’Dobrze mi się mieszka w Polsce’- Sandy Rivera dla Euphorii
Pochodzi z USA, przez sześć lat mieszkał w Londynie, a teraz od niedawna – oczywiście w związku z kobietą – przeniósł się do Warszawy. Sandy Rivera, którego kariera producencka trwa już prawie 20 lat, właśnie wydaje nowy album, o którym m.in. opowiadał w Euphorii.
Jak podoba ci się w Polsce?
Polska jest fajna, dobrze mi się tutaj mieszka. Tak naprawdę mogę mieszkać gdziekolwiek.
Nie jest dla ciebie zbyt szaro?
Nie – Londyn jest szary. Tutaj przynajmniej macie lato, prawda? Wiesz co mam na myśli – w Londynie nigdy nie ma lata, może około tydzień. Wy macie ładne lato! Teraz jest zima, a zimą wszędzie jest tak samo.
Miałeś okazję zobaczyć więcej rzeczy w Polsce, masz jakieś przemyślenia związane z tym krajem?
Wiesz, jestem tu dopiero dwa miesiące, a półtora z tego czasu byłem na wyjazdach – w Tajlandii, Australii, Brazylii. Grałem co tydzień – miałem duże tournee. Tak naprawdę jestem tu dwa tygodnie – pojadę do Krakowa i wszystkich miejsc, które chce zobaczyć moja dziewczyna, np. nad morze, próbując różnych rzeczy. W końcu teraz tutaj mieszkam! Zaangażuję się!
Zastanawiam się, jak ludzie, którzy codziennie widzą piękne miejsca co tydzień, mogą lubić… Polskę?
Wszędzie jest podobnie. Nigdy nie przeprowadziłbym się ani do Tajlandii, ani do Brazylii. Te wszystkie gorące miejsca są dla mnie za daleko, by pracować. Próbowałem mieszkać w Londynie przez sześć lat – to wielkie miasto, ale żarcie jest gówniane, pogoda jest gówniana. Jest parę dobrych imprez itp… Wiesz, na przykład jedzenie tutaj jest dużo lepsze.
Porównując Londyn do Warszawy… Nie mamy tego rodzaju sceny klubowej w Polsce.
Tak, ale wiesz – scena w Londynie jest trochę dziwna, zależy czego chcesz. A ludzie cały czas chodzą do tych samych miejsc. Macie tutaj dużo dobrych klubów – Piekarnia jest całkiem dobra, byłem tam niedawno temu, by posłuchać Simona S. i innych ludzi. To była świetna, prawdziwa, housowa impreza. Grałem też w klubie Nine, publika tam jest bardziej glamour. Muzyka jest trochę inna. Macie trochę wszystkiego. Może nie ma pięciu wielkich klubów, ale są trzy. W Londynie jest Ministry Of Sound. Jeśli chodzisz tam co tydzień, męczy cię to.
Muszę powiedzieć ci, że gdy byłem w Ministry, nie podobało mi się.
O to mi chodzi – a to ma być jeden z tych wielkich.
Fabric jest lepszy?
No pewnie – Fabric jest najlepszy z wszystkich.
Mówiłeś, że mieszkając w Tajlandii czy Brazylii miałbyś problem z zarządzaniem swoimi sprawami. Nie masz go w Polsce?
Nie, to proste, bo zawsze jestem w Europie. Jeśli miałbym mieszkać w Tajlandii i mieć imprezy każdego weekendu w Europie, musiałbym dużo latać. Teraz to tylko godzina przelotu. Mieszkałem w Ameryce, w Kalifornii – leciałem dziesięć, dwanaście godzin do Londynu, a potem kolejne cztery do Grecji. W zasadzie byłem jak trup. Gdziekolwiek w Europie – gdzieś w centrum. Niezależnie czy to Niemcy, Polska, nawet Szwajcaria jest w centrum europy, gdy jesteś DJ-em.
Ostatnia rzecz na temat Polski – czy widziałeś tu jakieś rzeczy, które ci się nie podobały?
Kierowcy są dziwni. Tutaj wszędzie tak jest – nie tak źle jak na Bali czy w Dżakarcie, ale niektórzy ludzie po protsu nie zwracają uwagi na drogę. Na przykład teraz prawie mieliśmy wypadek! Czołówkę – jechał autobus, a kierowca za nim wyprzedzał mimo braku miejsca… A było mnóstwo śniegu, moja dziewczyna wciskała hamulce, a mimo to ślizgała się bezwładnie – samochód nawet nie próbował się zatrzymać. Styl jazdy tutaj jest naprawdę dziwny. Ale możesz się ze mną nie zgodzić!
A co z twoim studiem? Masz je już na miejscu ze sobą?
Mam tu małe studio, nie takie wielkie, gdzie zapraszałbym muzyków czy nagrywał wokale, ale nadal mam dom w Londynie, do kórego wracam co trzy tygodnie. Spędzam tam tydzień kończąc w większym studiu to, co zacząłem w małym. To, czego nie mogę zrobić z wokalami tutaj, tam nie jest problemem.
Widziałem to wielkie studio w wywiadzie z tobą dla Future Music!
