Jak dziś brzmi Sied van Riel?

Wyznaczenie premiery drugiej części kompilacji Sieda van Riela – „Rielism”, na 16 grudnia ubiegłego roku postawiło ją automatycznie w dość złożonej sytuacji. Z jednej strony mogła stać się kolejnym celem w trakcie szaleństwa świątecznych zakupów, z drugiej natomiast – niezamierzenie wymknęła się muzycznym podsumowaniom mijającego roku.

Druga część odsłania zarazem drugie oblicze van Riela. W nagraniu tech trancowego „Beast within Me” wspierał go tym razem David Forbes. Nie jest to jednak próba przypominająca Brytyjczyka w najlepszej formie – tej z czasów „Answers” czy „Questions Must Be Asked”. Daje za to wyobrażenie o tym, czego można się spodziewać przez kolejne siedemdziesiąt minut miksu. Van Riel przechodzi bowiem od razu do mniej („Razor”) lub bardziej („For Granted (Mimax Remix)”) udanych parkietowych sztosów. W tym kontekście niewątpliwie ciekawostką jest egzotycznie brzmiące „Remember” duetu Purelight, choć rzadko dziś spotykana epic trancowa oprawa traci za sprawą niezbyt udanego masteringu.

„Rielism 2” nie rozczaruje fanów. Entuzjaści brzmienia proponowanego przez van Riela znajdą na jego nowej kompilacji dokładnie to, czego mogą się spodziewać – przede wszystkim mnóstwo wcześniej niepublikowanych nagrań w porządnie wykonanym, choć niezupełnie wolnym od błędów miksie. Pozostaje jednak nieodparte wrażenie, że wyjście poza schemat oraz zawarcie utworów na miarę „Rush”, pojawiającego się tylko na moment na początku drugiej płyty, uczyniłoby „Rielism 2” kompilacją, o której pamiętano by nie przez miesiące, ale przez lata.