News

DJ Preach – wywiad

Po sukcesach trzech pierwszych wydawnictw w Relic Recordings, projektach „Oxygen” ze wsparciem Marco V i „Global Warming” z Valentino Kanzyanim DJ Preach wraca do studia Relic by produkować kolejny utwór „The Bailout”.


To już ósme wydawnictwo w Relic Recordings, jednak horyzonty Preacha jeśli chodzi o labele są bardzo szerokie: Black Hole, Intec, InCharge, Spinning, a ostatnio również w Flashover i Boom Tsjak Ferry’ego Corstena.


„The Bailout” to, jak powiedział sam twórca, jedna z najbardziej osobistych jego produkcji, do tego stworzył trzy wersje utworu, by zadowolić zarówno DJ-ów jak i fanów.
Preacha wspierają jak dotąd m. in. Carl Cox, Marco V, Eddie Halliwell czy John O’Callaghan.


Producent zwerbował dwóch remikserów, znanych ze swoich umiejętności i charakterystycznego stylu. Autorami są Wehba, tworzący w klimacie techno i Miko, preferujący bardziej minimalistyczny styl.
„The Bailout” będzie wydany również jako specjalna winylowa edycja w grudniu. Dostępny będzie w największych sklepach internetowych.



Grasz obecnie od ponad dekady, wydawałeś dla największych labeli sceny muzyki tanecznej. Dlaczego po raz kolejny zdecydowałeś się wydać singla w swojej własnej wytwórni?


 – Szczerze mówiąc miałem dość współpracy z labelami innych ludzi, postanowiłem, że skupię się na moim własnym labelu, który będzie działał tak, jak bym tego chciał. Rzeczywiście w ciągu ostatnich lat miałem możliwość wydawania w kilku najlepszych wytwórniach, jak np. u Carla Coxa czy Marco V, którzy naprawdę wierzą w to co robię i wspierają mnie na całym świecie.


Jednak obecnie, w tym momencie kariery nie widzę już dłużej powodów, dla których miałbym działać pod czyimś szyldem by zwrócić na siebie uwagę, myślę, ze wspólnymi siłami wraz z moim zespołem uda nam się wypromować unikatowy styl Relic Recordings prezentując futurystyczne brzmienia, które sprawdzały się na dancefloorach na całym świecie w 2008 roku.


Poza tym musisz wiedzieć, że w tym biznesie jest mnóstwo rekinów i kilka razy byłem oszukany w związku z licencjami czy sprzedażą nagrań… Tak naprawdę jedna z dużych wytwórni (nie podam nazwy) zbankrutowała jakiś czas temu i nigdy nie zobaczyłem pieniędzy za duże kompilacje, a nie wspominam nawet o sprzedaży płyt… Swoją drogą był to mój największy wydawca. Dziwne jest to, że label ten był prowadzony przez jednego z najbogatszych dj-ów na scenie.


Twoje nowe wydawnictwo w Relic Recordings to „The Bailout”. Co wyjątkowego jest w tym singlu?


 – Lubię wydawać coś nowego co 2-3 miesiące. Myślę, że ludzie obecnie szybko nudzą się nowymi trackami, więc musisz wydawać coś nowego jak najczęściej się da. Utwór „The Bailout” to wspomnienie tego, co wydarzyło się na Wall Street. Wielu z nas (w tym ja) sporo straciło przez ostatnie wydarzenia i oczywiście kryzys nie dotyczy jedynie USA.


Wielu ludzi twierdzi, że nie powinno się łączyć muzyki z polityką, jednak uważam, że ostatnio wydarzyło się tyle negatywnych rzeczy w związku z politykami, że trzeba się do tego ustosunkować. Na tym wydawnictwie można znaleźć szerokie spektrum gatunkowe, od remiksu w klimacie progresywnego house’u po wersję trancową, w zależności od czyichś gustów.


Byłem ostatnio pod wielkim wpływem tego co robi Sander Van Doorn, myślę, że dostarczył on nową generację producentów robiących cos innego niż typowy trance. Do tego klimatu dorzuciłem swoją własną, funkową rytmikę i myślę, że to jest przyszłość trance’u. Tracki są wspierane przez Carla Coxa, Marco V, Sandera Van Doorna i Markusa Schulza. Nie przegapcie też świetnej okładki!


