Gdy pierwszy raz usłyszeliście nazwę „Duck Sauce”, zapewne zastanawialiście się, kim oni w zasadzie są. Nie – nie wzieli się znikąd. Projekt odpowiedzialny za hit ostatnich dni zarówno tych mniej jak i bardziej undergroundowych parkietów, kawałek „Barbra Streisand” to efekt współpracy dwóch niesamowicie uznanych w muzycznym rynku ludzi, wielokrotnego skreczmistrza świata, A-Traka – który ostatnimi czasy zamiast zawodami, postanowił zajmować się „zwykłym” DJ-ingiem – oraz Armanda van Heldena, autora wielu wielkich housowych hymnów i świetnych remiksów…
Jak
się poznaliście?
Armand
Van Helden: Przez P-Thugga z Chromeo. Pewnego dnia, jadąc, zabrał
A-Traka i siedzieliśmy razem na tylnym siedzeniu, rozmawiając.
Brat
A-Traka, Dave 1 to połowa Chromeo – jest braterskie
współzawodnictwo teraz, gdy obaj weszliście do tego wszechświata?
A-Trak:
Ani trochę. Jest największym fanem Duck Sauce, naszym
najwcześniejszym kibicem i uwielbiam jego twórczość. Ludzie
pytają: „kiedy będziecie z nim współpracować?” Ale my
pracujemy razem za kulisami i nie robimy z tego nic wielkiego.
Skąd
pochodzi nazwa Duck Sauce?
AT:
To bardzo nowojorska rzecz, chińskie dania na wynos zawsze wydawane
są w tym samym rodzaju pudełek z paczką sosu z kaczki.
Sosu
Hoisin?
AT:
Nie, nie – to nie ta sama rzecz. To jest jasnopomarańczowe i nie
sądzę, że ktokolwiek wie, co to jest.
Czy
kiedykolwiek gracie z winyli?
AVH:
Nie grałem z płyt winylowych od 2004 roku. Przez chwilę poszedłem
w kierunku CD-ków, potem przeskoczyłem na Serato, ale nowe CDJ-e są
tymi jedynymi. Po prostu wchodzisz z pendrivem, wsadzasz to do
odtwarzacza i grasz jak z płyt CD. Gdy wchodzę do klubu i pytają
się mnie „gdzie twoje rzeczy?” Odpowiadam „na mojej smyczy”.
Jeśli
bóg istnieje, jak to możliwe, że dzieje się tyle złego na
świecie?
AVH:
Zło konieczne. AT: [Śmiech] Woooh, to się nazywa zmiana tematu
pytań. Dla mnie kluczem jest pytanie „czy bóg istnieje?” Może
zatrzymajmy się i pomyślmy o tym przez chwilę…
Jaka
jest najgłupsza plotka o sobie, jaką usłyszeliście?
AVH:
Dawno temu, gdy bezwstydnie robiłem remiks co tydzień, byłem w
Niemczech, a dziennikarz pyta się mnie: „słyszałem, że
wynalazłeś maszynę do remiksów.” Mówił poważnie, powiedział,
że słyszał o tym, jak wkładam wszystkie części, naciskam
przycisk i wychodzi remiks. Spojrzałem na niego jakbym miał
powiedzieć „chyba cię popier****ło”.
Dziwne
maski na YouTube, zabawne głosy na płycie Mixmaga – Duck Sauce to
wielkie naśmiewanie się ze wszystkiego, czy poważny projekt
muzyczny?
AVH:
Jedno i drugie. Nie biorę niczego zbyt poważnie i nigdy nie brałem.
Ludzie zawsze mówią „współpracujmy”, ja odpowiadam „pewnie”,
a pote tego nie robię. W 2009 pomyślałem „dokończmy coś”,
więc popracowałem z Herve i A-Trakiem. Todd Terry, n był tam zanim
wszyscy mówili „Yo, Armand, moglibyśmy zrobić razem
kawałek-bestię”.
Co
z „Bonkers” z Dizzee?
AVH:
Mój management pytał, „masz coś ciekawego w zanadrzu?” Byłem
w połowie kilku utworów i wysłałem im niedokończone wersje.
