Riva Starr jest jednym z prężniej działających ostatnio w światku muzyki klubowej ludzi. Pisaliśmy już o jego składance urodzinowej, kompilacji stworzonej do spółki z radiową legendą, Pete’em Tongiem, a dziś przyszła pora wywiadowe przybliżenie Wam najbardziej cytrynowego z artystów na świecie!
Przesłanie, że w kompilacji „Future Underground” chodzi o
wybijanie nowych kawałków i artystów jest jasne, ale poza tym,
czym w tym miksie jesteś najbardziej podekscytowany?
Podoba mi się, że odzwierciedla imprezę klubową Riva Starr…
Od okrojonego tech-house’u do nawalaczy na szczytowy czas imprezy i
kawałków deepowych… To cały ja!
Coraz trudniejsze staje się tworzenie odnoszących komercyjne
sukcesy kompilacji na płytach… Co trzeba zrobić, by coś takiego
wyskoczyło do ludzi?
Nie jestem pewien co działa a co nie, mogę mówić tylko o
sobie. Po prostu próbuję włożyć tam esencję swojej klubowej
selekcji. Coś w stylu tego, co lepiej działa dla mnie i powoduje,
że ludzie skaczą pod sufit. Wierzę również, że ważne jest
dobre miksowanie – poza tym trzeba pamiętać, że wiele ludzi
będzie słuchało kompilacji w samochodzie albo w domu, więc
nadanie jej wrażenia „prosto do sedna sprawy” było najlepszym
pomysłem.
Czego konkretnie używasz do produkcji?
Moje studio jest całkowicie analogowe, mam szesnastokanałowy
stół z Niemiec, kilka kompresorów, jak SSL i Distressor,
korektory, dobre głośniki i kilka kluczowych wtyczek… Wszystkie
puszczone przez Logic Audio i Ableton Live. Używam również
zewnętrznych klawiatur jak Moog czy stary Roland, by dać brzmieniu
dodatkową moc!
Potrafisz grać na jakichś konwencjonalnych instrumentach?
Tak, na widelcach i garnku!
Twój label właśnie miał swoje pierwsze urodziny… Jak podoba
ci się całe to doświadczenie prowadzenia własnego wydawnictwa?
To TRUDNE! Ale nauczyłem się wiele w ciągu ostatniego roku i
miałem również wiele zabawy, próbując wejść w ten labelowy
biznes, zgrywanie wszystkich terminarzy ze sobą na czas, planowanie
promocji i tak dalej. Mimo to, jestem bardzo usatysfakcjonowany,
label ma się dobrze i jest teraz na ustach wszystkich!
Czy bycie szefem labelu sprawiło, że widzisz rzeczy inaczej, niż
gdy byłeś tylko artystą/DJ-em?
Tylko troszeczkę, bo teraz oczywiście wiem o kilku rzeczach,
które dzieją się po drugiej stronie płotu, więcej, ale nie chcę
tracić spontaniczności wydawania muzyki ,którą kocham, na rzecz
muzyki, która musi się sprzedać!
Z powodu, że nie trzeba więcej wytłaczać winyli, łatwiej jest
założyć i prowadzić label. Czy uważasz, że to dobra rzecz, że
cyfrowa era pozwoliła zacząć tak wielu wydawnictwom?
Cóż, rynki są teraz przesycone tysiącami labeli. Prawdą
jest też, że łatwo rozpoznać można markę, który dostarcza
jakość i taką, która jest sprawą słabą.
Wiele z twoich wczesnych dzieł było breakami – co
zainspirowało cię, by przenieść karierę w kierunek bardziej
housowy?
Moje produkcje łamane były nazywane „plodstep”, bo miały w
sobie ten housowy feeling… Santos i ja prowadziliśmy również
poboczny projekt zwany „Trouble Soup” i remiksowaliśmy klasyki,
takie, jak „Can You Party” od Royah House… Więc byliśmy już
jedną stopą na poletku housowym!
Ludzie, którzy nie rozumieją muzyki klubowej, często krytykować
będą ludzi takich, jak ty, opierających się na samplach… „To
po prostu odtwarzanie czyichś pomysłów”. Co na to odpowiesz?
Jeśli nie rozumieją słowa „sampling” to nie mój problem.
Jest cała kultura stojąca za samplingiem i nie może to być
wyjaśnione w dwóch słowach. Poleciłbym im cofnięcie się do
wczesnych lat osiemdziesiątych i wpompowania w swoją krew trochę
hip-hopu…
W kilku twoich utworach są motywy bałkańskie. Czy jest w tej
kulturze coś, co zawsze cię inspirowało, czy jest to tak proste
jak „to dobrze brzmi”?
Pochodzę z południowych Włoszech, a mamy tam wiele różnych
wpływów muzycznych z Afryki, Grecji, Hiszpanii i oczwiście
Bałkanów. Dlatego kocham całą tę tradycyjną muzykę i często
próbuję nieco ją wymieszać. Tak, jak chwilę temu zrobiłem z „La
Conga”, wydanym w Dirtybird albo „Maria” w Kindish, które
poszło w kierunku południowoamerykańskim…
Jak opisałbyś swój styl muzyczny, w jednym zdaniu?
Mam nadzieję, że jest oryginalny, to byłby największy
komplement, jaki mógłbym otrzymać.
Teraz, gdy urosłeś do momentu, w którym jesteś dobrze znany
ludziom spoza undergroundowej sceny klubowej, czy czujesz się
bardziej zrelaksowany, bo twoja kariera wystartowała komercyjne, czy
czujesz większą presję, bo musisz zaspokajać większą publikę?
Oba. Zależy od dni. Robię to, co robiłem wcześniej…
Oczywiście teraz jest więcej do roboty, ale z pewnością nie
staram się poczuć żadnej presji i nie spieszyć się z rzeczami.
Nadal wydaję kawałki undergroundowe, jak i bigroomowe remiksy.
Czy masz plany na kolejny album w nadchodzącym czasie?
Tak, już nad tym pracuję! Zabierze on jednak trochę czasu, jako
że chcę pójść o krok dalej względem poprzedniego, z jakimiś
interesującymi kolaboracjami. Czekajcie!
Zauważyłem, że robisz utwór razem z Parov Stelar. Jestem
wielkim jego fanem, powiedz mi o tym coś więcej.
Jest świetnym muzykiem i pracowaliśmy wspólnie nad kilkoma
fragmentami, które mi podesłał. Dla mnie floorfiller. Cieszę
się więc, że to zrobiliśmy.
Źródło: datatransmission.co.uk
|