Eric Prydz coraz bliżej lat 80.
Oczywiście Wy macie prawo usłyszeć w tym coś zupełnie innego, ale ja nasłuchałem się w życiu muzyki z kolorowej dekady lat 80. i niewątpliwie kilka ostatnich dźwięków od Erica Prydza przywołuje w mojej głowie tamte brzmienia i tamte czasy.
Bodaj pierwszym zwiastunem takiego kierunku był numer „Mirage” oparty na motorycznym, nawiązującym do disco (czy nawet italo disco?) beacie. W najnowszej produkcji Erica, konkretnie remiksie dla Digitalism, który ukaże się już jutro, mamy tego rozwinięcie – już sam werbel odsyła nas do połowy lat 80., pozostałe dźwięki zresztą również, może nawet jeszcze bardziej.
Jakby Prydz przypomniał sobie, że przecież wyrósł na muzyce Depeche Mode i zapewne innych kapel z tamtycz czasów takich, jak Yazoo, Erasure, Heaven 17, Human League… Może to właśnie podczas pracy nad remiksem dla „Never Let Me Down” Depeszów wpadł na paczki z samplami albo syntezatory, który przeniosły go w tamten świat. Ciekawe czy z niego szybko wróci, czy pogrzebie tam dłużej, w końcu ejtisowe brzmienia dziś są bardzo modne, może więc niebawem kawałki Prydza grać będą didżeje od nu indie disco?