Następną rzeczą, o której wiem, jest mój menedżer stwierdzający
„co sądzisz o wstawieniu na to Dizzee?” Ale ja chciałem spotkać
się z nim i sprawdzić, co go teraz kręci. Miał koncert tu, w
Nowym Jorku z Pharrellem, imprezę z otwartym barem, więc poszliśmy
na obiad i pobawiliśmy się. Z pewnością spędziliśmy dobrze
czas. Ma w sobie wielką energię, więc nakręciłem się na ten
kawałek. Nie mogłem odróżnić jednego grime’owego utworu od
drugiego, ale wychowałem się na hip-hopie, a Dizzee jest prawie jak
raperzy ze Stanów, jeśli chodzi o jego zuchwalstwo. Dlatego odnosi
sukcesy, podczas gdy wielu ludzi a scenie brytyjskiej nie. Trzeba
mieć pewien rodzaj myślenia, wykraczać poza to, co myślą twoi
znajomi. Zdaje sobie z tego sprawę, tak jak raperzy z Ameryki.
Byłeś
zaskoczony jego sukcesem tego kawałka?
AVH:
Zawsze jestem zaskoczony. Chwilę wcześniej, gdy Annie Mac grała w
Nowym Jorku, mówiła „myślę, że to będzie kawałek numer
jeden”. „Skoro tak twierdzisz…” myślałem. Zawsze dowiaduje
się ostatni.
A-Trak,
jak zmieniłeś swój styl z grania na zawodach DJ-skich do grania w
klubach?
AT:
Moje ostatnie zawody były w 2000. Po latach grania setów tylko po
to, by zaimponować ludziom, teraz myślę raczej „nakręćmy
imprezę”.
Zadajecie
się ze sobą poza studiem?
AT:
Chodzimy do jego domu, słuchamy muzyki, oglądamy teledyski
klasycznego rocka z lat siedemdziesiątych, czasem wychodzimy do
klubu spotkać się z przyjaciółmi.
Filter
disco, Roule Records – nie masz czasem déjà vu, Armand?
AVH:
Roule, Crydamoure, chicagowskie loopowane rzeczy, uwielbiałem to
grać. Bawi mnie to. Dla pewnych ludzi, jeśli wyeliminujesz zabawę,
zrobisz wszystko mroczniejszym, staniesz się undergroundową elitą.
Osobiście, lubię zabawową muzykę. Tyle.
A-Trak,
jak stałeś się objazdowym DJ-em Kanye Westa?
A-Trak:
Robiłem pokazówkę w sklepie Real Deal w Londynie, który teraz
jest zamknięty, a Kanye widział mnie żonglującego beatami z płyty
Jaya Z, naprawdę kręcąc nią i świrując. On stwierdził
„jedziesz ze mną na tour”. Byłem pierwszym na jego koncertach i
grałem na nich wszystkich aż do 2008.
Co
stało się z Da Mongoloids?
AVH:
To byłem ja, Junior Sanchez, Thomas Bangalter, wszyscy, którzy byli
fajni, Basement Jaxx, Roger Sanchez. Rozpoczęliśmy koncepcję, ale
nigdy nie wystartowaliśmy z nią. Mimo to, jest to zabawna historia:
ja i Junior byliśmy na WMC rok po tym jak Da Mongoloids byli nazwani
housowym Wu Tang. Staliśmy do pasa w morzu, daleko od brzegu, gdy
znikąd dwóch kolesi zaczęło biec do nas, do wody, ubrani w
koszulki piłkarske, szorty i identyfikatory konferencyjne, trzymając
do góry torby z płytami tak, by się nie zamoczyły, krzycząc do
nas. Zastanawialiśmy się „kim oni do cholery są?” A potem
mogliśmy ich usłyszeć – „Yo! Jak możemy skumać się z Da
Mongoloids? Chcemy rozpocząć rozdział Zachodniego Wybrzeża!”.
„O czym oni mówią?” myśleliśmy.
Jeśli
mógłbyś cofnąć się w czasie na dwudziestoczterogodzinną
wizytę, gdzie byś poszedł?
AT:
Do Nowego Jorku w późnych latach osiemdziesiątych, hip-hopu w
parkach i tego wszystkiego. Dołączyłbym, o ile nie musiałbym
tańczyć. AHV: Cofnąłbym się tuż przed moment, gdy spalona
została biblioteka w Aleksandrii w Egipcie. Stałbym przed nią,
mówiąc „hej, nie możecie spalić tego miejsca, przyszłe
pokolenia muszą wiedzieć w pełni, co działo się w waszych
czasach.” Nienawidzę, gdy pokolenia tracą wiedzę przodków, cała
ta nauka i matematyka zostaje zniszczona, zapomniana. Gdybym to
uratował, 2009 mógłby być jak Star Trek: bez kapitalizmu, wszyscy
żyliby, ulepszając siebie…
|