Materiał na weekend: RA TOP 100 numer osiem – Seth Troxler
W środowej Euphorii mieliście twardy orzech do zgryzienia – wybór najbardziej szalonego DJ-a na świecie. Nikt chyba nie wymienił Setha Troxlera, Amerykanina rezydującego na stałe w Niemczech…A tymczasem czytelnicy prestiżowego amerykańskiego portalu Resident Advisor głosowali na niego tak tłumnie, że załapał się do TOP 10 najlepszych didżejów na świecie!
Często przywoływany przez Was Laidback Luke może i jest świrem za konsoletą, ale poza nią nie znajdziecie drugiego tak wyluzowanego i tak zakręconego kolesia w branży jak bohater wywiadu udzielonego dla Rythmism. Przekonajcie się zresztą sami. Autor świetnej kompilacji Boogybytes i rezydent Circo Loco, wraz ze znajomymi, Crazy Larrym, and Lauren Lane, zapraszają! Raz Seth pyta Lauren, raz Lauren Setha, czasem włącza się Larry i tak dalej…
Larry pyta Setha…
Kiedy po raz pierwszy zdałeś sobie sprawę, że jesteś supergwiazdą?
A jest tak? Jestem raczej profesjonalnym imprezowiczem.
Jaka była pierwsza płyta Perlon, którą kupiłeś?
Dimbiman – „Good Morning Eyeball”. Poryła mi banię. Mój kumpel Rob Shannon pokazał mi ją. Ten dziedziak był cool… super cool.
Kiedy pierwszy raz zakochałeś się w czymś/kimś? Opisz…
Mam zły zwyczaj myślenia, że cały czas jestem zakochany, ale myślę, że pierwszą rzeczą, w której naprawdę głęboko się zadurzyłem były słodkie dźwięki Boys II Men. Gdy te filadelfijskie głosy wpadły w moje czułe, malutkie uszka, poczułem wreszcie miłość. Rozpoczęło to moją obsesję na punkcie romansu i idei zakochiwania się.
Seth pyta Larry′ego…
Skąd wzięło się imię „Crazy”?
Cóż, pierwszą osobą, która powiedziała „Crazy Larry” był mały Mike z labelu Casa del Soul, obecnie sława beatportowo-berlińska. Zaczęło się od ksywy na forach dyskusyjnych około 2000 roku. Pracowaliśmy razem w sklepie i pomagałem mu promować jego imprezy. Gdy zacząłem więcej grać i tworzyć, potrzebowałem pseudonimu, a nie mogłem wpaść na nic lepszego… Jestem słaby w imionach, więc po prostu zostałem przy tym. Muszę się nieźle starać, żeby wywiązać się z takiej ksywy…
Jeśli miałbyś zagrać bogu kawałek, co by to było?
Nie mogłoby to być nic od Alanis Morisette… Sądzę więc, że rzeczą najbliższą bogu musi być Bon Jovi, więc może „Living on a Prayer” pasowałby?
Jeśli musiałbyś podać ogólne przybliżenie – ile razy w tygodniu robisz sobie dobrze?
Razy w tygodniu? Raczej kilka razy dziennie 🙂
Larry pyta Lauren…
Jaka była pierwsza kupiona przez ciebie płyta?
Pierwszą płytę kupiłam znacznie przed tym jak zaczęłam grać, ale uwielbiałam kawałek, więc sprawiłam sobie kopię. To był hymn drum & bassowy Cleveland Lounge – „Drowning” (AK1200 mix).
Co według ciebie odróżnia cię od innych DJ-ów w Nowym Jorku lub w całych Stanach?
Sądzę, że wyróżnia mnie moja wszechstronność. W ubiegłym roku grałam z bardzo różniącymi się od siebie DJ-ami. Ostatnio otwierałam imprezę dla Tiesto, a około miesiąca temu dla Lee Burridge′a i Danny′ego Howellsa. Nieczęsto możesz powiedzieć te nazwiska w tym samym zdaniu. Wiem, ze niektórzy ludzie myślą, że lepiej jest trzymać się jednej sceny lub gatunku, ale póki co zbieram cenne doświadczenia, które inspirują mnie zarówno w studiu jak i za konsoletą.
Jeśli mogłabyś wystąpić w jakimś słabym filmie z lat 80, który by to był? Jakiego bohatera byś zagrała?
Z pewnością byłaby to Vanity z „The Last Dragon”. Jej garderoba wywołuje u mnie zazdrość. Gra tam DJ-kę, która prowadzi program telewizyjny z wideoklipami. Obsesyjny promotor próbuję nakłonić ją do grania okropnej muzyki, a ona mówi „nigdy w życiu”. Potem Bruce Leeroy musi uratować ją z jego strasznej intrygi. Niesamowicie złe aktorstwo i kung-fu, wszystko w jednym, cudownym prztyczku w nos.
Lauren pyta Setha…
Co najbardziej zmieniło się w tobie, gdy wyprowadziłeś się z Michigan?
Sądzę, że do tej pory najbardziej zmieniło się to, że naprawdę dojrzałem – z młodego absolwenta szkoły do dorosłego. Mój gust w jedzeniu, muzyce, kulturze i po prostu mój wygląd ogólnie, bardzo się otworzył. Kiedy jesteś w Detroit, żyjesz w zamknięciu, ale wychodząc na świat możesz zobaczyć znacznie więcej niż mój umysł mógł sobie wyobrazić gdy tu mieszkałem.
