FTB History Channel: Pierwsze kawałki Detroit techno były… hip-hopowe?
Jeżeli jesteście w posiadaniu archiwalnego, trzeciego w historii wydania DJ Magazine Polska, mamy nadzieję, że historię Detroit techno macie w jednym palcu. Z drugiej strony to było w 2008 roku, więc i tak warto odświeżyć pamięć. Tym bardziej, że nie mamy zamiaru cytować tu materiału z DJ MAGA, ale przyjrzeć się, a raczej przysłuchać pierwszym kawałkom nazywanym Detroit techno.
Na pewno wielu z Was się zdziwi, że „coś takiego” było i jest nazywane muzyką techno. Przyzwyczajeni jesteśmy tak nazywać coś zupełnie innego. Coś mocnego, pompującego, agresywnego, pozbawionego melodii, jednostajnego, no i koniecznie opartego na miarowej stopie 4/4. Tymczasem…
No właśnie – pionierzy z Detroit słuchali wtedy Kraftwerk, Funkadelic i Giorgio Morodera, więc ich pierwsze dźwięki to było skrzyżowanie tych inspiracji. Najwięcej było słychać Kraftwerk, debiutanckie kawałki Juana Atkinsa z kolegami najpierw w projekcie Cybotron, a potem w MODEL 500 brzmią jak remiksy, albo wręcz autorskie nagrania niemieckiego kwartetu. Lekko połamany beat, trochę electro, w połączeniu z rytmiczną nawijką byłaby to wypisz wymaluj muzyka hip-hopowa. Z wpływami electro, ale jednak połamana, wczesny breakbeat, albo breakdance, jak kto woli.
Tak czy inaczej warto poznać te kilka pierwszych, Detroitowych kawałków, by wiedzieć, że termin techno wcale nie wziął się od nazwy muzycznej naparzanki, pierwotnie była to muzyka bardzo melodyjna, wcale nie agresywna, łącząca tradycje kraftwerkowe, soulowe i funkowe z nowymi brzmieniami, które właśnie dzięki pierwszym zabawkom Korga i Rolanda pojawiały się na rynku.
Bezcenny dodatek: sprawdźcie koniecznie film VHS nakręcony na jednej z imprez w Detroit, podczas którego trwa zabawa to jednego z pierwszych klasyków Detroit czyli kawałka „No Ufos” Model 500! Czysta radość! 🙂