Opowiedz o swoich ostatnich podróżach


 – Jak zwykle byłem bardzo zajęty w tym roku, jednak muszę przyznać, że ten był inny w stosunku do poprzednich. Od czasu jak się przeniosłem z Montrealu kilka lat temu grałem głównie w Hiszpanii i Holandii, jednak w 2008 roku wiele rzeczy się zmieniło. Zacząłem grać na najlepszych eventach w UK oraz w Kanadzie (od wschodniego do zachodniego wybrzeża).


To wspaniałe, bo odkryłem walory mojego kraju, on jest naprawdę olbrzymi! Chciałbym też wspomnieć o UK, bo to dla mnie prawdziwa rewelacja tego roku, w szczególności cała ekipa z  Goodgreef. Miałem własną koncepcję w związku z UK, chodzi mi o to, że wielu dj-ów stało się wyjątkowo popularnych… To sprawiło, że byłem trochę nerwowy, bo miałem świadomość, że działam w trudnym momencie.


Z drugiej strony podejście ludzi jest zupełnie inne w porównaniu do innych krajów, które odwiedziłem, są bardziej oldschoolowi, a to rzadkie zjawisko. Przynajmniej na imprezach na których grałem widziałem mnóstwo ludzi, którzy ubrani byli podobnie jak klubowicze w latach, kiedy zaczynałem (1995)… Przypomniało mi to powody, dla których działam od 13 lat – dusza! Regularnie umieszczam filmy z miejsc, w których gram na mojej stronie www.djpreach.com/media.


Słyszeliśmy, że niedawno zostałeś ojcem. Jak radzisz sobie z tym w obecnym momencie kariery?


 – Muszę przyznać, że jestem mocno zaskoczony tym, jak sobie radzimy z moją żoną. Przez ostatnie 2-3 lata było naprawdę ciężko z powodu nieustannych podróży. Nie było czasu na to, by spokojnie usiąść sobie z żoną w domu, bo bez przerwy przemieszczałem się między Europą i Azją. Wciąż akceptuję wszystkie zaproszenia na eventy na całym świecie, jednak obecnie staram się być bardziej zorganizowany, tak, by mieć więcej czasu dla rodziny.


Nasza córeczka jest tak piękna, że jest to najlepsze wydarzenie, jakie mi się przytrafiło w tym roku. Będę o nią walczył i postaram się zapewnić jej wszystko, czego będzie potrzebowała. Nie chodzi tylko o to, że dało mi to większą motywację jako dj-owi, ale też zacząłem patrzeć inaczej na życie. Nie wiem jak to wytłumaczyć, myślę, że wszyscy ojcowie czują się podobnie jak ja. Przy okazji nie oznacza to, że nie lubię się napić.



Gdzie zabierze nas Preach w 2009 roku?


 – Na pewno wydarzy się nie mniej niż w 2008. Mam bookingi do lata 2009. Mamy przygotowaną wielką trasę po Amerykach, zaczynamy 1. marca w Południowej Ameryce, Centralnej, a potem w Północnej z ponad 30. miastami. Poza tym nie chce przegapić WMC, ale znów nie wiem, czy znajdę na to czas. Mam nadzieję, że dotrę na Fire it UP z Eddiem Halliwellem, to będzie zdecydowanie szalona impreza. Po raz pierwszy objadę całe wschodnie wybrzeże Kanady, byłem tam kilka razy, jednak tym razem będzie inaczej.


Spędzę tam dwa tygodnie odwiedzając wszystkie miasta na wybrzeżu. Podsumowując – zrobię ok. 100 000 mil w ciągu trzech miesięcy. Wrócę na letnie eventy od czerwca do Europy, więc przygotujcie się na to. Poza tym mój program radiowy „Transatlantic” rozkręca się, od początku mieliśmy już 25 gości-dj-ów z całego świata. Popularność naszego programu rośnie i aktualnie czekam na potwierdzenia zainteresowanych stacji radiowych w UK. Póki co wszyscy zainteresowani mogą wejść na moją stronę internetową i w dziale radio uzyskają więcej informacji, można tam posłuchać moich podcastów. www.djpreach.com/radio



Najlepszy film: Snatch
Najlepszy gig w tym roku: Goodgreef Tall Teres
Najlepszy utwór: Depeche Mode – Never Let Me Down
Najlepsze jedzenie: indonesian rending
Najlepszy narkotyk: ghb
Najgorszy nawyk: picie
Najgorsza impreza: Pristina – Kosovo
Najgorsze doświadczenie: skończyła nam się benzyna w środku nocy w Bogocie
Najgorszy film: Nacho Libre


 




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →