Debiutancki album pełen soczystych house’ów po 15 latach

Podobno Tune Brothers bardziej znani są w Azji, niż u siebie w Niemczech czy w reszcie Europy, ale to się chyba nie zgadza, prawda? Na pewno znają ich dobrze słuchacze Planety Poznań, od kilku lat na antenie tej rozgłośni gości ich „Housesession”, ulubiona audycja wielu fanów muzyki house.

„Housesession” to już uznana marka – platforma dla labeli, artystów i audycji radiowych. A sami Tune Brothers to goście, którzy już od 15 lat bawią housową publiczność na całym świecie. Nie znajdziecie takiego zakątka globu, gdzie nie mieli okazji zagrać. Choć większość ich fanów myśli, że reprezentują Wyspy Brytyjskie, tak naprawdę obaj pochodzą ze Stuttgartu, gdzie połączyli swe siły dokładnie 15 lat temu.

Aż 15 lat musieli więc czekać na wydanie debiutanckiego albumu. Zaznaczmy jednak, że w ich przypadku 15 lat nie oznacza 15 lat produkowania. Jeżeli wierzyć stronie discogs.com, za produkcję zabrali się dopiero w połowie swojej kariery czyli w roku 2004. Od tamtego czasu mogli już zacząć wypełniać swoje sety własnymi nutami, które – jak twierdzą do dzisiaj – tworzą tylko i wyłącznie właśnie po to!

Po przesłuchaniu fragmentów chyba można uznać, że nowe kawałki Tune Brothers mogą spodobać się tym, którzy tęsknią za kawałkami, które Axwell tworzył solo kilka lat temu.

Zgodnie z takim podejściem album „15” nie będzie zawierał żadnych „przerywników”, będzie sytym zestawem stricte parkietowych house’ów. Jeżeli cenicie sobie niezwykle skoczną i pozytywną muzykę house, to będzie płyta dla Was. Prawdopodobnie pełna numerów, które od razu można wykorzystać na imprezie. House od Tune Brothers czasem zahacza nieco o klimaty komercyjne, czasem o progresywne czy lekko techowe, zawsze jednak posiada parkietowy potencjał.

Dowody poniżej, panowie systematycznie odsłaniają kolejne fragmenty albumu, poza tym w załączniku znajdziecie cały zestaw „15” we fragmentach. Na płycie wokalnie udzielają się m.in. Corey Andrew, Lety, Polina Griffith czy Alec Sun Drae.