Hugo – pomiędzy jazzową duszą a elektronicznym umysłem
Jak głosi jego biografia: „dziesięcioletnia kariera Hugo zaprowadziła go we wszystkie zakątki świata”, chociaż jego dyskografia sięga „ledwie” pięć lat wstecz. Włoch pochodzący z Turynu ostatnimi czasy, po w zasadzie jednym przebojowym remiksie, przeżywa swoisty renesans kariery – zakłada label Goodvibe Records i przygotowuje autorski album. Jego pseudonim kojarzyć może się Wam ze wspólnym wydawnictwem jego i Marcina Czubali, „Zoo Comunale”, które swego czasu odnosiło spore sukcesy na naszych krajowych (i nie tylko) listach hitów.
Cześć,
dzięki za znalezienie czasu by z nami porozmawiać! Jak się masz?
Czuję
się naprawdę świetnie, dzięki. Jestem gotów by cieszyć się
klimatem Londynu.
Jak
wkręciłeś się w DJ-ing/produkcję muzyki elektronicznej? Dlaczego
ten konkretny gatunek?
Cóż,
wszystko zaczęło się odkąd byłem naprawdę młody. Grałem na
gitarze w zespole acid jazzowym, tuż po tym jak zdecydowałem się
poświęcić muzyce 24/7. Muzyka elektroniczna to w pewnym sensie
najnowocześniejsza forma muzyki jazzowej. Zajęcie się tworzeniem
muzyki elektronicznej było dla mnie czymś naprawdę naturalnym.
Jak
wpadłeś na swoją ksywkę DJ-ską? Jaka jest związana z nią
historia?
Podczas
mojej kariery używałem wielu różnych pseudonimów. Zawsze
pomyślane były w związku z projektem i ścieżką, którą
zaczynałem. Hugo narodził się, gdy zdałem sobie sprawę, że moja
produkcje zmierzają w stronę muzyki elektronicznej. To stare,
niemieckie imię oznaczające duszę lub umysł. Moja muzyka jest
gdzieś pomiędzy duszą a umysłem.
Kiedy
nadszedł moment, gdy zatrzymałeś się i zdałeś sobie sprawę – „hej, jestem DJ-em!”?
Gdy
odkryłem, że ludzie przede mną bawią się tak samo dobrze jak ja
grając dookoła świata. Sądzę, że DJ-ka jest świetnym sposobem
na sprawdzenie moich produkcji i odczuć ludzi związanych z nimi.
Kocham imprezować i kocham imprezowiczów.
Jaki
jest moment twojej największej dumy do tej pory?
Przekształcenie
największego snu w rzeczywistość. Tworzenie muzyki.
Twoje ostatnie podróże?
Grałem
w Australii i było naprawdę świetnie. Tegoroczne WMC i tour po
Brazylii był bardzo interesujący. Poznałem mnóstwo producentów,
zwłaszcza w Brazylii, która w zasadzie jest jedną z najciekawszych
scen dla muzyki elektronicznej i rozwija się w szybkim tempie.
Co
przygotowałeś na przyszłość?
Pracuję
ciężko nad swoim nowonarodzonym labelem Goodvibe Records. Następne
miesiące będą w całości dotyczyły imprez otwierających oraz
działalności promocyjnej. Mamy zaplanowane pięć wydawnictw,
zaczynając od „The Bright Side”, wyprodukowanego, zmiksowanego i
zmasterowanego przeze mnie w nowej kwaterze głównej „Nipple Slip
Studio” w Turynie.
Jaki
był do tej pory najważniejszy moment dla ciebie w roku 2010?
Oficjalny
start Goodvibe Records, projektu nad którym pracowałem od długiego
czasu.
I wreszcie, czy możemy liczyć na przypadkową myśl przewodnią dnia?
Lansowanie
się nie jest łatwe! 🙂
Wywiad przeprowadzony przez Tillate