Godskitchen 2008 – relacja FTB.pl i Wasze wrażenia!
Niesamowita oprawa, świetna muzyka elektroniczna i ponad 7 tysięcy uśmiechniętych twarzy… Głównie te trzy elementy wpłynęły na jakość sobotniego widowiska we wrocławskiej Hali Stulecia. Pierwsza edycja Godskitchen już za nami… Szkoda, że już po wszystkim! Niestety nic przecież nie trwa wiecznie, a co gorsza – to co piękne, mija szybko.
Atmosferę całej imprezy dało się wyczuć mniej więcej od godzin popołudniowych tej słonecznej, kwietniowej soboty, kiedy to spacerując po starym mieście natrafiałem na zorganizowane grupy imprezowiczów. Przed halą można było wyczuć tą wszechobecną atmosferę ciekawości. Ciekawe jak wygląda scena? Ciekawe jak uda się impreza? Marka Godskitchen debiutuje w naszym kraju, a sami organizatorzy w postaci agencji MSM zapowiadali przeżycie czegoś wyjątkowego, wzbudzając jeszcze większą ciekawość wśród wszystkich „party people”.
Po wejściu do środka hali spotkałem organizatorów, którzy zapewniali, że scena wygląda pięknie. No ok, zobaczymy. Po wejściu na dancefloor nie mogłem opanować zachwytu. Widok białych wybiegów odchodzących od dj-ki naprawdę robił wrażenie. Oprawa wizualna, jak zwykle na imprezach w naszym kraju przyprawiała o zawrót głowy. Obok fantastycznej publiczności jest to drugi element, który decyduje o tym, że ludzie za granicą najzwyczajniej w świecie zazdroszczą nam eventów. Magia tkwi w tym, że to u nich na imprezach oprawa jest „zwykła” a u nas jest magicznie. Mnóstwo świateł, które przybierały najróżniejsze barwy, od koloru żółtego, poprzez czerwony do fioletowego. Do tego lasery, które zmieniały natężenie wiązki w rytm muzyki. Wygląda na to, że panowie z TSE stanęli na wysokości zadania! Poza tym, po bokach telebimy, na których mogliśmy podziwiać ciekawe wizualizacje, do tego „wiszące w powietrzu” plazmy – kolejne ciekawe rozwiązanie. Scena to białe koło, od którego odchodziły proste ramiona a w środku koła znajdowało się miejsce dla dj-a. Za dj-ką miejsce dla ekipy Guardian Angels. Świetny pomysł, moim zdaniem jednak powinni być bardziej widoczni. Przejdźmy więc do esencji każdego eventu, muzyki.
Punktualnie o godzinie 20 swojego seta rozpoczął najpopularniejszy dj w naszym kraju, zwycięzca ostatniego rankingu FTB – DJ W. „Polski Marco V.” jak ktoś określił Wojtka na naszym forum rozpoczął seta od słynnego „Dzień dobry” wyciętego prosto z jednej z kreskówek, której tytułu nie muszę tutaj podawać. Czego można było się spodziewać po występie polskiego numeru jeden? Dużo energii, zakręcone dźwięki i świetny kontakt z publiką. Usłyszeliśmy między innymi: Eyerer & Chopstick – „Haunting” (Gui Boratto remix), klasyk Da Hool – „Meet Her At The Love Parade” w nowym remiksie duetu Paul Thomas & Sonny Wharton oraz Monochrome – „Pearl” w remiksie nieistniejącego już (niestety) duo Gabriel & Dresden. Zakończenie seta to jeszcze mocniejsze Sia – „The Girl You Lost To Cocaine” w remiksie Sandera van Doorna, na którego występ tej nocy czekało wielu. Każdy, kto ma wątpliwości co do tego, czy DJ W zasłużył na miano numeru jeden w Polsce, powinien słyszeć ten pięćdziesięciominutowy występ. Klasa sama w sobie.
Jeden z komentarzy: „DJ W – Tytuł numeru 1 w Polsce od zaraz! Świetny, energetyczny set!”
Po mocno elektrycznym secie przyszedł czas na diametralną zmianę atmosfery. W klimaty uplifting trance wprowadził nas Daniel Kandi. Duński producent miał okazję zaprezentować się przed polską publicznością po raz pierwszy. Znany ze swojej dynamicznej i melodyjnej twórczości Daniel zaprezentował wszystko, co najlepsze w swoim stylu. Rozpoczął od nowego wydawnictwa wytwórni Ferry’ego Corstena – Randy Boyer & Eric Tadla feat Dan Sanfilippo – „Alive”. Pojawiły się także mashupy, które obok melodyjnych produkcji stają się powoli wizytówką setów Daniela: Above & Beyond vs Duderstadt – „Can’t Smile” oraz Gareth Emery vs Nic Chagall – „More Than You Need”. Po Danielu w żaden sposób nie było widać zdenerwowania czy tremy. Uśmiechnięty, często dziękował publiczności „wznosząc toasty” puszką napoju energetycznego. Miło było popływać przy melodii zagranej przez niego „Novy”. Czekamy na jego występ na Global Gathering!
