’Kaleidoscope’ – wszystko o nowej płycie Tiesto
Tiesto już od paru lat stara się zerwać plakietkę trancowego DJ-a, przyczepioną mu niesłuszenie przed laty. Przypatrując się dokładnie jego karierze można zauważyć iż on nigdy nie grał setów typowo trancowych (no może poza paroma wyjątkami [w tym TiC 1 i 2]), przeglądając jego dyskografię trudno dojść do wniosku iż jego twórczość to w znacznej przewadze trance. Holender zawsze wychodził poza bariery gatunków. Może dla wielu był to proces niezauważalny, ponieważ Tiesto swoje muzyczne podróże lubi ukrywać pod różnego rodzaju aliasami, często tworzonymi tylko po to, aby nagrać jeden utwór na swoją kompilację.
To zaskakujące, jak dwa hity z trancową wibracją określiły całą karierę Tiesto. Mało tego, On stał się niewolnikiem sukcesu tych utworów!
„Co ja poradzę? Spójrz na reakcję publiki” – tłumaczy się Tijs za każdym razem gdy, ponownie gra Adagio For Strings. Jak widać sam Tiesto jest bardzo znużony tym utworem, więc nie dziwi fakt, iż nie chce wydać, mimo tysięcy próśb ze strony fanów, utworu Magikal Circus. Teraz, nadchodzącym albumem chyba ostatecznie położy kres temu określeniu. Mimo sporej różnorodności muzycznej na każdym z 3 dotychczasowych albumów, każdy z nich łączy jedna cecha, która najbardziej jest dostrzegalna właśnie na najnowszej płycie Tiesto, mianowicie, dość nietypowe kolaboracje!
Jak to było:
Poczynając od pierwszego albumu, Tiesto zawsze współpracował z artystami z poza sceny klubowej, co każdemu krążkowi dawało pewną innowacyjność i nieprzewidywalność. Zacznijmy od pierwszego albumu „In My Memory” i tytułowego utworu, który był wynikiem współpracy z, nikomu nic niemówiącą artystką, Nicolą Hitchcock. Na tym albumie pojawiła się również Kirsty Hawkshaw, która wtedy była równie mało znana, jednak wcześniej miała już okazję śpiewać choćby dla BT.
Na drugim albumie, „Just Be” wyróżniają się dwie produkcje z mistycznymi, smutnymi wokalami. Są to „Sweet Misery” (które pierwotnie było przygotowane dla zespołu Evanescence) nagrane z Joanne Lloyd, oraz „UR” w wykonaniu Matta Halesa z zespołu Aqualung. Trzecia płyta Tiesto, która była powiązana z gigantyczną, 2-letnią trasą po całym świecie, był zdecydowanie najbardziej instrumentalny, jednak pojawiły się na nim trzy ciekawe kolaboracje. Pierwsza to współpraca z Julie Thompson przy utworze „Do You Feel Me”, który okazał się dla niej wielkim powrotem do nagrywania utworów z klubowymi artystami, no ale ją już znaliśmy wcześniej. Typową dla Tiesto skłonność do nowych nazwisk mamy okazję doświadczyć w utworze „Sweet Things”, gdzie wokalnie udziela się, wzięta z kosmosu, Charlotte Martin. Ach, no i nie można zapomnieć o współpracy z Christianem Burnsem, który jak do tej pory zajmował się tworzeniem bardzo ugłaskanego rocka.
Jak widać mamy do czynienia z tendencją rosnącą, co przekłada się na najnowszy album, o czym poniżej.
O nowym introdukcja:
Sam Tiesto zapowiada album jako zupełnie nowe doświadczenie, coś co zdecydowanie różni się od tego co robił do tej pory. A czy coś faktycznie zmieniło się w przypadku nowego albumu pt. „Kaleidoscope”? Patrząc na to jakich artystów zaprosił do współpracy ma się wrażenie, że to naprawdę będzie kompletnie nowa koncepcja (nie tak jak w przypadku poprzedniego albumu Elements Of Life)! Tijs całkowicie zrezygnował ze współpracy z artystami znanymi ze sceny klubowej zapraszając artystów, których osobiście szanuje i których muzyki słucha na co dzień.
