List Nicka Warrena
Chociaż ostatnie dni przyniosły kilka dobrych wieści, szczególnie tę o wzroście zainteresowania winylami, to wciąż pobrzmiewają echa listu Nicka Warrena, który znany brytyjski didżej wystosował jeszcze w grudniu.
Po tym, jak usłyszeliśmy o upadku wielkiego przedsiębiorstwa zajmującego się dystrybuowaniem wydawnictw muzycznych – Neutona, dziś jego los podzieliło Pinnacle, kolejna poważna firma w tej branży. To wydarzenie pociągnie za sobą lawinę następnych, które z pewnością dotkną setki mniejszych labeli współpracujących z Neutonem i Pinnacle. Idąc dalej, upadek tych dystrybutorów odciśnie swe piętno również na artystach związanych z tymi wytwórniami, a znanych oficyn na liście nie brakuje. Bedrock Records, Audio Therapy, Hope Recordings, Marine Parade, Distinct’ive Records…
Jedną z głównych przyczyn tego upadku jest nielegalne dzielenie się plikami muzycznymi. Przerwanie tego procesu niewątpliwie dałoby tak potrzebny bodziec całemu przemysłowi muzycznemu. To będzie smutny dzień, gdy wszyscy wasi ulubieni artyści nie będą nagrywać już muzyki, bo będzie to po prostu nierentowne, a wasze preferowane wytwórnie znikną bezpowrotnie.
To właśnie na początku grudnia do mediów trafiła informacja o ogłoszeniu upadłości przez Pinnacle Entertainment. W jej wyniku pracę straciły 94 osoby, bezpośrednio zatrudnione w przedsiębiorstwie, stawiając zasadność istnienia szeregu kolejnych posad pod znakiem zapytania. Wciąż jednak nie wiadomo, na ile nielegalne pobieranie plików z Internetu faktycznie mogło wpłynąć na stan finansowy firmy. Powszechnie wiadomo o panującym kryzysie gospodarczym i dekoniunkturze, stąd nie wiadomo, czy Pinnacle nie prowadziło tak karkołomnej polityki, jak choćby większość drużyn piłkarskich angielskiej Premier League. Dodajmy tylko, że Pinnacle kojarzone było także z dystrybuowaniem nagrań dla wielu labeli Indie, takich jak Rough Trade, One Little Indian, Drag City i Fierce Panda.