News

Marco Bailey: 'Czas nie zatrzymał się w 2004 roku!’

Numer jeden w Belgii, to na pewno. Poza tym przez wiele lat czołówka światowego techno. Mocnego i szybkiego. Ale to już przeszłość – nowy album dla wytwórni Digweeda opisywaliśmy już na łamach FTB, to spory zwrot w jego muzyce. Zaczynamy więc od pytania…



…Co się stało z techno?


Przede wszystkim wybacz, nie zrozum mnie źle, ale dla mnie to pieprzone pierdolenie! Naparwdę nie rozumiego, co ludzie gadają. Ja nadal robię techno. I nadal gram techno. To, że wydaję album w Bedrock nie oznacza, że nie ma już techno. Ludzie powinni porządnie posłuchać! Gdy się rodzisz, dostajesz też uszy. Ludzie powinni z nich korzystać! Każdy ma taką możliwość i powinien z niej skorzystać. Uważnie posłuchać. To wszystko nonsens – sorry, że mówię taki wzburzony, ale ciągle słyszę to cholerne pytanie. Nie rozumiem ludzi! Myślę, że dla wielu ludzi czas stoi w miejscu…


…W rzeczy samej. Niektórzy piszą, że tęsknią za brzmieniami z twojego seta na Mayday w 2004 roku…


No właśnie – 2004! A może 1987? Albo 1966?! 1925?! Wiesz, co mam na myśli? Dajcie spokój! („Come on!, Come on!”). Mam na to tylko jedno słowo: pomocy!


Hmmm, ja już słyszałem tę płytę, ludzie jeszcze nie. Podejrzewam, że kiedy ją usłyszą, powtórzą to pytanie o techno jeszcze głośniej…


No tak, to jest problem. Świat się zmienia – dam ci kilka przykładów z towarzystwa moich przyjaciół. Umek grał dużo mocniej 10 lat temu, Adam Beyer również, albo Chris Liebing. Mam rozumieć, że żaden z nich już nie gra dobrze? Takie pytanie tu się samo nasuwa. Dla mnie to niedorzeczne. Czas idzie do przodu, świat się kręci. Nie zatrzymuje się, ciągle się kręci! Dla niektórych czas stoi w miejscu, nie chcą iść do przodu, chcą zostać w swoim 2004. Albo 2000 czy 1995. Szkoda, że ludzie zatrzymują się w miejscu…



Ale, ale – musisz przyznać, że zwłaszcza dwa kawałki z tego albumu będą dla wielu szokiem…


Tak, ale wiesz – ja lubię szokować. Chcę przedstawiać ludziom nowe rzeczy. Wyobraź sobie, że wydaję album z dokładnie taką muzyką, jaką grałem w 2004. Czy wtedy to byłoby cool? Wyobraź sobie, że rok po roku wydaję albumy z dokładnie taką samą muzyką. I że ciągle gram takie same sety. Byłoby to mega nudne, nieprawdaż? Bardzo, bardzo nudne…


No tak, ludzie generalnie się zmieniają, ale chyba nie można tego powiedzieć o techno purystach. Ale wtedy to po prostu ich problem…


Muzyka też się zmienia, bardzo się zmienia. Nawet techno puryści powinni to zrozumieć. Muzyka teraz brzmi całkiem inaczej niż 5,6 lat temu. Bardzo mi przykro, ale naprawdę nie rozumiem takiego podejścia.



OK, ale … Słuchając twojego porywającego „Watergate” sprzed kilku miesięcy myślałem, że w taką stronę pójdziesz – pompująco, funky, techy, z werwą i nowocześnie. Tymczasem na początku płyty dostajemy coś, co kojarzy się z deep house’em…


Tak, chcę próbować nowych rzeczy, nowych kierunków. Nie chcę ciągle mrocznego techno, to nudne. Wyobraź sobie, że przez 10 lat robisz dokładnie to samo. Chcę różnych klimatów, chcę robić tech-house, chcę czasem również powracać do hard techno, ale poza tym robić też downtempo, a nawet drum’n’bass. Chcę robić wiele gatunków!


OK, ale wiesz – downtempo czy IDM nikogo nie zdziwi, ale numery w stylu deep house czy disco to już spore zaskoczenie.


Dla ludzi to szok, bo mają w sobie mało kreatywności, słuchają w kółko jednego gatunku. To nie ja, ja słucham wielu rzeczy, nie tylko undergroundowego mrocznego hard techno. Przykro mi bardzo. Tworzę muzę w wielu stylach i też w wielu stylach chcę grać. To żaden problem dla mnie zagrać seta z hard techno, żaden problem! Ale chcę też sobie zagrać tech-housowo, rozumiesz co mam na myśli? Zbyt dużo ludzi używa sformułowania „tylko”. Lubię „tylko” to, chcę „tylko” tego. To nie ja! To różnica między mną a nimi.






Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →