Wywiad

James Grant – wywiad dla ftb.pl

Na Beach Party w Gdyni mogliście być świadkami jego dj-skiego debiutu w Polsce, chociaż odwiedzał nasz kraj już wiele razy, jako menedżer Above & Beyond. To głównie na nim spoczywa odpowiedzialność za podlegający pod Anjunabeats sublabel Anjunadeep. Raz w miesiącu prowadzi zdobywający coraz większą popularność program radiowy Anjunadeep Edition of Anjunabeats Worldwide. W życiu prywatnym jest starszym bratem Jono, jednak w swoich setach gra muzykę inną od tej, jaką prezentują Above & Beyond. Udało nam się porozmawiać z Jamesem kilkanaście minut po jego występie w Gdyni.



Jak podobała się impreza?
– Będąc szczerym cholernie dobrze. Byłem zaskoczony oprawą kiedy tu dotarłem. Te wielkie ekrany LED gdziekolwiek byś nie spojrzał, no i piękna plaża! Nie wiedziałem że macie takie w Polsce.


Mamy dużo pięknych plaż…
– Wybacz mi moją geograficzną ignorancję, ale nie wiedziałem nawet, że Polska ma wybrzeże (śmiech)


W jednym ze swoich programów radiowych powiedziałeś nawet, że Gdynia leży na Morzem Czarnym (śmiech)
– Haha tak! To zdanie przeszło już do historii naszych audycji, później długo się z tego tłumaczyłem i przepraszałem przy każdej okazji. Gdzie jest w ogóle Morze Czarne? To chyba gdzieś przy Rumunii, coś w tych okolicach. Tak to był straszny błąd. Cały czas byłem zdania że lepszy jestem z muzyki niż z geografii (śmiech)


Przejdźmy więc do rzeczy muzycznych. Jesteś gospodarzem Anjunadeep Edition of Anjunabeats Worldwide. Jak ważne dla dj-a w dzisiejszych czasach jest posiadanie własnej audycji radiowej?
– Myślę, że w czasach internetu, audycje radiowe są znakomitą okazją do zdobycia międzynarodowej publiczności. W jednym kraju nie będzie cię słuchać dużo ludzi, ale dzięki internetowi masz szanse na znacznie większą słuchalność. Każdy liczący się dj powinien posiadać własny show.


Jesteś jednym z niewielu dj-ów, którzy jakiś rozgłos uzyskali tylko dzięki graniu. Póki co nie masz na koncie żadnych produkcji…
– I tu mam dla ciebie ciekawostkę. Od jakiegoś czasu w moim domu pomieszkuje człowiek, który nazywa się Jaytech. Pochodzi z Australii, więc będąc w Wielkiej Brytanii zajeżdża do mnie. Zaczęliśmy pracować nad jakimś utworem razem. Ale wiesz… nigdy nie chciałem być producentem, jestem po prostu muzycznym entuzjastą utrzymującym Jaytecha we własnym domu (śmiech)


Czy zgodzisz się z opinią, że James Grant pokazał transowej scenie artystów takich jak Jaytech, Johan Vermeulen czy duet Michael Cassette?
– Hmm myślę, że w jakimś stopniu tak. Mam nadzieję, że nie tylko transowej a w ogóle klubowej scenie. Myślę, że to jest piękno Anjunadeep. Jest to label, w którym wydajemy wszystko co nie mieści się w transowym kanonie Anjunabeats.


Więc to był główny powód powstania Anjunadeep?
–   Tak. Jest coś takiego, że chcesz wydawać dobrą muzykę, ale nie wszystko podchodziło pod transowy wizerunek Anjunabeats. Anjunadeep jest naszym sposobem na wydawanie muzyki, którą kochamy, ale która nie mieści się w tym, czego ludzie oczekują po Anjunabeats. Jestem zachwycony sposobem, w jaki ten sublabel rośnie w siłę. Szczególnie dziś, kiedy trance zmienia się. Transowe numery robią się bardziej house’owe, house’owe numery robią się transowe, ludzie eksperymentują z szerszą gamą dźwięków.


