Recenzje

Markus Schulz 'Toronto ’09’ – recenzja FTB.pl

Po ubiegłorocznych zawirowaniach wokół „Amsterdam 07”, które w końcu stało się „Amsterdam 08” z powodu przełożenia daty wydania, tym razem wszystko przebiegło raczej planowo i niewiele ponad rok później do sklepów trafiła nowa część serii.



Można by powiedzieć, że to niejako jubileuszowa kompilacja. „Toronto ‘09” jest bowiem piątą odsłoną z ‘niepisanej’ serii, czwartą z kolei, gdyby sugerować się tematycznym sposobem ich tytułowania. Wzorem lat ubiegłych dwupłytowy, cykliczny miks wypełniony jest po brzegi raczej mniej niż bardziej znanym materiałem muzyków najczęściej związanych z inkorporowanym przez Armadę Coldharbour Recordings. Trudno jednoznacznie stwierdzić, jak ocenić należy niewątpliwą rotację wspomnianych producentów, których pewność pojawienia się (bądź nie) na kolejnej kompilacji na pewno daleko odbiega od tej, jaka towarzyszy nam podczas ustalania składu następnej składanki Anjunabeats. Z jednej strony może zapewnić to płynny przepływ pomysłów, tak pożądaną świeżość, z drugiej – od dobierającego utwory Markusa Schulza, jak i samego A&R wymaga niebagatelnie większych nakładów pracy, by nie schodzić poniżej wytyczonego wcześniej poziomu.

„Toronto ‘09” rozpoczyna półtoraminutowe, beatlessowe intro, które zawartymi w tle głosami przywołuje nieco „D.I.Y.”. Już dwa następne nagrania oddają postępujący ton cyklu, który od melodyjnych i dreamowych kompozycji z „Coldharbour Sessions 2004” wyraźnie zmierza ku podobnie jednostajnym, lecz zdecydowanie bardziej klubowym klimatom. Niestety nie znam puli utworów, z których wybierał autor, jednak to nie jest konieczne, by podejrzewać, że wśród nich musiała znaleźć się propozycja lepsza od „Rain” clAud9. Efekty wokalne z „Cygnes”, choć trąciły kiczem, fantastycznie komponowały się z napędzającym je elektrycznym bassline’em, zamykając podczas pierwszej imprezy usta wszystkim krytykom. Tym razem mam poważne obawy co do tego, że taka sytuacja może się powtórzyć w przypadku „Rain”. Wokal podczas breakdownu brzmi po prostu komicznie, a zbudowana wokół smutna i wzruszająca otoczka wygląda zwyczajnie na przerysowaną. Szczęśliwie następujące po nim „Travail” przenosi słuchacza już w zdecydowanie ciekawsze rejony. Dość wspomnieć, że w nagranie zamieszany jest Boy Hagemann alias Rex Mundi, którego udział w „Toronto ‘09” jest znacznie bardziej imponujący. Piąty kawałek dorównuje poziomem poprzedniemu, w końcu odpowiedzialne za niego są dwa z bardziej rozchwytywanych duetów ostatnich miesięcy, a więc Tritonal i Moonbeam. Mimo że rosyjskiej formacji – słusznie czy nie – zarzuca się wtórność, remiks „Crash Into Reason” bez wątpienia należy zapisać im in plus. Chwilę później znów kawałek Rex Mundi – „Scorpion”, który znalazł swoje miejsce także podczas grudniowego Essential Miksu Markusa Schulza. Wspaniała kompozycja. Moim zdaniem jedna z najlepszych na pierwszej płycie, a wraz z dwoma poprzednimi utworami i następującym po niej „Tomorrow Never Comes” Arneja stanowi najbardziej wyrównany moment pierwszych 77 minut miksu. Ciepły wokalny kawałek Kanadyjczyka to jeszcze jedno (który już z kolei?) godne uwagi nagranie, jakie opublikował ostatnimi czasy.



Siódme „Everything” Tenishii znów rozpoczyna słabszy fragment. Niestety składa się nań także jedyny polski akcent, „Cardboard Box” Skytech, czyli braci Dziewulskich, znanych też jako Anguilla Project, Star Industry oraz Project Logical. Wykonanie może i solidne, lecz przy tym za sprawą melodii banalne i odtwórcze. Znacznie gorzej prezentuje się motyw z „The Cube” Mr. Pita, który nijak się ma do zeszłorocznej „Shany”. Jakby tych wzlotów i upadków było mało, „Nothing at All” – oczywiście autorstwa Rex Mundi, następny silny punkt pierwszego krążka, prowadzi nas w stylu ku interesującemu końcowi. Warto wspomnieć, że w zmienionej wersji wokalnej (tekst ten pojawił się też w „Scanner” Younger Brother na ich debiutanckim albumie „A Flock of Bleeps”) i pod tytułem „The Wish” nagranie również pojawiło się podczas wcześniej wymienionego grudniowego seta dla BBC Radio 1. Wprowadzenie słów w języku angielskim pozbawiło kawałek tej dozy tajemniczości, chociaż wokalne wykonanie Susan jest co najmniej dobre. Na szczęście na tym skończyła się ingerencja w strukturę utworu, więc pozostały dreamowe pady oraz świetnie skonstruowany, wkręcający bassline, co rusz wzbogacany przez dodatkowe elementy. „Remember the Silence” przypomina czasy dominacji pociętych wokali, stylistycznie natomiast odwołuje się do twórczości Andrew Benneta. W podobnym tonie wypada ciepłe i leniwe „How Does it Feel” oraz „Stick in Monday” Omnii, zamykające pierwszą część „Toronto ‘09” marzycielską melodią a’la Whiteroom i charakterystycznym motywem niczym z „The Wall”.

Pierwsze minuty CD2 stoją pod znakiem autorskich dokonań Markusa Schulza, który – wzorem poprzedniej „Amsterdam 08”, znów serwuje słuchaczom dwa nowe nagrania spod aliasu Dakota. Korzystniej wypada rozpoczynające „Koolhaus”, lecz i „Sin City”, w którym pobrzmiewają jeszcze echa dawnego stylu Coldharbour („mruczący” bassline), sprawdza się w bardziej klubowo zorientowanych rejonach „Toronto ‘09”. „Hold Control” Steyna to niemal całkowite odejście od melodyjnej stylizacji na rzecz pompujących techowych bitów. Wraz z piątym „Bittersweet Nightshade” wracają już nośne, a w tym wypadku także bardzo sugestywne i ujmujące motywy. Najnowszy singiel Mike’a Foyle’a, z grudnia ubiegłego roku, naturalnie znalazł się tu w remiksie samego Markusa Schulza, a nie w wersji, w której został zaprezentowany już na poprzedniej flagowej składance Armady – „A State of Trance”. Zdawać by się mogło, że to tylko przyjemnie brzmiący epizod, lecz po minucie electro efektów Mr. Pit wyraźnie się rozpędza, starając się zatrzeć złe wrażenie po „The Cube”. Po wokalnym „Besides Words” przerywnik w postaci nowego singla Danilo Ercole wprowadza najbardziej zaskakujący utwór kompilacji. Dla tych, którzy nie kojarzyli Dance 2 Trance ani EDM właściwego początkowi lat 90., oryginalna wersja „Power of American Natives” mogła wydać się cokolwiek dziwna, potęgując tym samym i tak wystarczająco rozbudzoną ciekawość. Można by narzekać na to, że kilkunastoletnie nagranie, zawieszone gdzieś między klasycznym trance’em a euro house’em (ze względu na wokal), zostało brutalnie wpasowane w elektryczny bassline i ‘bigroomowe’ oblicze Markusa Schulza, jednak zdaje się, że stanowi ono odpowiedź na obecne realia i wymagania. Plus za wykonanie zwrotki, które przypomina „Papillon” Union Jack. „Power of…” to niewątpliwie punkt kulminacyjny drugiej części miksu, swoją drogą bardzo dobrze zaaranżowany. Następujące po nim melodyjne nagrania odtwarzają wyłącznie powszechnie znany standard i raczej nie zaskakują niczym nowym, mimo porządnego warsztatu. Najwięcej uwagi zwraca na siebie zawadiackie „Pyjamaparty” z minimalistycznym motywem głównym, lecz maksymalistycznym klubowym bitem. Końcówka, podobnie jak w przypadku „A State of Trance 2008”, należy do Arneya Secerkadica, przedstawiającego tutaj tę ze swoich muzycznych tożsamości, której obecnie „poświęca” zdecydowanie więcej uwagi. W miejsce epickiego „The Return” 8 Wonders pojawiło się zatem równie patetyczne, lecz wyraźnie wolniejsze „Dust in the Wind” (nie, nie był w kolejce po Gabriel & Dresden do odświeżenia poczciwego przeboju Kansas), okraszone klasycznym motywem podczas załamania.



