Frankie Knuckles stracił nogę
W wyniku amputacji, będącej efektem cukrzycy Knuckles stracił nogę. Żywa legenda house’u, określany mianem ojca chrzestnego tego gatunku, posiadacz ulicy swojego imienia w Chicago i twórca niezliczonej liczby remiksów i produkcji to dziś niekwestionowany król. Otoczony niezwykłym kultem dj ten w wieku 53 lat wciąż nagrywa i wciąż jest aktywny muzycznie.
Słynący z niezwykłej skromności dj i producent ma się czym pochwalić. Karierę rozpoczął w 1980 roku, kiedy otworzył klub The Warehouse. Nazwa wzięła się stąd, iż pierwsze imprezy housowe odbywały się w starych magazynach i halach. Przychodzili na nie głównie czarni geje, którzy ze względu na kolor skóry i orientację musieli bawić się w undergroundzie.
Razem z również legendarnym Larrym Levanem Knuckles rozkręcał imprezy, które zaczęły zdobywać coraz szersze grono odbiorców. Panowie zasłynęli m. in. z tego, że przygotowywali poncz z „wkładką” w postaci LSD. Wkrótce zaczęła się współpraca z takimi postaciami jak Diana Ross czy The Pet Shop Boys, Michael i Janet Jackson, Toni Braxton. Jeśli byście zapytali o te czasy, Frankie uśmiechnąłby się tylko pod nosem i podziękował uprzejmie za zainteresowanie.
Dorastał w Harlemie, a urodził się w Bronxie.
Po latach 70-tych, w których królowało disco ludzie spragnieni byli nowej muzyki. Wtedy właśnie Krankie z Larrym zaczęli rozkręcać pierwsze imprezy w The Gallery.
To Frankie jako pierwszy zaczął ciąć żyletką stare taśmy, aby np. wydłużyć pewne partie utworów disco, które przekształcał w house. Po pewnym czasie wszystko zaczęło ewoluować, głównie za sprawą pewnego rewolucyjnego urządzenia. Chodzi o syntezator TR-909 Rolanda, który do dziś funkcjonuje jako symbol house’u. Wyraźna, ciepła stopa, mocna linia basowa i charakterystyczny, „pompujący” vibe – to główne elementy house’u po dziś dzień.
Frankie wciąż regularnie występuje. Zagrał w czerwcu na festiwalu Sonar w Barcelonie ok. 5 rano. Wyobraźmy sobie naszych rodziców, czy wujka za konsoletą o takiej porze… Tymczasem Frankie rozbujał zgromadzony tłum oldschoolowymi housami. Zaprezentował wszystkie niemal odmiany od jackin’ i Chicago po współczesne , bardziej progresywne klimaty, czasem nawet z elementami techno czy electro.
Zobaczymy jak będzie się czuł po operacji i miejmy nadzieję, że nie podda się i wciąż będzie grał, produkował i inspirował kolejne pokolenia.