Na pewno pamiętasz pierwsze wydawnictwo Anjunadeep, może była z nim związana jakaś historia?
– Tak! To było „Larry Mountains 54” Davida Westa z Andreasem Hermanssonem. To było zabawne. Dopiero startowaliśmy z tym sublabelem i nie mieliśmy sprecyzowanego profilu, do jakiego chcieli byśmy dążyć w tym bardziej progresywnym świecie. Poprosiliśmy o pomoc Ozgura Cana, kochanego człowieka ze Szwecji. On jest dzieckiem MSNu, dzięki któremu jest połączony chyba z każdym pojedynczym producentem na tej planecie (śmiech). Jest świetnym człowiekiem, fantastycznie nam się z nim pracowało. Pomógł nam ze wszystkimi sprawami wydawniczymi. David West jest jego dobrym znajomym. Polecieliśmy do Ozgura tylko po to, żeby porozmawiać o pomyśle na Anjunadeep. Miał mnóstwo propozycji na pierwsze wydawnictwo. Jeden kawałek zwrócił naszą uwagę – to była właśnie produkcja Davida. Zanim Ozgur nam go zagrał, powiedział że ten utwór jest nieosiągalny do wydania, bo David chcę go wydać we własnym labelu. Tak się złożyło, że ze wszystkich numerów jakie wtedy usłyszeliśmy, to był jedyny którego tak naprawdę chcieliśmy. Pamiętam, że później spędziłem godziny na rozmowach telefonicznych z Davidem, namawiając go do wydania „Larry Mountains 54” jako debiutu w Anjunadeep.  Na szczęście zgodził się na to. Teraz mamy plany aby wydać inne jego utwory.



Pewnie przy następnych wydawnictwach nie miałeś już problemu z zakontraktowaniem artystów?
– Myślę, że mieliśmy dużo szczęścia bo znaleźli się producenci, którzy stali się kluczowymi postaciami Anjunadeep. Jednym z nich na pewno jest Jaytech. Jego album jest już w sprzedaży, nie ma chyba zbyt wielu labeli, które wydają albumy takich artystów jakim jest Jaytech. Teraz wielu ludzi produkujących podobne brzmienia zaczyna patrzeć na nasz label jako dobre miejsce dla nagrań, jakie tworzą. Drugim takim kluczowym graczem jest fiński duet Michael Cassette, oni pracują również pod pseudonimami Squash 84 i Komytea. Właśnie zakontraktowaliśmy dwie EPki Komytei, na pewno ci się spodobają!


Jak możemy nazwać muzykę, którą grasz? Pojawiają się co do tego kontrowersje (śmiech)
– Haha! Sam się czasami nad tym zastanawiam. Myślę, że jest to jakaś odmiana melodyjnego house’u … Lubię angażować w swoje sety melodyjne utwory. Chyba melodyjny tech-house będzie tu odpowiednim określeniem na muzykę, którą gram.


Czy możemy więc uważać Jamesa Granta za część sceny transowej?
– Chyba w jakiś tam sposób, angażując się w działania Anjunabeats, jestem powiązany z transową sceną. Jednak to co najbardziej lubię, to rozgrzewanie ludzi przed transowymi dj-ami. To chyba działa dobrze. Zdaje mi się, że jestem coraz starszy i nie wytrzymuję już tego trance’u na 138 bpm (śmiech). Poruszam się więc jakoś po krawędzi transowej sceny, i podoba mi się to.


Nigdy nie chciałeś grać w lepszym czasie na imprezach? Być takim peak-time playerem?
– Tak naprawdę to nie. To jest moja pasja. Cieszę się że mogę sobie trochę pograć. Nie chcę grać co weekend… (śmiech) Przepraszam, ale twój fotograf właśnie pokazał mi zdjęcie na którym siedzę z szeroko otwartymi ustami (śmiech). Kocham grać i tak długo jak będę miał okazję do ekspresji tego na scenie, będę się z tego cieszył. Moim priorytetem jest zajmowanie się sprawami Above & Beyond.


Przejdźmy więc do spraw czysto menedżerskich. Co jest dla ciebie najważniejsze w roli menedżera Above & Beyond?
– Najważniejsze jest to, żebyśmy czuli, że to co robimy ma sens. Chłopaki są swego rodzaju ewenementem na światowej scenie muzyki tanecznej. Tydzień temu byliśmy na Global Gathering w Wielkiej Brytanii. Nie wiem ilu ludzi było tam podczas setu Above & Beyond, siedem, może dziesięć tysięcy. Kiedy leciało „Alone Tonight” cały tłum śpiewał słowa tego utworu! To świetne uczucie wiedzieć, że kawałki Above & Beyond w wyjątkowy sposób łączą się z emocjami ludzi. To jest niesamowite w ich muzyce, że łączy ona tak wielką liczbę ludzi na całym świecie. Jest całą masa takich anegdot, jedna jest bardzo smutna. Jeden z fanów w USA umieścił słowa do „Satellite” na swoim grobie. To, że muzyka działa w ten sposób, zaskakuje a jednocześnie inspiruje do dalszego działania. Chcemy wydawać tak dużo dobrej muzyki jak to możliwe i robić imprezy takie, jak ta dziś.


Czasami dochodzi do sytuacji, że młody producent po kilku wydawnictwach ma już własnego menedżera. Jakieś rady dla początkujących?
– W dzisiejszych czasach, kiedy musisz dużo pracować nad nową muzyką, to dobre rozwiązanie polecić trochę swoich obowiązków zaufanej osobie. Masz przecież do ogarnięcia MySpace, swoją stronę internetową, twój program radiowy, DJmag Top 100… Do tego wszystkiego jest potrzebna zaufana osoba, nie możesz zrobić tego sam chcąc zachować równowagę pomiędzy produkowaniem muzyki a utrzymaniem tego wszystkiego, żeby było aktualne.


Wystartowało kolejne głosowanie na listę Top 100 DJs. Czy w tym roku, podobnie jak w poprzednim, zrobicie kampanię z człowiekiem, który nazywa się Clive Rudloe?
– Haha widzę, że przygotowałeś się! Tak, robimy. Clive Rudloe powróci. Above & Beyond grali w Ministry Of Sound. Właśnie zaczynali seta, kiedy to niewiadomo skąd na scenie pojawił się Clive Rudloe, zepchnął chłopaków ze sceny i wrzucił utwór Ricka Astleya – „Never Gonna Give You Up”, co jest bardzo tandetnym kawałkiem z lat osiemdziesiątych. Nagraliśmy całość na video, więc spodziewajcie się tego na YouTube wkrótce, razem z drugim filmikiem. Clive jest oczywiście numerem jeden wśród dj-ów na świecie i gra naprawdę wielkie imprezy na całym globie.


Clive Rudloe stał się naprawdę wielki! (śmiech)
– (śmiech) Tak, jest wielki! Nagrywa z wielkimi gwiazdami, różnymi raperami ze Stanów. Plus, ekskluzywny dodatek! Clive zabiera nas do swojego mieszkania, gdzie daje nam pokaz umiejętności technicznych. Każdy, kto zaczyna swoją przygodę z dj-owaniem powinien obejrzeć ten filmik! To niesamowity tutorial (śmiech)


Teraz się zastanawiam, czy James Grant nie jest przypadkiem menedżerem Clive’a Rudloe’a (śmiech)
– Hahaha. Clive Rudloe to mój bardzo dobrzy znajomy, komik Alex Macqueen. To jest super utalentowany gość. Zbudował tę postać od podstaw i to on powinien zbierać wszystkie oklaski za to.


Jak wyglądają twoje plany na nadchodzące miesiące?
– Z Above & Beyond chcieli byśmy podnieść wszystko o poziom wyżej w następnym roku. Robić większe imprezy, z większą produkcją. Coraz poważniej myślimy o imprezach, gdzie Above & Beyond będą występować sami. Nie mamy jeszcze żadnych szczegółów, ale powoli zaczynamy wszystko planować. Prawdopodobnie w 2009 następny album Above & Beyond, chociaż może być ciężko. Album OceanLab powstawał przez 2 lata… Chłopaki są w ciągłych rozjazdach i czasami naprawdę ciężko jest skończyć album szybko. W skrócie: chcemy większych imprez, chcemy więcej fantastycznej muzyki dla Anjunabeats. Osobiście chciałbym aby Anjunadeep cały czas rosło w siłę. Żebyśmy mieli więcej takich talentów jak Michael Cassette, Johan Vermeulen czy Jaytech. Jestem z nich naprawdę dumny. Jeżeli ktoś z was robi muzykę w podobnym stylu – przesyłajcie ją do nas a z chęcią posłuchamy!


Więc, życzę tobie i twojej ekipie spełnienia zamierzonych celów. Dzięki za wywiad James, jakieś słowa na koniec dla naszych klubowiczy?
– Chciałem pozdrowić wszystkich fanów Anjunabeats w Polsce. Jest to jedno z moich ulubionych miejsc na świecie. Tutaj ludzie zawsze są entuzjastycznie nastawieni do muzyki. Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda nam się zrobić tutaj coś większego!   




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →