News

Dlaczego muzyki elektronicznej nie można ostatecznie sprzedać? cz.2

Pytanie dotyczące wersji radiowych ukazało, że nie tylko okazjonalni słuchacze elektronicznych odmian muzyki, ale również fani takich brzmień (za których mam Was niejako z definicji – w końcu po coś macie konto na FTB) potrafią czasem odczuć znużenie przedłużającymi się w nieskończoność tak zwanymi wersjami extended, zawierającymi gigantyczne intro i outro w postaci samej sekcji rytmicznej, skonstruowane chyba tylko dla DJ-ów. Widać jednak wyraźnie, iż słuchanie pełnych aranżacji ma mniej-więcej tyle samo zwolenników, co przeciwników, a nie każdy traktuje wersje radiowe jako pełnoprawny utwór, który jest godny naszej uwagi. Cenicie sobie wizję producentów i to się wśród zadeklarowanych wielbicieli elektroniki chwali!



Etapem drugim rozważań jest wejście w skórę szarego człowieczka, który nigdy na imprezie masowej spod znaku EDM nie był. I tu wyjątkowo pytanie zadam w środku tekstu.


Jak zachęcilibyście znajomego, który nigdy nie zaznał halowo-openairowej odsłony imprezy – cytując zapewne jego samego – „techno” do wyjścia z Wami i pobawienia się przy secie jakiegoś konkretnego DJ-a?


Z pozoru problem ten może nie wydawać się związanym z sprzedajnością muzyki, ale zagłębiając się weń bardziej, widzimy drugie dno, czyli pytanie „jak zareklamować event osobie, która nie interesuje się elektroniczną muzyką klubową”? Nie mowa tu oczywiście o imprezach Guetty, Armina, czy innych ludzi, którzy od czasu do czasu pojawiają się w radiu czy telewizji. Mowa o przypadkowym DJ-u, którego umiejętności wydają Wam się nieprzeciętne i chcielibyście go przedstawić znajomym.




Może grać fajną muzykę, ale spróbujmy wyjaśnić ważną kwestię: czym dla szarego odbiorcy będzie różnił się od dziesięciu innych, którzy mogą zagrać podobne, nie swoje kawałki i dlaczego to właśnie jego miałby posłuchać – poza Waszą rekomendacją. Względną nowością przecież w świecie DJ-skim są artyści stylizujący się na rockowe, charyzmatyczne osobowości (Ronald van Gelderen, Swedish House Mafia?), a zauważcie, że gigantyczny odsetek grajków to ludzie nie potrafiący porwać publiki jednym gestem, niczym rasowe gwiazdy! Takie coś ma w obie Armin, Tiësto – którego słynne kręcenie palcem przejdzie chyba do historii muzyki elektronicznej jako jeden z najbardziej charakterystycznych ruchów – ale mają też z drugiej strony barykady Sven Väth ze swoimi szalonymi pomysłami i Paul Kalkbrenner, w którego występie nic w danej chwili nie musi się dziać, bo wystarczy, że podniesie rękę i otrze pot z czoła, a tłum szaleje w euforii i drze się wniebogłosy. Bo kto pójdzie za grajkiem niewylewnym, stojącym nieruchomo za konsoletą i zgrywającym matematycznie muzykę? Świetnym przykładem tutaj jest Paul van Dyk, któremu umiejętności odmówić nie możemy, ale prezencja sceniczna u niego nie należy do atutów.




I choć zazwyczaj tytaniczną pracę starają się odwalać – za samych DJ-ów i ich menedżerów – agencje zajmujące się organizacją imprez, które to starają się zawsze przekonać nas o świetności artystów. Działa to jednak na małą skalę oraz krótkie okresy czasu, bo wystarczy przecież, że chwilę później DJ-a zabookuje inna firma i… Już nie będzie on dla nich fajny i nie będzie się go promować, z powodu zwyczajnej, mniej lub bardziej zdrowej, konkurencji (co musimy zrozumieć). Dopóki więc samym DJ-om „nie włączy się” wszechobecna promocja i lans, połączone z choćby udawaniem bycia oddanym fanom oraz staraniami podbudowania swego wskaźnika charyzmy, „naszej”, bardziej podziemnej, muzyki elektronicznej mass mediom sprzedać się nigdy (całe szczęście?) nie uda.



Nie zagłębiałem się w tym wypadku w żadne badania psychologiczne, ale ze spokojem można chyba stwierdzić, że pierwszy-lepszy konwencjonalny zespół ma pod tym względem miliard razy łatwiej. Bycie blisko ludzi, połączone z ekspresyjnym wyrażaniem siebie, jest kluczem do sukcesu. Ludzi, a nie kolegów po fachu, jak to mają w zwyczaju DJ-e, za wszelką cenę usiłujący zdobyć ich szacunek w nadziei, iż kiedyś może coś pozytywnego z tego dla nich wyniknie… Ale to już temat na rozprawę o przewadze wpływu znajomości i kolesiostwa nad umiejętnościami w światku DJ-skim.




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →