Elektroniczny Kanye West
Zawsze jasne było, że Kanye West był pod dużym wpływem przyjemności, kreatywności i potencjału muzyki elektronicznej.
Najpierw samplowany Daft Punk, później jego nazwisko na pierwszym miejscu line-upu Global Gathering w lipcu, a później pojawiły się charakterystyczne okulary i rave’owy styl.
Obecnie hip-hopowy mesjasz Kanye West nagrywa swój własny, elektroniczny album. Mamy być przerażeni czy ucieszeni?
25. listopada „Rolling Stone” poinformował, że nowy materiał Westa „808 & Heartbreak” LP, który redakcja słyszała we wtorek w Los Angeles to czysto elektroniczny materiał.
„Wszystkie wokale są śpiewane i potraktowane electro efektem „auto-tune”. Jednak niema tu zbyt wiele samplowania, są jedynie emocjonalne fale elektronicznych dźwięków, bitów i pojedynczych stringów”, pisze Steve Appleford.
Kanye West określa album jako bardzo osobisty. Po tej pierwszej prezentacji płyty złapał za mikrofon i wykrzyczał: „To jest prosto z serca. Gówno mnie obchodzi czy ktoś powie, czy to jest hot or not. Jestem tu po to, by dostarczyć optymizmu, a to nie podlega ocenie”.
„To jakby oceniać miłość babci i np. ktoś mówi: „Twoja babcia dostaje dwie i pół gwiazdki”, albo Twoja babcia nie sprzedaje milion płyt w pierwszym tygodniu”.
Jak mamy interpretować wielkie wejście Kanye’go w świat muzyki elektronicznej?
Wielu krytyków spojrzy z pewnością na tą płytę cynicznie – jako na okazję to szybkiego zarobienia na fali popularności muzyki tanecznej (zwłaszcza w Stanach).
Inni mogą stwierdzić, że to geniusz, któremu udała się rzecz niezwykła, czyli połączenie dwóch skrajnie różnych kultur młodzieżowych.
Co o tym sądzicie?
(źródło: beatportal, tłum. M.Piątyszek)