Debiutancki album Erica Prydza: Wasze wrażenia?
W ostatni weekend doczekaliśmy się wreszcie wydania długo oczekiwanego albumu Erica Prydza. Słowo 'debiutancki’ wygląda przy jego nazwisku zabawnie, zważywszy na jego długie doświadczenie.
Ale fakt jest faktem – nigdy wcześniej nie mieliśmy do czynienia z wydawnictwem, które byłoby jego autorskim materiałem wypuszczonym pod własnym nazwiskiem. Kompilacja najfajniejszych numerów Prydy wydanych na przestrzeni lat była tylko wstępem do 'Opus’.
Płyta przynosi aż 19 utworów, co automatycznie generuje pytanie – czy nie jest ich za dużo? Czy nie lepiej byłoby wybrać 8-10 najlepszych i pozostawić pewien niedosyt? Czy taki ogrom muzyki nie przytłoczy, nie znudzi słuchacza? Jak wiadomo Eric ma bardzo charakterystyczne brzmienie, od którego rzadko odchodzi. Daliście już temu albumowi czas? Przesłuchaliście całość raz, dwa razy, więcej? Bardzo jesteśmy ciekawi Waszych opinii na temat 'Opus’. Udało się Ericowi spełnić wszystkie pokładane w nim nadzieje?
FRAGMENTY WSZYSTKICH UTWORÓW: