DJ stracił booking na Ibizie, bo nie był wystarczająco fit
W zeszłym tygodniu pisaliśmy o projekcie układania line-upów festiwali według parytetu płci, dziś o kolejnej kontrowersyjnej historii prosto z klubowego świata. Część komentarzy wykpiwała daleko posuniętą poprawność polityczną w tym względzie, nie brakowało żartów w rodzaju ‚dajmy też szansę piegowatym, grubym albo łysym!’.
Jak się okazuje żarty żartami, ale wcale niewykluczone, że za jakiś czas trzeba będzie stawać w obronie innych ‚mniejszości’ – na przykład DJ-ów, którzy nie spełniają wymogów… bycia fit. Jeszcze przed chwilą problem ten mógł wydawać się wydumany, ale w międzyczasie wypłynęła historia DJ-a Scotta Diaza.
Ten house’owy twórca miał booking na Ibizie, który jednak został odwołany ze względu na ‚niewłaściwy wizerunek artysty’. Artysta dowiedział się, że ‚ma nadwagę i nie pasuje do wyglądu osób bawiących się na imprezach w tym klubie’. Jak sam przyznał rzeczywiście ma problem z lekką nadwagę, ale ‚co ma do cholery wspólnego z moimi zdolnościami do grania dobrych płyt?’.
Następnie Scott odniósł się do całej sprawy na spokojnie pisząc: ‚nie jestem zły, tak naprawdę uważam się za szczęściarza, a w tej konkretnej sprawie zrobiło mi się smutno. I to nawet nie jeśli chodzi o mnie samego, ale w kontekście całej klubowej sceny, której jesteśmy wszyscy częścią. Pamiętajmy, że najważniejsza jest muzyka i to, co ona z nami wyprawia. Skupmy się na tym, co najważniejsze, a nie na ocenianiu ludzi na podstawie wyglądu czy innych, drugorzędnych kwestii’.