Nie zmienił się moja środkowo-zachodnia etyka, pogląd na to, jak traktować ludzi i jak być sobą, więc ostatecznie cały czas mogę być tą samą osobą, po prostu bardziej światową i uświadomioną wersją mnie.
Jaki jest twój następny krok w muzycznej progresji? Masz jakieś fajne projekty lub kolaboracje w planach?
Teraz siedzę bardzo w muzyce wracającej do moich korzeni. Wydaje się to lanserskie i przereklamowane, ale uwielbiam ostatnio piosenki, melodie i SŁOWA. Czuję, że muzyka jest w okresie zmian, podobnie jak większość rzeczy dookoła nas i sądzę, że na końcu tego tunelu odnajdziemy się akceptujących więcej i bardziej otwartych na nowe pomysły. Klubowe kawałki mogą również być kawałkami radiowymi, jak za czasów, gdy muzyka taneczna dopiero powstawała. Piosenki, które ludzie będą pamiętali na zawsze, nie bity, które są fajne w danej chwili.
Jaka jest twoja wymarzona randka i dlaczego. Gdzie byś ją zabrał?
Ty. Będąc z tobą dobrze się bawię, łatwo się z tobą rozmawia i jesteś miła dla oka. Może zrobilibyśmy coś, czego normalnie nie robimy, ale zawsze chcieliśmy. Coś tandetnego, na pewno coś byśmy zjedli. Chciałbym zaoferować ci utopię, ale nadal jej szukam.
Seth pyta Lauren…
Czy według ciebie puszczanie bąków zawsze jest śmieszne?
Jestem dziewczyną. My nie pierdzimy.
Opisz twoje pierwsze nastoletnie złe przeżycie jeśli chodzi o umawianie się.
Pierwszym takim doświadczeniem było w szatni na lodowisku. To było coś jak gdy wszyscy twoi przyjaciele czekają na zewnątrz podsłuchując i jest to najważniejsza rzecz na świecie. Złą częścią było to, że oboje mieliśmy szelki i byłam zmartwiona, że się poplączemy.
Byłaś kiedyś „kandi raverem”? (polecam obrazek poniżej – zorientujecie się o co chodzi) Przełamię lody mówiąc, że sam byłem „polo raverem” z wielkimi, workowatymi spodniami i nadal uważam się za przypadek ravera.
Nigdy nie zaprzeczę, że byłam kompletną ofiarą kultury rave. Te imprezy były czymś, co wciągnęło mnie w muzykę elektroniczną i w zasadzie nigdy już nie wróciłam do normalności. Lata temu, byłam winna noszeniu kilkunastu, czy iluśtam, koralikowych bransoletek, koszulek z UFO i zimowych kamizelek w pomieszczeniu, bez podkoszulek. Nienawidziłam sformułowania „kandi raver” i gdy tylko mogłam, natychmiast zmieniłam styl na pół-bojówkowy i stałam się „jungle raverem”, trzymając paletę kolorów neutralną, chociaż nadal nosiłam spodnie osiem razy za duże dla mnie z kapturowymi pół-koszulami, ale było to znacznie bardziej szykowne.
Lauren pyta Larry′ego…
Co stanie się na scenie nowojorsko-brooklyńskiej w następnych kilku latach?
Czuję, że będzie powrót do klubów. Jest teraz tyle imprez „magazynowego”, nielegalnego typu, że staną sie dwie rzeczy… Ludzie znudzą się, a policja zmądrzeje. Jest kilkoro ludzi na scenie robiących to dobrze, ale na każdego jednego przypada dwóch robiących imprezy przyciągające zbyt wiele uwagi. To może oznaczać, że ostatecznie wszyscy będą musieli się zatrzymać, albo przynajmniej zwolnić. Mam nadzieję, że nadal przez chwilę będziemy robić pewne rzeczy po swojemu, ale po prostu nigdy nie wiesz!
Jeśli mógłbyś współpracować z jakimkolwiek żyjącym lub nie muzykiem, kogo byś wybrał i dlaczego?
James Horner. Jest kompozytorem filmowym – robił wszystko, od „Obcego” do „Titanica”, wraz z naprawdę niesamowitymi i cukierkowymi kawałkami pomiędzy. Niektóre z moich ulubionych filmów zawierały właśnie jego muzykę. Również niektóre z moich ulubionych tandetnych filmów akcji, ale nie wymienię ich… Nie wiem czy jeśli pracowalibyśmy razem, powstałoby coś na parkiet, ale naprawdę lubię jego dzieła, więc fajnie byłoby zobaczyć w jaki sposób pracuje.
Bardziej lubisz granie, produkcję czy organizowanie imprez? W czym jesteś najlepszy?
Wszystko to weszło do mojego świata w innych momentach kariery, ale sądzę, że teraz czerpię największą radość z grania na żywo. Próbowałem skupić się bardziej na tworzeniu muzyki do seta na żywo, mniej imprezując, więc zobaczymy, czy uda mi się dotrzymać tego postanowienia. W czym jestem najlepszy? Nie jestem pewien, ale mogę powiedzieć, że podchodzę do każdego z nich inaczej i bardzo osobiście. Sądzę, że to wychodzi w rezultatach.