News

Disco ponad wszystko

Takie kawałki powinni grać na Vivie w programie o takim tytule, a nie żenujące disco-polowe szlagiery dla głuchych ludzi. Albo niech chociaż zmienią nazwę! Żeby się ludziom disco-polo z prawdziwym disco nie myliło…

Ale do rzeczy – jak pewnie wiecie klimaty końca lat 70. czyli konkretnie sample pochodzące z ówczesnych disco hitów z wielkim impetem wkroczyły do klubowego świata już w zeszłym roku. Najpierw z pomocą funky-disco-house’u Jorisa Voorna, potem z pomocą electro-disco basów u Carla Coxa, Nica Fanciulliego czy Umka, który tak się do nich przyczepił, że odczepić się do nich nie może. W „Secret” Voorna czy „Run Through” Baileya uważne ucho wysłyszy nawet nawiązania do italo disco czy nawet – nie ma się z czego śmiać – Modern Talking (?!).

W ostatnich tygodniach do grona zainspirowanych samplami z ery disco dołączyli kolejni. Mam tu na myśli konkretnie trzech panów, choć w istocie znalazłoby się ich pewnie kilka razy więcej. Ale tych trzech, o których myślę, to chyba największe zaskoczenie.

Pierwszy z nich to Mauro Picotto, który na wakacje 2011 przygotował lajtowy disco housowy numer „I Am What I Am”. Zaczynał od pompującego trance’u, potem grał mocne techno, potem lżejsze techno, w końcu tech-house, a teraz bach! Mamy kawałek bliski disco. Picotto lubi więc się zmieniać, a zatem kolejny eksperyment nie każdego szokuje. Dwaj kolejni panowie zaskakują bardziej, bo dotąd cała ich dyskografia to były mocne i pozbawione melodii killery techniczne, nigdy bym się u nich nie spodziewał sampla disco. A jednak! Mark Broom i Gary Beck to czołowi ostatnio producenci raczej bezkompromisowego techno, oni i disco? Nie wierzycie, to posłuchajcie. Wszystkie numery świetne, tylko do nazwisk nie pasują…

P.S. Warto też wspomnieć o jednym z kawałków z ostatniego albumu Dakoty, znów wracamy do 'I Feel Love’.




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →