Fedde Le Grand: 'Nie lubię kategoryzować muzyki’
Jak sam mówi 2011 rok to jego najlepszy rok w karierze. Trudno się dziwić – sukces goni sukces, impreza imprezę, ostatni numer „So Much Love” to już jego trzeci numer jeden na Beatporcie. Wcześniej były „Autosave”, „Metrum” i kilka innych numerów. Oto kilka słów od Fedde z wywiadu dla DJ Magazine UK.
Co u ciebie ostatnio?
Jedyne, czego ostatnio nie zrobiłem, to nie zatrzymałem się ani na chwilę. Ostatnie miesiące to totalne wariactwo, takiego pracowitego lata jeszcze nie miałem. Zresztą to samo można powiedzieć o całym roku 2011 jak dotąd. Podobnie jeśli chodzi o wydawnictwa – „So Much Love” to mój kolejny numer jeden na Beatporcie, na Youtubie klip obejrzało ponad 350 tysięcy osób w zaledwie półtora tygodnia. Miło popatrzeć w nim na najlepsze moje momenty tego lata.
Grałeś latem prawie wszędzie, gdzie było najbardziej ekscytująco?
Jest kilka takich miejsc, wyjątkowych dla mnie choćby dlatego, że nigdy wcześniej tam nie grałem a zawsze bardzo chciałem, Coachella w Kalifornii i EXIT w Serbii. W obu miejscach był maks. Na Coachelli świetnie było posłuchać wielu zespołów niekoniecznie elektronicznych, no i mój set też świetnie został przyjęty. EXIT był doskonały, cieszę się, że tego doświadczyłem, bo wiele na ten temat słyszałem. Byłem rozwalony, naprawdę warto zorganizować sobie wycieczkę w to miejsce. Lokalizacja jest niemożliwa, line-up również.
„So Much Love” zawiera ten sampel co kawałek Together czyli Thomasa Bangaltera i DJ-a Falcona. Dlaczego postanowiłeś pójść tą samą drogą i jak chciałeś wprowadzić swój własny pierwiastek?
Uwielbiam wersję Together, ale to sampel ze starego funkowego tracka z lat 70 grupy The Real Thing – to numer z jednej z pierwszych funkowych płyt, jakie kupiłem, gdy miałem jakieś 13 lat. Zawsze kochałem ten motyw wokalny. Wersja Together była dla mnie inspiracją, ale prawdą jest, że zawsze chciałem to przerobić i wreszcie w zeszłym roku się za to zabrałem. Wygląda na to, że wszystkim się podoba, więc jestem szczęśliwy.
Jesteś znany z bardziej komercyjnych numerów, ale potrafisz też nagrywać bardziej minimalistyczne rzeczy jak „Take No Shhh”, co planujesz na najbliższą przyszłość?
Nie lubię kategoryzowania w ten sposób, nie myślę „teraz zrobię bardziej klimatyczny tech-housowy kawałek. Zawsze sugeruje się tym, jak akurat czuję – jeśli czuję się bardziej „minimalowo” wchodząc do studia, zrobię coś w tym kierunku. Jeśli jednak chodzi za mną jakaś melodia albo motyw wokalny, robię coś innego.