News

Felieton. Wiosna: czas coverów?

Sypnęło coverami i klubowicze (didżeje) sypnęli kasę, by nowe covery sobie kupić. Tak przynajmniej wynika z zestawień sprzedaży – nowe klubowe wersje starych klubowych i nie tylko hiciorków idą na listach jak burza.


Kiedyś, gdy rozmawiałem z Jerome Isma-Ae, usłyszałem: „Dziś to nie jest żaden problem być numerem jeden na Beatporcie. Wystarczy znaleźć chwytliwy sampel ze starego przeboju i dorzucić do niego nowoczesny taneczny beat”. Czy miał na myśli: „gotowy loop?”. Nie wnikam, ale jeśli tak, mówimy tu o chyba najłatwiejszym sposobie na zarobek i karierę w dzisiejszym świecie.



Z drugiej strony nie zapominajmy, że przeróbka Jacka Wiśniewskiego z Lipna koło Warszawy (będąca jego pierwszym wydaniem, lub jednym z pierwszych) ma stosunkowo niewielkie szanse być zauważona przez wielkich tego świata. O wiele łatwiej więc wskoczyć na szczyty list tym, którzy wcześniej choćby jednym nagraniem zdobyli już sobie uznanie i markę. Jest jeszcze jedna droga – Jacek Wiśniewski powysyła przeróbkę do odpowiednich labeli i któryś z nich (najlepiej Toolroom, Spinnin’ czy Starlight) złapie haczyk i postanowi rzecz wydać, inwestując też w kampanię promocyjną. Wtedy powinno już być z górki.


Wracając jednak do zdania Jerome – to oczywiście nie może być aż tak proste, w innym przypadku całe TOP 100 Beatportu tak by wyglądało. Czy więc sample znanych kawałków są tak drogie? Czy jednak trzeba mieć więcej talentu od światowej średniej?


I na koniec jeszcze jedno, prostsze pytanie: który z popularnych ostatnio coverów jest najciekawszy? Linki do kilku poniżej.




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →