News

Dwudzieste 'In Trance We Trust’ – rozmawiamy z autorami

„In Trance We Trust” to jedna z tych serii kompilacji, obok których do dziś nie przechodzi się obojętnie. Niemały w tym udział historii – w czasach, kiedy format ten cieszył się zdecydowanie wyższą rangą i znaczeniem, udany cykl wydawniczy często stanowił o kształcie nurtu na najbliższe miesiące i lata. 



Teraz, podobnie jak inne wytwórnie, również ITWT próbuje dopasować znaną serię do rosnących oczekiwań odbiorców. Jednym z nich jest rozszerzenie skali wydawnictwa. Na dwudziestą odsłonę składają się aż trzy miksy, przygotowane niezależnie przez Menno de Jonga, Mike’a Saint-Julesa oraz Sneijdera. Postanowiliśmy więc zapytać autorów, jak taka konwencja wpłynęła na charakter kompilacji, a także gdzie szukać jej najciekawszych momentów.
Spośród didżejów zaangażowanych w przygotowanie „In Trance We Trust 20” to właśnie ty możesz pochwalić się największym doświadczeniem na scenie międzynarodowej. Czy czułeś się przez to zobligowany do nadzorowania całego projektu?
Tak, chociaż ta szczególna staranność w doborze materiału na płytę wypływała głównie z tego, że „ITWT 20” jest jubileuszową częścią kompilacji, na której się wychowywałem.
„Endless Wave” i „Beautiful Things” to dziś prawdziwe klasyki gatunku. Czy osobiście należą także do twoich ulubionych? Zastanawiałeś się nad innymi pozycjami o podobnej roli na płycie?
Tak, to zdecydowanie jedne z moich ulubionych nagrań. Myślałem jeszcze o propozycjach takich projektów jak Midway, Allure i Mesh.
Gdybyś miał przedstawić trzy utwory zawarte na twojej części „ITWT 20”, które by to były i dlaczego?
1. John Newall – “Grand Central” – ze względu na piękne, powabne partie wokalne. Na żywo brzmi po prostu wspaniale.
2. Johan Ekman – “Rocking” – to utwór wyzwalający energię, a fragment „Let’s get rocking” tylko to potwierdza.
3. Menno de Jong ft. Noire Lee – “Creatures of the Night (Adam Ellis Remix)” – jestem dumny z tego nagrania. Adam dokonał czegoś niebywałego.
Twoja płyta trafia dokładnie między mix przygotowany przez Menno i Sneijdera. Czy takie położenie gdzieś podświadomie wywoływało u ciebie chęć zbudowania muzycznego pomostu między tymi setami?
Myślę, że byłoby to sprzeczne z założeniem przyjętym przed nagraniem tej kompilacji. Mieliśmy bowiem działać niezależnie. Dlatego też starałem się przede wszystkim o to, aby mój mix nie był chaotyczny – miał ciekawy wstęp i zakończenie, a także pewien temat. Nie zapomniałem też o nowych artystach, dając im szansę zaprezentowania swojej muzyki na kompilacji.

Mówiłeś kiedyś dość stanowczo, że zależy ci na rozwijaniu swojego brzmienia i stylu w kierunku big room trance’u. Uważasz, że w najbliższym czasie będzie to najżywszy trend w tej muzyce?
Mój styl zmieniał się z utworu na utwór. Muszę przyznać, że nadal szukam tego właściwego dla siebie. Sięganie po różne brzmienia przy jednoczesnym zachowaniu elementów charakterystycznych dla twojej muzycznej sylwetki uważam za coś niezmiernie satysfakcjonującego. Uwielbiam wszystko w muzyce trancowej – od upliftingu, przez hard i tech, aż po progressive. Dlatego też tak bardzo usiłuję znaleźć miejsce w moich nagraniach dla każdego z tych utworów. Trendy w muzyce zmieniają się co kilka lat, zatem w ciągu najbliższych 12-24 miesięcy także trance nas czymś zaskoczy, ale wciąż będzie to raczej ewolucja niż rewolucja. 
Gdybyś miał przedstawić trzy utwory zawarte na twojej części „ITWT 20”, które by to były i dlaczego?
Pierwszym z nich jest mój wspólny projekt z Eco, zatytułowany “Azure”. Pomysł na linię melodyczną podsunął Eco, zainspirowany twórczością Ryuichiego Sakamoto. Ta melodia od razu wpadła mi w ucho, więc tym chętniej wziąłem się za dodawanie do tej kompozycji elementów, które nadałyby jej trochę bardziej surowego, klubowego temperamentu. Gdy tylko skończyliśmy prace nad tym nagraniem, postanowiliśmy zrobić wszystko, by znalazło się na kompilacji.
Natomiast „Antigravity” Anskego to najpełniejsza definicja hasła „space trance”. To utwór, który zabiera cię na galaktyczną podróż i pozwala poznać nieznane życie pozaziemskie – aż takie wywołuje u mnie skojarzenia. Jeśli ktokolwiek będzie miał równie szaloną wizję, bardzo mnie to ucieszy.
Wybór pada wreszcie na „Sunrising” duetu Choopie & Shmuel. To jedno z dwóch nagrań z dawnych lat In Trance We Trust, które po prostu musiałem zawrzeć w miksie. Chciałem w ten sposób oddać cześć wielu naprawdę fantastycznym kompozycjom, które ukazały się w tej wytwórni na przestrzeni blisko 20 lat jej istnienia. Kiedy usłyszałem ten utwór po raz pierwszy 10 lat temu, byłem zauroczony bijącym z niego porannym słońcem. Dziś trudno o znalezienie kawałka, który równie trafnie oddawałby to uczucie. Pomimo upływu lat wciąż brzmi naprawdę nieźle!
Ta dynamika, którą wprowadzają wybrane przez ciebie utwory, dopełnia aktualny obraz muzyki trance przedstawiony na “ITWT 20”. Czy tak właśnie planowaliście – aby to twoja część była tą najbardziej intensywną?
Podzielenie kompilacji na trzy części pozwoliło każdemu z nas na wyrażenie siebie bez żadnych ograniczeń. Osobiście bardzo lubię spójne sety – takie, które zabierają słuchacza w podróż. Mając do dyspozycji przestrzeń na całej płycie, mogłem rozpocząć utworami melodyjnymi i stopniowo przechodzić do tych żywszych, o bardziej klubowym charakterze. Myślę, że fani będą zadowoleni z szerokiego zakresu stylów zaprezentowanych na płycie.
Debiut na łamach cenionej serii kompilacji masz za sobą. W kolejce jest już twój pierwszy solowy album?
Zastanawiałem się nad tym. Na pewno jest to jeden z moich celów. Przygotowanie long playa wiąże się przede wszystkim z możliwością przedstawienia bardziej zróżnicowanych stylistycznie utworów. Nie jestem wówczas zobowiązany tylko do nagrywania kawałków klubowych. Nie chciałbym jednak, żeby album powstawał w pośpiechu i pod rygorem terminów narzuconych przez wytwórnię. Skłaniam się raczej w kierunku podejścia, w którym decyzja o nagraniu płyty przychodzi naturalnie.
Gdybyś miał przedstawić trzy utwory zawarte na twojej części „ITWT 20”, które by to były i dlaczego?
1. Snejider & Bryan Kearney – „Next Level”
To kontynuacja naszej współpracy po bardzo udanym zeszłorocznym singlu “Proper Order”. „Next Level” jest podobny – nagrany z przeznaczeniem na dominację parkietów dyskotek, pełen energii i bazujący na prostej, ale zapadającej w pamięć melodii.
2. Mark Eteson – „Aventos (Temple One Remix)”
Od lat jestem wielkim fanem Temple One. Po krótkim okresie ciszy wrócił z kilkoma naprawdę solidnymi kawałkami. „Aventos” to idealne połączenie progressive i uplifting trance’u. Ma wszystko to, co cenię w muzyce tego typu.
3. Giuseppe Ottaviani & Marc van Linden – “Until Monday (Sneijder Remix)” 
Przygotowałem ten remix z okazji mojego ubiegłorocznego występu podczas ASOT600. „Until Monday” to bez wątpienia jeden z moich ulubionych utworów. Zależało mi na tym, aby remix zachował charakter pierwowzoru i był tylko nieco bardziej energiczny. Spotkał się nawet z aprobatą Paula van Dyka, dzięki czemu już latem ukaże się w Vandicie.

 




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →