami i zastanówcie się, czy takiego popu chcielibyście słuchać w radiach i telewizji?