„Pierwszy raz słyszałem seta w jego wykonaniu i bardzo pozytywne zaskoczenie”
Kolejnym reprezentantem Skandynawii na tym evencie był Marcus Schossow. No dobra, określenie „reprezentant Skandynawii” jest tu mocno kontrowersyjne. Marcus urodził się w Danii, przez większą część życia mieszkał w Szwecji, ale teraz mieszka na Słowacji. Muzykę natomiast wydaje w holenderskiej wytwórni… Prawdziwy internacjonał! Znany ze swych udziwnionych progressive-house’owych produkcji Schossow nie zawiódł tych, którzy oczekiwali od niego oryginalnych dźwięków przesączonych energią. Zaczął od chwytliwego motywu latino w „Crepuscolo” (produkcja Marcusa z Thomasem Sagstadem). Podczas tej godzinnej podróży przez dźwięk usłyszeliśmy jeszcze m.in: Sami Saari – „The Punch”, Remiksy Marcusa do Veracocha – „Carte Blanche” oraz Miko – „Muzaik”. Świetnie było usłyszeć „Swedish Beatballs”, którego zakręcone dźwięki nabierały dynamiki wraz z fantastyczną grą świateł. Marcus zostawił po sobie dobre wrażenie, tysiące uśmiechniętych twarzy i zmęczone tańcem organizmy… Kuchnia Boga dopiero się rozgrzewała.
„Słucham jego audycji i wiedziałam, że mnie nie zawiedzie!”
O Godzinie 23 za deckami pojawił się nikt inny jak Fedde Le Grand – autor kilku electro-house’owych hitów, sensacyjny debiutant na liście DJmag Top 100, postać której nie trzeba przedstawiać żadnemu słuchaczowi muzyki klubowej. Zagrał tak dobrze, jak się wszyscy spodziewali, a patrząc na Wasze komentarze, można dojść do wniosku, że było nawet lepiej. Usłyszeliśmy m.in: Axwell – „I Found You” (Axwell’s Remode), Mark Mendes – „Beneath You”, Oxia – „Lost Memory” czy ostatnią produkcję Feddego – „Get This Feeling”. Miłym zaskoczeniem było usłyszenie nieznanych remiksów Underworld – „Born Slippy” czy Eurythmics – „Sweet Dreams”. Fedde zagrał zaskakująco mocno, o tym, że zagra energetycznie nie było wątpliwości. Wielu z Was na pewno wspominałoby tego seta jeszcze lepiej, gdyby pan Le Grand zagrał swój remiks „Let Me Think About It” Idy Corr. Może następnym razem?
„Fedde mnie zmiażdżył… brawa dla tego pana!:D”
Mała roszada w timetable spowodowała, że Fedde Le Grand zagrał przed „Księciem Ciemności”, bo tak zatytułował ostatnio DJ Magazine Dubfire’a. Muszę przyznać, że sam z ciekawością czekałem na ten występ, będąc ciekawym przyjęcia Aliego i jego muzyki we wrocławskiej hali. Ci, którzy oczekiwali przebojów w stylu „Say Hello” (a uwierzcie mi, że byli tacy) zawiedli się. Minimalowe dźwięki rozbrzmiewały w głośnikach aż miło. Po raz kolejny okazało się, że nie trzeba grać szybkich numerów, aby grać dynamicznie i imprezowo. W skrócie: „Ribcage”, „Spastik” Plastikmana (Dubfire rework) oraz System 7 – „Space Bird” (Dubfire remix). Nie wspomnę o tym, że kiedy z głośników wydobyło się „Roadkill” reakcja publiczności była niesamowita. Wśród komentarzy na temat występu Aliego było sporo o „zamulaniu”, ale też niektórzy pisali, że chcieliby go słuchać częściej w Polsce. Najbardziej nietypowy set tej nocy.
„D U B F I R E oddam wszystko za jego seta…ciągle chodzą mi po głowie te wgniatające w ziemię dźwięki.”
Tuż przed występem Above & Beyond miało miejsce wydarzenie, którego jeszcze na polskich eventach nie obserwowaliśmy, bo nigdzie nie było jeszcze dziewczyny wyczyniającej zapierające dech w piersiach akrobacje na wysokości około pięciu metrów nad publicznością. Kilka ewolucji bylo naprawdę z gatunku tych „mrożących krew w żyłach”, a ręce same składały się do oklasków. Dodajcie sobie do tego wersję „Good For Me” z albumu i macie prawdziwy show. Ciarki na plecach, a co niektórzy mieli też łzy w oczach. To było niesamowite!