Nie ulega wątpliwości, że przez pięć lat od wydania „Coldharbour Sessions 2004” wiele zmieniło się w serii kompilacji Markusa Schulza. Zmieniły się przede wszystkim trendy, jakie obecnie rządzą w muzyce trance, zmieniły się też inspiracje producentów, którzy dawniej stanowili o sile Coldharbour. Ani Özgür Can, ani Marcus Schössow czy Terje Bakke nie są już zainteresowani podobną twórczością, co zresztą otwarcie przyznają. Niech to będzie (częściowym) uzasadnieniem dla tych, którzy nie są zadowoleni z rozwoju cyklu. Abstrahując od muzycznego progresu można wskazać, że miejscami przydałoby się więcej zróżnicowania, dojrzałości, wyjścia poza dobrze znany kanon przewidywalnych melodii i rozwiązań. Wtedy byłoby pewnie idealnie, teraz jest po prostu dobrze.


Uwaga – płyta do kupienia w polskich sklepach, ukazała się nakładem ProLogic Music/Sony Music w ostatni poniedziałek 16 marca.

Lista utworów:
CD1
01. Dino – Queensquay and Jarvis
02. Thomas Sagstad – Backfire
03. ClAud9 – Rain (Coldharbour Rework)
04. Karnak vs. Dymos – Travail
05. Tritonal feat. Cristina Soto – Crash Into Reason (Moonbeam Remix)
06. Rex Mundi – Scorpion
07. Arnej – Tomorrow Never Comes
08. Tenishia – Everything (Tim Grube Dub Remix)
09. Skytech – Cardboard Box
10. Mr. Pit – The Cube
11. Rex Mundi feat. Susana – Nothing at All
12. Max Guelli – Remember The Silence
13. Adiva feat. Vicky Fee – How Does It Feel
14. Omnia – Stick in Monday


CD2
01. Dakota – Koolhaus
02. Umek & Beltek – Is It? (Wippenberg Remix)
03. Dakota – Sin City
04. Rowald Steyn – Hold Control
05. Mike Foyle – Bittersweet Nightshade (Markus Schulz Return to Coldharbour Remix)
06. Mr. Pit – Besides Words
07. Danilo Ercole – Harbour
08. Dance 2 Trance – Power of American Natives (Markus Schulz Return to Coldharbour Remix)
09. Project MC – Bromley Ave
10. Calderone & Reddick – Sound of Flight
11. Khaz & Boris M.D. – Eliana
12. Element One – South Haven
13. Barnes & Heatcliff – Pyjamaparty
14. Arnej – Dust In The Wind


Płyta ukazała się nakładem ProLogic Music / Sony Music w Polsce 16 marca.




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →