Jak było na Tiesto we Wrocławiu?
Impreza zamknięta, czyli Tiesto we wrocławskim klubie ETER!
Przeglądając ostatnio przeróżne konkursy, natknąłem się na jeden, który wydawał mi się bardzo nietypowy. A mianowicie, chodziło o nic innego, jak koncert jednego z wciąż najpopularniejszych dj’ów na naszym globie – Tiesto. Koncert miał być zupełnie darmowy, a bilet można było zdobyć tylko w jeden sposób… Napisać, dlaczego chcemy wybrać się na koncert, właśnie z jego udziałem. No cóż… każdy kombinował jak mógł i starał się napisać coś naprawdę oryginalnego. Dużym utrudnieniem było natomiast to, że do dyspozycji mieliśmy tylko… 160 znaków! W moim przypadku, napisanie o obecności na Elements Of Life we Wrocławiu 14 kwietnia 2007r i chęć ponownego usłyszenia Tijsa, poskutkowało podwójnym biletem.
Impreza odbyła się ostatniego dnia maja, we wrocławskim klubie Eter, a my przybyliśmy tam po godzinie 20 w dość licznym gronie znajomych. Przed występem głównej gwiazdy, support za konsoletą należał do pana o pseudonimie Virtual Vault. W trakcie jego seta, poleciało kilka starszych, dobrze nam znanych kawałków. Był między innymi przyjemny wokal „The Storm”, czy „Cross The Line” z kawałka First State. Publika rozgrzewała się przy tym należycie, a my również byliśmy mile zaskoczeni. Andy Duguid i jego upliftingowe „Signals” nie pozwalało nam ustać w miejscu i wprawiło nas w świetny nastrój przed występem gwiazdy wieczoru.
Kilka minut po godzinie 23, euforia zdawała się sięgać maksimum, a z głośników popłynęło znane wszystkim „Chasing Summers” autorstwa samego Tiesto. Przy tym intro nie sposób tutaj nie wspomnieć o nagłośnieniu, które zamontowała firma Fotis Sound. Jak na tak małą powierzchnię, to było zbyt potężne i na co dzień niespotykane w żadnym z wrocławskich klubów. Specjalnie przygotowana scena, była wyposażona w kilka ruchomych głów i stroboskopów, które widujemy najczęściej na większych eventach. Całość obsługiwała ekipa ze Skody, a główna gwiazda, która właśnie rozpoczęła swój występ, pokazała nam, że jest w świetnym nastroju. Przed całym tym wydarzeniem, wszyscy zastanawialiśmy się, czy dzisiejszy set będzie w 100% w stylu dzisiejszego Tijsa, czy może z racji tego wydarzenia i kameralnej imprezy, może możemy liczyć na malutką odskocznię od tego wszystkiego, co gra on obecnie.
Chcieliśmy usłyszeć parę świetnych kawałków, które pamiętamy z czasów, kiedy muzyka trance rozkwitała w Polsce i kawałków, które przecież nigdy się nam nie znudzą. Holender jednak nie poszedł w upliftingowe klimaty, tego wieczoru dał niesamowicie popalić i wrzucał nam mocny electro house, przeplatając go od czasu do czasu przyjemnymi, wokalowymi wstawkami.
W jego secie poleciało m.in „We Own The Night”, czyli jego kwietniowy release, „Somebody Used To Known” w jego remiksie, czy choćby „In My Mind” – szczerze przyznam, że to kawałki, które niezbyt przypadły mi do gustu. Z tych, które zdecydowanie bardziej poderwały nas do tańca i wpadały w ucho, warto wymienić z pewnością „What We Can Do (Deeper Love)” z wokalem Anastasii i dość nowy sztos „Get Low” Sidneyaa Samsona. Nieodłącznym elementem wizualizacji, które po dziś dzień porywają publikę, są napisy MAKE SOME NOISE i I CAN HEAR YOU, których również nie zabrakło tamtej nocy. Tiesto, gdzieś pod koniec seta, puścił też, znane wszystkim „Maximal Crazy” i „Sweet Disposition”, australijskiej grupy rockowej The Temper Trap. Niestety nie doczekaliśmy się klasyków w rodzaju Adagio For Strings, czy Silence, ale było to właściwie do przewidzenia, więc… Już po pierwszym kwadransie grania można było się domyślać, jaką muzykę serwować nam będzie główna gwiazda wieczoru.
Trzeba przyznać, że dwie godziny z Tiesto minęły nam bardzo szybko. Było naprawdę przyjemnie i wieczór ten z pewnością można uznać za udany. W tak doborowym towarzystwie, ze świetną oprawą wizualną i przy tak 'dość ciekawych kawałkach’ nie mamy okazji bawić się codziennie. Frekwencja jak na nasze wprawne oko wyniosła ok. tysiąca osób. Po imprezie Jedni uważali, że zagrał odpowiednio mocno i tanecznie, innym brakowało transów, byli też tacy, którzy posądzali o zagranie gotowca. Jedno jest pewne – Tijs nie zamulił, a jego teraźniejszy styl ma swoich fanów. Swoim występem niczym nas nie zaskoczył, ale także nie zawiódł. Taki jest właśnie aktualny Tiesto.
P.S. A jeżeli ktoś tęskni za starymi czasami, zawsze tak jak ja może sobie powrócić do niesamowitej video relacji z 'Elements Of Life’ w Danii. To czterogodzinny zapis jego koncertu, który zresztą on sam nazwał jednym z najlepszych w całej swojej karierze. Oprawa i atmosfera, która towarzyszyła temu wydarzeniu jest naprawdę czymś niesamowitym, co każdy z Was powinien zobaczyć. Polecam każdemu, dla kogo słowa „Tiesto” i „electro-house” nigdy nie będą pasować.
Autor: Wiktor Woźniak