Później, jeśli zdecydujemy się tu zostać na dużo dłużej, bo póki co tylko wynajmujemy tu mieszkanie. Nie chcę budować studia i wyprowadzać się dwa lata później, nie mam takiej potrzeby. Jeśli zdecyduję się coś tu kupić, zbuduję dużo większe studio na miejscu. To w końcu się stanie, ale dopiero za jakiś rok albo dwa.
Zacząłeś produkować w 1992 – to imponujące. Zawsze, gdy ktoś robi to tak długo mówię do niego: widziałeś wszystko!
Urodziłem się w latach 70′, więc widziałem dużo rozwijających się rzeczy. Wiesz, analogi zmieniane na cyfrę i te sprawy.
Jak podoba ci się ten nowy świat, który widzisz teraz?
Jest cudowny – wszystko jest dla wszystkich dużo prostsze. Szczerze mówiąc, teraz jest dużo lepiej, bo kiedyś było dużo trudniej ściągnąć jakąś płytę do Polski. Dwadzieścia czy nawet piętnaście lat temu, było trudniej sprawić, by cały świat usłyszał twoją muzykę. Teraz robisz utwór, i tydzień później mają go w kazdym kraju. Kupuje go 15-20 osób na całym świecie i od razu w ten weekend jest przez nich grany. Z tygodnia na tydzień nagle masz kilka tysięcy ludzi słuchających twojego nagrania.
Ale sporo z nich ściąga go za darmo.
Tak, to problem, ale niektóre rzeczy są warte bycia darmowymi. Niektórych ludzi po prostu nie stać, ale ci, którzy mają pieniądze i nie decydują się wspierać ukochanego przez nich przemysłu… Powinni przemyśleć, jakby było gdyby w ogóle nie istniał. Jeśli masz pieniądze i możesz to zrobić, to kurwa zrób to! Ja to robię – wydaję 200-300 Funtów tylko na samym Beatporcie co miesiąc.I kupuję utwory wszystkich – house, tech-house, soulful, progressive, wiesz wszystko. Wspieram ten biznes jak mogę – kupuję co sie da.
A propos tego tech house’u i soulfulu – gdy słuchasz swoich kawałków z przeszłości i tych nowszych, na przykład „Radio” – to kompletnie inna muzyka.
To nie tak – wielu ludzi nie zna mojej historii. Pierwsza płyta, którą wydałem na jednej stronie była bardzo soulfullhousowa, a na drugiej miałeś coś, co nazwane by było dzisiaj tech-housem. To było takie techno… Tech-house. Zawsze tak robiłem, problem polega na tym, że ludzie znają tylko moje wielkie kawałki, jak „Finally” i „I Can’t Stop”. Tak naprawdę nie znają rzeczy, które robiłem w Organized Noize, które są czystym tech-house i techno. I wiesz, te płyty, które sprzedawały się w ilościach po 10 tysięcy każda 10:13?
Mam znajomego, który był wielkim fanem twoich głębokich kawałków pełnych duszy. Teraz są zszokowani, gdy robisz rzeczy podobne do Swedish House Mafii, dość mocne kawałki.
Jak już mówiłem, zawsze mam po trochu wszystkiego. Ludzie, którzy znają moją historię wiedzą, że jest taki utwór jak „11:00” – nie ma tam w ogóle linii basowej, gra sam surowy bit i jeden dźwięk, przez 6-7 minut. I nadal wszyscy DJ-e techno go grają! Jest nawet taki kawałek „Flute”, wraca i znowu puszczają wszyscy znani w Berlinie! Wszystko co chciałem zrobić, to pomyślałem, że zrobiłem za dużo utworów i powiedziałem „pozwólcie mi zrobić cały album”, tak jak miałem to w zwyczaju, bo nie robiłem tego dośc dawno. 11:38 jest częścią albumu, który właśnie skonczyłem. Szczerze mówiąc, byłem w Bułgarii i po swojej imprezie poszedłem na kilka afterów – na każdym z nim ktoś go grał: na scenie bocznej, głównej – to było dobre.
I z drugiej strony – inne rzeczy, zrobione przez Ciebie. Czekamy na album Komytrae.
Ten album jest jednym z najbardziej interesujących, które prawdopodobnie kiedykolwiek zrobiłem. To jeden z tych rodzajów muzyki, który zawsze chciałem robić. A chcialem robić hip hop, ale moja kariera poszła w house. I zatrzymałem się na tym, bo wiesz – jeśli robisz na czymś pieniądze, nie będziesz od tego uciekał. Teraz, gdy znajduje się w lepszej pozycji i jestem lepszy jako producent, chciałem chyba pokazać ludziom, co tak naprawdę potrafię, a nie, że robie kawałki housowe jednym palcem. Wiesz, co mam na myśli. Nie chcę nikogo urazić, ale nie czuje się jak prawdziwy producent, robiąc tylko muzykę dance. Gdy słyszysz (tytuł), jest żywe – kontrolowałem muzyków, sam grałem, zaangażowałem się w strukturę utworu. Brzmi jak Zero 7. Jest gotowy, ale spróbuję go wydać później tego roku – koło października, listopada. Ludzie będą zszokowani! Ale ci, którzy lubią moje soulfulowe rzeczy, pokochają to wydawnictwo chilloutowe. Chciałem pokazać, że jestem prawdziwym artystą i naprawdę potrafię produkować różne rzeczy.