O kolaboracjach słowo:
Wśród 17 utworów jakie znajdą się na nowym albumie, aż 12(!) jest wynikiem współpracy z różnymi, mniej lub bardziej znanymi artystami, takimi jak:
Jónsi Birgisson z zespołu Sigur Rós,
Kele Okereke z zespołu Bloc Party,
Kianna z zespołu Tilly And The Wall,
Emily Haines z zespołu Metric,
Nelly Furtado,
Calvin Harris,
Priscilla Ahn,
Sneaky Sound System,
CC Sheffield,
Cary Brothers,
Tegan & Sara.
Każdy zaproszony artysta imponuje – każdy z innych powodów. We współpracach z Calvinem Harrisem i Nelly Furtado imponuje głównie odwaga Tiesto z racji na popowe pochodzenie tych artystów, co niezbyt dobrze przyjmowane jest wśród klubowiczów. Natomiast w przypadku reszty, najbardziej ekscytujące jest to, iż są to kolaboracje o których nikt wcześniej nawet nie pomyślał. I tak znany trancowy (choć to znaczne uproszczenie, o czym mówiłem wcześniej) DJ rozpoczyna współpracę z przedstawicielami folku, indie rocka, alternatywy i ambientu. Pojawia się też zespół taki jak Sneaky Sound System, który łączy elementy disco, electro i house’u zbliżając się do takich gigantów jak Daft Punk czy Groove Armada.
“Początkowo chciałem współpracować z artystami, których przede wszystkim lubię” – wyjaśnia Tiësto. „Sigur Rós tworzy piękną muzykę. Bloc Party jest fantastyczny, ekscytujący i innowacyjny. Ale najtrudniejszą kwestią było zaproszenie tych ludzi do współpracy. Oni z zasady nie współpracują z artystami ze sceny EDM, ale kiedy zaczęliśmy tworzenie tych utworów byłem bardzo zaskoczony jak świetnie te style współpracują ze sobą”.
O dziwo najwięcej problemów sprawiło zachęcenie do współpracy Nelly Furtado, która wiele kontrowersji wywołuje wśród samych klubowiczów. Dla Nelly, pomysł takiej kolaboracji wydał się dość dziwny i podchodziła do niego sceptycznie. Jednak gdy pojawiła się, wraz z Timbalandem, na występie Tiesto podczas WMC w Miami szybko zmieniła zdanie i już po paru tygodniach zgłosiła się do niego z pomysłem na ich wspólny utwór pt. „Who Wants To Be Alone”. Jak widać, udało mu się zrealizować cel o którym mówił w wywiadzie dla FTB tuż po wypuszczeniu albumu Elements Of Life.
Nie bez problemów obyła się również współpraca z wokalistą zespołu Bloc Party, który to w ostatniej chwili odwołał swoją wizytę w studiu w Miami z powodu choroby. Tiesto jednak nie załamał się i stworzył dziwny utwór z fortepianowym motywem, który bardzo spodobał się Kele. Oboje spotkali się parę tygodni później w Londynie gdzie Tijs przedstawił mu osobiście powstający utwór a Kele sam z siebie zaczął przygrywać na gitarze i śpiewać nieco bełkocząc – i tak, mimo początkowych problemów z dograniem terminów, z miejsca powstał nowy utwór.
Pierwszy utwór jaki został przygotowany na nadchodzący album to „Feel It In My Bones”, nagrany wspólnie z duetem sióstr bliżniaczek z Kanady Tegan & Sara. Tiësto w 2007 roku zremiksował ich singiel “Back In Your Head”, a w czerwcu 2008 spotkali się w Vancouver by omówić szczegóły współpracy nad ich wspólnym dziełem. “Zdałem sobie sprawę jak one są genialne – dałem im utwór do napisania a one wykonały kawał dobrej roboty” – opowiada Tiesto W swoim domowym studiu w Bredzie nagrał podkład i połączył go ze wcześniej przygotowanym wokalem, w rezultacie dając nam niesamowicie świeży i chwytliwy utwór z fajnie wibrującym motywem gitarowym w tle.
Następny gość na albumie to Emily Haines z zespołu Metric. Emily miała okazję osobiście doznać niesamowitej energii Tiesto podczas jego seta na Ibizie w zeszłym roku przez co nie wachała się ani przez chwilę, gdy dostała propozycję współpracy od Tiesto – “Knock You Out” to euforyczna nuta, która będzie trząść każdym parkietem zarówno na Balearach jak i na wielkich festiwalach.
Bardzo interesująco wypada utwór nagrany wspólnie z jedną z gwiazd tegorocznej edycji Heineken Open Air Festival, Priscillą Ahn. „I Am Strong”, bo taki tytuł nosi ich wspólny utwór, prezentuje klimat który dotychczas Tiesto ukrywał pod swoimi aliasami takimi jak ostatnie Clear View, czy Taxigirl – spokojnie płynąca melodia w deepowym klimacie z wyrazistym wokalem, to jest coś zaskoczy każdego.
PS. Skojarzenia tego utworu z „In My Memory” są jak najbardziej podstawne .
Pierwszy singiel z albumu pt. „I Will Be Here” powstał przy pomocy australijskiego zespołu Sneaky Sound System. Chyba nie bez powodów akurat ten utwór został wybrany na pierwszy singiel. To właśnie w „I Will Be Here” można dostrzec to iż mamy do czynienia z nowym brzemieniem, z eksperymentem. Jest to utwór z niesamowitym ładunkiem energii i wokalem charakterystycznym raczej dla housowych tuzów niż dla przedstawiciela takiego stylu do jakiego zdążył nas przyzwyczaić Tiesto. I to jest najbardziej niesamowite!
Jeden z 5 instrumentalnych utworów to „Louder Than Boom”. Kolejny przejaw świeżości w twórczości Tiesto. Tutaj głównie z powodu porzucenia epickich, wręcz patetycznych melodii z których Tiesto dał się poznać przed laty, na korzyść 8-bitowego motywu rodem z Atari przeradzającego się we wściekłą, połamaną melodię skonfrontowaną z niesamowicie dynamiczną stopą! Prostota + świeży pomysł = świetny parkietowy morderca!
Tytułowy utwór powstał we współpracy z wokalistą islandzkiego zespołu Sigur Ros. Wszystko zaczęło się w Amsterdamie gdzie Tijs wraz z Jonsim uprzednio przedyskutowali jak ma wyglądać ich współpraca i co mogą wspólnie stworzyć. Potem spotkali się ponownie ale już w studiu nagraniowym w Chicago i w Brukseli. „To był zwariowany pomysł” – śmieję się Tiesto. „Jeżeli słyszałeś muzykę Sigur Rós, nie jesteś w stanie sobie wyobrazić żadnego połączenia z moją muzyką. Ich muzyka jest zupełnie inna, myślę że Jónsi jest jednym z najbardziej kreatywnych artystów na świecie. Najzabawniejsze było to, kiedy spotykałem go parę razy na występach gdzie okazał się bardziej zwyczajny niż myślałem – Jónsi powiedział mi wtedy że był wielkim fanem Iron Maiden, podobnie jak ja! Później zauważyłem, że on również tworzy dużo muzyki tanecznej w swoim domowym studiu. Więc on tak naprawdę nie jest tak bardzo oddalony od tego co ja robię”. W rezultacie tej kolaboracji otrzymujemy niesamowity, pełen duszy, progresywny utwór.
Zmiany nie tylko w muzyce:
Tijs swoim albumem wchodzi w obszar muzycznej wolności! Na dowód czego, postanowił stworzyć wraz z albumem zupełnie nowy label któremu właśnie nadał nazwę „Musical Freedom”. Choć to nie koniec rewolucji – po zmianie swojego impresario, Tijs zdecydował się na ostateczny krok ku nowemu i odszedł z Black Hole Recordings – proces ten trwał właściwie od 2003 roku, czyli od założenia Magik Muzik. Mimo wszystko Tiesto nadal będzie kojarzony z Black Hole, a Black Hole będzie kojarzone z Tiesto, ponieważ zostawił w tej wytwórni imponujący dorobek muzyczny. A sam twórca zamieszania, deklaruje utrzymanie swojego wsparcia dla artystów Black Hole Recordings.
Słowem podsumowania:
„Kaleidoscope jest świetnym tytułem dla tego albumu. Wymieszaliśmy kształty i kolory do zrobienia czegoś nowego” – tłumaczy Tiesto. Zapewne nazwiecie większość utworów z płyty popem, głównie z racji na to iż daleko im będzie do Lethal Industry czy Flight 643. Rzeczywiście, zawartość albumu jest daleka od tego co Tiesto tworzył na początku dekady, jednak równie daleko jest jej do popu. Nazwałbym to raczej elektroniką z ukrytym, tanecznym temperamentem. Etapem przejściowym, strefą buforową pomiędzy starym a kompletnie nowym, bo mimo wszystko słychać pewne nawiązania do przeszłości. Jednak jest to tylko garstka podobieństw, która zapewne wraz z kolejnym albumem zostanie odrzucona.
A premiera nowego wydawnictwa już 6 października.