2/3 Above & Beyond tym razem bez Tony’ego McGuinnesa, przeniosło nas w diametralnie inny od tego Dubfire’owego świat pływających melodii, dynamicznych basów i anielskich wokali. Zaczęło się tajemniczo, od Orkidea – „Metaverse” (Gareth Emery Remix), uważajcie na ten kawałek! Później w secie usłyszeliśmy produkcje chłopaków t.j: średnie „Sirens Of The Sea” i dużo lepsze „Can’t Sleep”, „Buzz”, „Air For Life” czy zakończenie seta w postaci „Alone Tonight”. Nie zabrakło oczywiście ostatnich hitów z ich wytwórni Anjunabeats: słodziutkie Boom Jinx feat Key „Eternal Reminiscence” czy lekko progresywny Matt Hardwick vs Mark Pledger „Fallen Tides” (Mat Zo remix). Chłopaki pomimo wielkiego zmęczenia (Polska była czwartym krajem, który A&B odwiedzili przez ostatnie 50 godzin, a Jono przyleciał do Wrocławia prosto z Bejrutu!) dawali z siebie wszystko, mieli świetny kontakt z publiką, być może to emocje płynące z ich muzyki rozpaliły scenę na chwilkę? Na szczęście wszystko skończyło się szczęśliwie.
„Above & Beyond to było wzniesienie sie do nieba i dwugodzinna podróż w świat marzeń ”
O godzinie czwartej Guardian Angels wprowadziły za stery wrocławskiej hali człowieka, który od jakiegoś czasu jest uważany przez Was za numer jeden w naszym rankingu FTB. Sander van Doorn zawsze z chęcią gra w Polsce, w końcu to właściwie tutaj rozpoczęła się jego międzynarodowa kariera. Mocnym uderzeniem na początek seta było „The Bass”. Później Sander już tylko rozkręcał się prezentując mocne techy z domieszką upliftingowych brzmień. Pojawiły się także: jego „Pura Vida”, bootleg „Apologize” Timbaland oraz wzbudzający niesamowity aplauz w każdym miejscu na świecie „Riff”. Końcówka seta to tak samo mocne brzmienie w postaci utworów takich jak: „What The Fuck” Funkagendy czy „Dirty Rocker” Ronalda van Gelderena. Sander na koniec występu został obdarowany polską flagą, którą z uśmiechem na twarzy podniósł do góry. Swoją drogą, czy ktoś kiedyś widział smutnego Sandera?
„Sander to morderca, zabójca.. i wogóle w moim nekrologu wspomną, że przyczynił się na pewno do mojej śmierci ”
Zakończenie imprezy to set Marcela Woodsa. Mimo późnej pory udało mu się wycisnąć z reszty imprezowiczów dużą dawkę energii. Marcel zafundował kolejne półtorej godziny mocnych tech-trance’owych rytmów, powodując że Hala Stulecia (aż chce się napisać Ludowa) do godziny 7 rano tętniła jeszcze życiem. Nie zabrakło klasyków takich jak „Advanced”, „Cherry Blossom” czy „Lemon Tree”. Wśród Waszych komentarzy na temat występu pana Woodsa ciężko znaleźć jakieś negatywne. Mało tego, występ holenderskiego weterana stał się jednym z wielu powodów, dla których ta impreza zyskała na wartości. Jeśli ktoś narzekał, to na fakt, że grał tak późno… Dobrą wiadomością jest to, że już niedługo będziemy mogli go podziwiać po raz kolejny w naszym kraju.
„Set numer 1 : Marcel Woods – Pozabijał ludzi w hali!! xDDD”
Podsumowując: Po pierwszej edycji I Love New Year kolejne nowe przedsięwzięcie agencji MSM zakończyło się sukcesem. Miło jest wiedzieć, że pomysły na event nie kończą się na zapowiedziach, że będzie super. Okazało się, że można jeszcze zrobić imprezę, która zaskoczy zarówno muzycznie, jak i wizualnie nawet tych, którzy widzieli i słyszeli już niejedno. Poza tym, wygląd sceny, który mógłby rywalizować chociażby z wystrojami scen na Sensation. Muzycznie? Może przyszłość jest właśnie w imprezach, gdzie mamy różne gatunki muzyki? Wchodzisz, słuchasz i czujesz się jak dziecko w sklepie z zabawkami (przynajmniej ja tak miałem). Może stricte trance’owe imprezy już się znudziły i warto sprowadzać częściej takich artystów jak Dubfire? Światła ruszyły całą parą bardzo szybko. Do tego intra po polsku, i to wreszcie takie, od których nie wiało tandetą. Nie pasuje Tobie muzyka? Zagraj sobie na Xbox albo idź obejrzeć filmy z poprzednich imprez do kina. Marka Godskitchen zanotowała tzw. „Wejście smoka” w polski rynek imprez, a w niedługim czasie może stać się liderem tego rynku. Jak będzie wyglądała pierwsza edycja Global Gathering? Przekonamy się za niespełna dwa miesiące. Do tego czasu muszą nam wszystkim wystarczyć piękne wspomnienia z wyjątkowej nocy we Wrocławiu. Wspomnienia są bezcenne. A jest co wspominać – chyba nie tylko ja delektowałem się muzyką od samego początku imprezy do samiutkiego końca.
Na zdjęciu autor relacji Piotr Truszkowski oraz Sander van Dorn z kwietniowym numerem DJ Magazine.
Już wkrótce w konkursie na ftb.pl do wygrania będą egzemplarze z autografem Sandera.
Tekst: Piotr Truszkowski FTB/DJ Magazine Polska
Foto: Krzysztof Kuznowicz