Ferry Corsten jedną z głównych gwiazd Mayday Polska!
Tego chyba nikt się nie spodziewał: jeden z pionierów muzyki trance, jeden z najbardziej zasłużonych i jednocześnie najpopularniejszych przedstawicieli klubowej sceny w katowickim Spodku! Podczas dziesiątej edycji Mayday Polska! Stało się już tradycją, że na tej technicznej w większości imprezie pojawiają się również wykonawcy z kręgu muzyki trance, ale chyba nikt się nie spodziewał, że będzie to artysta z absolutnie najwyższej trancowej półki. Dwa lata temu Giuseppe Ottaviani i duet Alex MORPH & Woody van Eyden, rok temu Menno de Jong, a tym razem na Mayday Ferry Corsten!
Człowiek, który od wielu lat przebywa w ścisłej czołówce plebiscytu DJ MAGA na najpopularniejszego didżeja na świecie, twórca niezliczonej ilości klubowych killerów pod wieloma pseudonimami i pod swoim nazwiskiem, współpracownik Tiesto, Armina van Buurena i wielu innych, ale przede wszystkim wielka indywidualność, nagrywająca od 1991 roku (!), regularnie zasypująca rynek kolejnymi EPkami i albumami, od niedawna też twórca własnego eventu z klubowiczami w maskach czyli Full on Ferry: The Masquerade. 10 listopada legenda muzyki trance zagra w towarzystwie śmietanki didżejów techno, podczas jubileuszowej edycji Mayday Polska. Organizator imprezy finalizuje także pozostałe kontrakty i już za kilka dni poznamy pełen line-up imprezy.
Przy tej okazji warto przypomnieć fragment wywiadu z Ferrym Corstenem z czerwcowego polskiego DJmaga, w którym przypomina, że przez pierwsze lata kariery produkował i wydawał muzykę, która bardzo spodobałaby się fanom technicznych i mrocznych klimatów. Aż trudno uwierzyć, ile lat ten pan jest w biznesie, jak wiele różnych rzeczy już próbował, zawsze ze świetnym skutkiem. Oto kilka pytań i odpowiedzi ze wspomnianego wywiadu.
Pamiętasz swoje pierwsze wydawnictwo?
– Pewnie, pierwszą płytę wydałem w 1991 roku. Nagrałem ją z trzema innymi kolegami i wydałem w belgijskim labelu Hithouse. Nazwaliśmy się Spirit of Adventure. Nie wiem jak nazwać tę muzykę (śmiech). Na pewno była to dość mocna elektronika – wtedy jeszcze nie używało się konkretnych szufladek typu house, techno czy trance (fragmentu tej EPki można posłuchać na youtube – przyp. red.). W następnym roku miałem pierwszy klubowy przebój – myślę, że tak można powiedzieć o kawałku „Navigator” wydanym jako Tellurians. Był bardzo popularny w Niemczech
Co to była za muza?
– Trudno powiedzieć (śmiech). Wtedy wszystko nazywaliśmy house’em. Teraz jednak sklasyfikowałbym to jako techno. Przez następne lata wypuściłem tony innych produkcji, zupełnie różnych stylistycznie. Robiłem gabba, robiłem drum’n’bass, ambient, funky house…
O gabba słyszałem, ale drum’n’bass? Robiłeś to na własne potrzeby?
– Nie, nie. Wszystko wydawałem, wypuściłem dwie albo trzy drumowe EPki. Niestety nie pamiętam w tej chwili pod jakim pseudonimem, tyle tego było! Przez te prawie 20 lat na scenie, używałem ponad 150 różnych aliasów (śmiech). Kilka lat później zacząłem eksperymentować z melodiami. Pierwszy prawdziwy sukces w tym klimacie odnotowałem jako Moonman – „Don’t Be Affraid EP” dostało się nawet do TOP 40 brytyjskiej listy przebojów. Tak naprawdę wielkim powodzeniem cieszył się przypomniany wiele lat później przeze mnie utwór „Galaxia”, który był tam umieszczony na stronie B… W roku 1998 pojawił się utwór „Air”, wydany jako Albion i Sasha z Digweedem umieścili go na swojej kompilacji. Gdzieś pomiędzy był jeszcze owoc współpracy z Pietem z Rank 1 czyli projekt Mind II Mind, gdzie pojawiały się trancowe melodie, ale jeszcze na stricte technicznym beacie…
Co było dalej?
– Pamiętam, że wtedy ciągle jeszcze nie byłem zdecydowany. Znów robiłem wszystko co popadnie, od house’u po techno. Aż wreszcie zdecydowałem się pozostać przy melodiach. Był rok 1999, powstało przełomowe „Out of The Blue” jako System F, potem były numery z Tiesto jako Gouryella, „Carte Blanche” jako Vera Cocha, remiksy „Adagio For Strings” i „New Year’s Day” U2… Od tego się zaczęła moja przygoda z muzyką trance. Niektórzy myślą, że wtedy dopiero debiutowałem, ale prawda jest taka, że tworzyłem już od prawie dekady.