DJ MAG Polska prezentuje: 'Tiesto bierze wszystkich’
Jest ostatnio moda na krytykowanie tego pana. Wśród fanatycznych wyznawców muzyki trance Tijs Verwest stał się ostatnio symbolem „sprzedania się”, sprzeniewierzenia się swojej muzyce i swoim fanom. Będąc wciąż na trancowym szczycie bezczelnie postanowił wywinąć fikołka i oddalić się od stylistyki, która wyniosła go w miejsca dostępne nielicznym. Bardzo nielicznym. Czy wygrał? Na pewno znów przeniósł się do innej muzycznej galaktyki.
Z całą pewnością w jego sztabie kłóciły się ze sobą dwie grupy doradców – jedna proponowała nie ryzykować, zostać przy klasycznych odmianach trance’u, a druga sugerowała podążyć drogą Guetty czy Armina czyli „bierz popowy featuring i hej hopa hej, podbijamy radiowe listy przebojów”. Tymczasem Tiesto walnął pięścią w stół i krzyknął: „Myślicie, że wszystko wiecie, że wszystko przemyśleliście? Nic nie wiecie, widzicie tylko to, co jest. Opcje, które już są znane. Obrażacie mnie – ja muszę zrobić coś, czego jeszcze nie było!” – uniósł się raz jeszcze na koniec (historia raczej zmyślona).
Następnego dnia Tiesto wymienił wszystkich – zbyt ograniczonych jak się okazało, doradców i zadzwonił do jednego z dziennikarzy poczytnego brytyjskiego miesięcznika muzycznego, głównie rockowego. „Słuchaj, pilnie potrzebuję kontakt do kilku kapel. Pomóż, a dam ci tysiąc darmowych wejściówek VIP na mój najbliższy występ w twoim kraju” – rzucił pozornie od niechcenia. Tydzień później ów dziennikarz miał okazję wypić kilkanaście drinków w londyńskiej willi Tiesto, gdzie artysta zorganizował grilla z członkami jego ulubionych grup niemających nic wspólnego z muzyką taneczną. Zanim wzeszło słońce, dogadał wspólne nagranie kilku kawałków, które wywrócą jego dotychczasowy status do góry nogami.
Może to było tak, a może odwrotnie, do tyłu czy wspak. Tak czy inaczej Tiesto jawi się nam teraz jak ambasador muzycznej tolerancji, otwartości, zniesienia podziałów, może nawet „All You Need Is Love”, w sensie „Kochajmy każdą muzykę, niech ona znów łączy, a nie dzieli”. Tiesto w świecie clubbingu okazał się Mozartem Pojednania, dał prztyczka w nos tym wszystkim, którzy – jak słusznie się spodziewał – będą go krytykować za nieudane ruchy. Czy aby jednak na pewno nieudane?
W końcu Tiesto jako pierwszy reprezentant kultury klubowej zaprosił do siebie wszystkie strony, wszystkich od lewej do prawej, od popu przez rap, po rocka i alternatywę.
„Bierzemy wszystkich! Tego jeszcze nie było!” – zatriumfował. Nowi doradcy stanowczo odradzali projekt „Nelly Furtado i Sigur Ros na jednej płycie”, więc zostali pogonieni. Tijs dopiął swego – ostatni album „Kaleidoscope” zaczyna się tak, jak mogłaby zaczynać się – ukochana wtedy zapewne przez krytyków i koneserów – płyta uduchowionych Islandczyków z Sigur Ros. W innym momencie albumu pałeczkę przejmuje kochana na Wyspach formacja Bloc Party, w innym Nelly Furtado. Bez sensu? Nie, jeśli przyjmiemy, że dobry kawałek to dobry kawałek, bez względu na okoliczności.
Numer stworzony z raperami z Three 6 Mafia na youtube obejrzało 100 milionów osób. Dla odmiany prawie nikt nie wie, że Tiesto jako producent stoi za jednym nagraniem z ostatniego krążka Dizzy Rascala. Witamy w świecie hip-hopu, zarówno w USA, jak i UK. Jakaś gwiazda ambitniejszego electro? Bardz prosimy – właśnie ukazał się „C’Mon”, nagrany z Diplo. Jeszcze jedna Furtado? Będzie Britney Spears. Naprawdę.
W międzyczasie zremiksował Muse i Moby’ego. Fani trance’u mówią, że Tiesto to już nie jest trance. Tylko że on już od kilku lat konsekwentnie powtarza, że jego styl to „maximal”. Wygląda na to, że ostatnio ten termin wziął sobie do serca i pomnożył do potęgi. Nieważne, czy to samo tak wyszło, czy to pomysł sztabowców, czy może jego samego. Pomnożył do potęgi, zdezorientował połowę swoich fanów, a drugiej połowie potwierdził, że jest jedyny w swoim rodzaju. W muzyce trance dokonał już wszystkiego, co tylko możliwe – dowodem najnowsza kompilacja podsumowująca jego karierę i zamykająca pewien rozdział w jego karierze. „Magikal Journey” ma więc potrójną wartość – to kopalnia trancowych klasyków, przypomnienie skąd ogromna popularność Tiesto na świecie, a także pożegnanie z poprzednim, bardziej oczywistym muzycznie wcieleniem. Jedno jest pewne – w sobotę w Gdańsku usłyszymy wiele gatunków muzyki tanecznej.