Klubowi artyści potrzebują radia czy odwrotnie?
Na forum już trwa dyskusja na temat Richarda Duranda, którego najnowszy singel „Always The Sun” proponowany jest przez RMF FM jako kandydat do przeboju wakacji. Zresztą, nie tylko on, z artystów nas interesujących. W zestawie są jeszcze Deadmau5 (świetny, klimatyczny), Antoine Clamaran (zaskakujący, melodyjny prawie jak italo disco) i David Guetta (wiadomo). Pozwolę sobie w tym miejscu przytoczyć słowa wstępniaka z ostatniego numeru DJ Magazine:
„Jeszcze nigdy się nie zdarzyło, żeby dwóch artystów w jednym numerze wypowiedziało tak bardzo podobne zdania, jak tym razem Ferry Corsten i Robert M. „Stworzyć komercyjny, popowy kawałek do radia jest o wiele trudniej, niż undergroundowy numer na parkiety”. Dlaczego o tym piszę? Nie dlatego, że się z tym zgadzam – powiedzmy, że każdy z nas (i każdy z producentów) może mieć inne zdanie na ten temat. Przy okazji powrotu gwiazd electroclashu znów trzeba było sobie zadać pytanie: czy 3-minutowa, melodyjna piosenka ze zwrotkami i refrenami, ale na tanecznym beacie, to nasza działka czy nie? Madonna też tak robi, a o niej przecież nie piszemy. Recenzując ostatni album Tigi dziennikarz Resident Advisor napisał, że „muzyka taneczna to w swojej istocie tak naprawdę muzyka pop”. Prawda czy fałsz? Robert M nagrał płytę z kilkoma tech-housowymi killerami, ale są tam też melodyjne, vocal-housowe „przeboje”. Felix Da Housecat (polecam wywiad z tym przesympatycznym wariatem!) właśnie wydał miażdżący i na pewno nie popowy singel „Kickdrum”, ale na płycie zapewne będzie kilka „piosenek”. Nawet obchodząca 20-lecie wytwórnia Warp ma w swoim katalogu popujące klimaty, choć oczywiście odpowiednio „powyginane”.
Tu chyba dochodzimy do istoty rzeczy – żeby pop był do zaakceptowania, musi być nieco zniekształcony. Może niekoniecznie aż tak jak standardowe Warpy, ale … chociaż trochę. Tu się zatrzymam, bo granica między popem odpowiednio ciekawym, a niedostatecznie „ambitnym” jest płynna i indywidualna. Kilka numerów na płycie Tigi to idealny przykład – połowa z Was stwierdzi, że jest OK., reszta, że przesadził i podryfował w infantylny „popik”. A propos zniekształceń – zwróciliście uwagę, że większość komentarzy na youtube pod dobrymi numerami wygląda tak samo? Anglojęzyczni piszą najczęściej „This track is sick!”. Wygląda na to, że to angielska wersja słowa „zajebisty”, przy okazji sugerująca, że nie chodzi o coś „zwykłego”.
A propos zniekształconych albo nie kawałków popowych – jak z wielu z Was podkreśla, nieważne że kogoś gra radio, ważne żeby utwór był dobry. Może zamiast narzekać na to, że wielu ulubieńców zaczyna celować w bardziej przystępne klimaty i szerszą publiczność, spójrzmy na to z innej strony. Może klubowi artyści uratują muzykę pop, która z każdym sezonem stacza się coraz niżej? Może to nie didżeje i producenci potrzebują radia do życia, ale radio – muzyka pop – potrzebuje ich? Bo tak bardzo już zastygła w swoich nudnych ramach, że MTV czy komercyjnych rozgłośni po prostu nie da się słuchać?
To może jeszcze jeden cytat, tym razem od brazylijskiego duetu Pet Duo, przedpremierowo, z wakacyjnego DJ MAGA. Na pytanie co myślicie o muzyce pop, odpowiadają: „Uwielbiamy stare klimaty jak Michael Jackson, Elton John czy Cyndi Lauper! Nie podoba nam się Timbaland, Black Eyed Peas czy ostatnie rzeczy Madonny. Zbyt są zorientowane na kasę. Stary pop do końca lat 80. jeszcze się rozwijał i odkrywał nowe lądy, ale po swoim upadku w drugiej połowie lat 90., stracił całą swoją eksperymentalną stronę i przestał nas interesować”.
I tu powraca temat zniekształcania popu, eksperymentowania z nim, robienia czegoś co jest nietypowe, mimo że chwytliwe. Posłuchajcie popowych kawałków z lat 70. i 80. – duża ich część nie przeszłaby dziś w MTV nawet w nocy!
Wiecie, że w RMF wycina się z piosenek fragmenty, które mogą się nie spodobać gospodyniom domowym czy taksówkarzom? Na przykład gitarowe solówki, które są zbyt hałaśliwe – dwa przykłady: Myslovitz „Długość Dźwięku Samotności” i Queen „I Want It All”. Z tego punktu widzenia patrząc, utwór Deadmau5 „I Remember” to w tej chwili jeden z najciekawszych popowych kawałków w radiu – porównajcie sobie do innych startujących po hit lata – z Paullą, PIN i innymi Piaskami. Produkcje Deadmau5, Duranda, Guetty czy Clamarana przynajmniej brzmią nowocześnie, w porównaniu do większości popowych potworków, które żywcem przypominają stare hity Modern Talking albo jeszcze gorzej. Dziś więc wyjątkowo nie będziemy psioczyć na klubowych artystów w radiu, niech wprowadzają tam urozmaicenie, skoro potrafią pisać melodyjne rzeczy. A że przy okazji ambitni fani będą się od nich odwracać? To już ich strata, sami sobie wybierają publiczność.