Len Faki: '1 rok w Ostgut, 6 lat w Berghain’
Len Faki. Nazwisko kojarzone chyba na równi ze światkiem undergroundowym, co ze słynnym remiksem „Stranger to Stability”, który nie tak dawno obiegł cały świat muzyki elektronicznej, od trancowych setów Armina van Buurena, po wielkie gwiazdy techno. Nie o tym jednak będzie mowa – serwis Teaandtechno wypytał Niemca o Berghain i nie tylko.
Powiedz nam co nieco o przedberlińskim Lenie Faki. Gdzie
mieszkałeś i co skierowało cię w stronę muzyki elektronicznej?
Mieszkałem i dorastałem a południu Niemiec, w Stuttgarcie. W
latach dziewięćdziesiątych, zanim wkręciłem się w elektronikę,
siedziałem całkowicie w rocku i muzyce punkowej. Spędzałem czas
na spotykaniu zespołów i przychodzeniu na koncerty, życie klubowe
nie istniało. Pewnego dnia, mój bliski przyjaciel zaczął
przebąkiwać o tym nowym stylu muzycznym, którego nie mógł tak
naprawdę opisać. Niechętnie poszedłem z nim do lokalnego klubu,
gdzie pierwszy raz usłyszałem acid/techno i to było to, jeden z
kluczowych elementów w moim życiu, nigdy nie zapomnę tamtej
chwili. Tańczyłem całą noc i dzień, mój pierwszy rave. Czułem
się taki żywy i szczęśliwy, to było niesamowite.
Co później zrodziło przeprowadzkę do Berlina?
Myślałem o tym dłuższą chwilę. Berlin fascynował mnie od
jakiegoś czasu i zawsze chciałem być częścią tego, co tam się
działo, ale wahałem się. Czekałem, aż nadejdzie odpowiednia
chwila. Poza tym, scena klubowa w Stuttgarcie się pogarszała. Wiele
policji pojawiało się na prawie każdej imprezie, były naloty i
długie sprawdzanie wszystkich przed wchodzeniem do klubów; rzeczy
takie jak te mogą zabić atmosferę sceny klubowej. Ostatnią nitką,
który zaprowadziła mnie do mojego „przeznaczenia”, było
zapalenie się mieszkania moich sąsiadów, moje było bardzo
zniszczone, więc dosłownie musiałem się wyprowadzić. To coś, za
co jestem bardzo wdzięczny, patrząc wstecz. Byłem całkowicie
zdesperowany, wszystkie moje meble, spora część płyt i sprzętu
studyjnego była zdewastowana i nie miała ubezpieczenia!
Jesteś trzecim rezydentem Berghain z którym mam szczęście
rozmawiać. Każdy z was ma własną historię rozpoczęcia
zaangażowania w Berghain/Ostgut. Jak było z tobą?
Zanim Berghain otworzyło swoje drzwi, istniał jego prekusor od
tych samych właścicieli, Ostgut. Znajdowało się zaledwie sto
metrów od miejsca, gdzie dziś jest Berghain, teraz wielkie boisko
hokejowe i hala koncertowa zabrały jego miejsce. Pierwszy raz grałem
w Ostgut około rok przed jego zamknięciem i było świetnie.
Uczucia i kontakt pomiędzy właścicielami były jednymi z tych
przypadków, gdy od razu nadaje się na tych samych falach.
Zabookowali mnie jeszcze trzy razy podczas ostatniego roku Ostgut, co
sprawiło, że czułem się tam coraz bardziej jak w domu.
Właściciele już rozmawiali o tym nowym miejscu zwanym Berghain i
jakie miało być, ale oczywiście nie miało ustalonego programu.
Gdy przeprowadziłem się do Berlina, jeden z właścicieli przyszedł
na obiad, by porozmawiać o mojej rezydenturze. Było to przyjazne
doświadczenie i stało się dość naturalnie. Mam szczęście,
wiem.
Wielu artystów cytuje Berghain jako wielki wpływ na ich
produkcje. Czy tak samo jest dla ciebie?
Z pewnością! Dla mnie to jak symbioza, łączy to mój styl i
charakter. Dzięki rezydenturze i byciu przez nią stałą częścią
Berghain przez już sześć lat, odcisnęło się to na mnie.
Szczególnie dwa utwory były inspirowane bezpośrednio przez klub.
Gdy tworzyłem „Bx3” zawsze wyobrażałem sobie parkiet, klub i
ludzi. Kawałek może być prawdziwie uznany za hołd dla Berghain.
To samo tyczy się „Kraft und Licht” dla kompilacji Ostgut Ton,
„Funf”. Odzwierciedla uczucie późnych, popołudniowych godzin
niedzielnych, gdy wszyscy czują tą nieopisywalną radość.
Opowiedz nam o swoim kawałku „Kraft Und Licht”. Jak to było,
przekopywać się przez wszystkie nagrania Emiki i ile z nich
wykorzystałeś w tym kawałku?
Ooo, to było ogromne. Gigantyczna biblioteka brzmieniowa, którą
stworzyła Emika. Cała ta pasja, czas i entuzjazm; wykonała
niesamowitą pracę. Wydawało się, że wieki zajęło odsłuchanie
ich i jeden jedyny element, który wybrałem, uderzył mnie od
pierwszego odsłuchu. To dźwięk drzwi głównego wejścia do
Berghain. Jako dźwięk, jest to podobne do wielkopomieszczeniowego
uderzenia werbla. Pokochałem ten dźwięk, zwłaszcza wiedząc, że
to wejście, drzwi, gdzie kończy i zaczyna się świat Berghain; to
zwróciło moją uwagę na produkcję.
Czy nagrania plenerowe odgrywają jakąś rolę w twoich
produkcjach?
W zasadzie nie. Wiem, że jest wielu producentów robiących to;
szanuję ich i podziwiam, ale dla mnie nie odegrało to do tej pory
roli. Była to interesująca i inspirująca wyprawa, podjęta dzieki
Berghain i nagrania Emiki.
Co dalej u Lena Faki?
Najbliższą rzeczą jest przeprowadzka, tym razem nie potrzeba
ognia. To spory ruch, ze wszystkimi moimi płytami i sprzętem
studyjnym. Jak zwykle będzie kontynuowana praca nad labelem i
oczywiście powrót do moich własnych produkcji dla Figure oraz nowy
projekt dla Ostgut Ton. Jeśli czas będzie mi sprzyjał, pracuję
nad EP-ką w Cocoon, więc kółka Lena Fakiego się kręcą.
Jaka jest twoja ulubiona herbata?
Zielona z trawą cytrynową i łykiem miodu. Dzięki, że pytacie.
teaandtechno.blogspot.com