Luomo – 'dziwny’ house na jesień
Jest niewielu artystów na scenie klubowej, którzy mogą poszczycić się tak nieskazitelnym statusem jak Luomo. Człowiek tworzący muzykę wymagającą, nie korzystającą z łatwych rozwiązań. Muzykę, która wymaga pewnego zaangażowania od słuchacza no i chyba takie dźwięki są właśnie najciekawsze.
Oddajemy coś z siebie, by przy odrobinie „wczucia” dane brzmienie oddało nam świeżą energię z nawiązką. Taka sytuacja jest możliwa w przypadku niewielu artystów, przede wszystkim tych, którzy tworzą z pasją i zaangażowaniem, nie oglądając się na panujące trendy i podążając własną ścieżką. Z drugiej strony Luomo to producent wielu komercyjnych hitów, melodyjnych popowych kawałków radiowych. Jak odbierać takiego wykonawcę? Czy jest on artystą czy biznesmenem? A może sprytnym cwaniakiem, który chce wszystkich zadowolić i przy okazji napełnić sobie kieszenie?
Nowa płyta Luomo, znanego też jako Vladislav Delay ukaże się jesienią. Na tym wydawnictwie zatytułowanym „Convival” producencko i wokalnie udzielają się Robert Owens, Cassy, Apparat oraz Jake Shears (Scissor Sisters). Jaka może być nowa płyta? U artysty słyszymy zawsze dźwięki oscylujące wokół house, jednak „pobrudzone”, często zepsute tak, że gdyby nie te działania muzyka Luomo byłaby materiałem zdecydowanie bardziej komercyjnym. To zjawisko niezwykle rzadkie i godne podziwu, kiedy ewidentnie słyszymy, że dany album mógłby trafić na czołówki radiowych list przebojów, jednak w kawalku pojawia się jakiś dziwny efekt, czy skomplikowana aranżacja, które sprawiają, że utwór do radia nigdy nie trafi.
Sam artysta przyznaje: „inspirują mnie dźwięki r’n’b, hiphop, pop, szczególnie pod względem produkcji wokali. zaczęły mnie nudzić te wszystkie klikające, klubowe rzeczy, postanowiłem poeksperymentować więc z bardziej popowym brzmieniem, wykorzystując typowe soulowo-popowe wokalizy, jednocześnie szukając dla nich zupełnie nowych rozwiązań”.
Jednak ten pop w luomowym wydaniu nie brzmi jak ten grany w stacjach radiowych. Z drugiej jednak strony płyta „The Present Lover” jest mocno nasycona popowym, komercyjnym charakterem. Mimo to wydaje mi się, że dobra komercja nie jest zła i sama się broni. Z pewnością wielu czeka na nowe wydawnictwo Fina, zwłaszcza w kontekście tak znamienitych kooperacji.
Trzeba oddać, że pochodzący z Helsinek Delay to postać intrygująca i oryginalna. Świeże skandynawskie spojrzenie na jakiś gatunek, tak jak w przypadku Bjork czy Gus Gus, często wywraca do góry nogami percepcję danej muzyki na świecie. Podobnie jest w przypadku Fina, który w odważny i nowatorski sposób spojrzał na house i wycisnął z niego nową, własną, indywidualną a zarazem atrakcyjną dla szerokiego odbiorcy stylistykę.
Często spotykamy produkcje melodyjne, opierające się o stałe popowe melodie i motywy, które jednak są na tyle dobre, że jakoś ani ortodoksyjni fani alternatywy, ani słuchacze stacji radiowych nie potrafią powiedzieć, że dany utwór jest słaby. Tak było w przypadku genialnej płyty Apparata „Walls”, na której znajdziemy mnóstwo nawiązań popowych, przywodzących na myśl choćby Justina Timberlake’a. Z drugiej strony wielu zasłuchiwało się w apparatowe dźwięki w przekonaniu, że to głęboka alternatywa.
Tu pojawia nam się kolejna kwestia dotycząca statusu artysty – najlepiej chyba jest właśnie wtedy, gdy jest on nieklasyfikowalny, nie można go wrzucić ani do jednej, ani do drugiej szufladki. Taką postacią jest właśnie Luomo, którego otwartość umysłu i muzyczne horyzonty często zwyczajnie przerastają nasze, czyli zwykłych śmiertelników ;).