News

Czy Housowy Gangster zbawi branżę?

„Nie martwię się zbytnio tym, jaki cholerny styl chcą grać DJ-e i tworzyć producenci” otwiera DJ Sneak. „Chcę po prostu, by stawiali sobie wyzwania… zmuszali branżę do zmian. Nie chodzi tylko o tworzących muzykę, ale też o promotorów, bookingowców, nawet właściciele klubów… Każdy może coś zmienić.”

Sneak, będący już od ponad dwudziestu lat integralną częścią krajobrazu klubowego, zrobił coś więcej niż wpłynął na swoje otoczenie. Scena klubowa taka już jest ze swoim podążaniem do szczytów techniki – była świadkiem przychodzenia i odchodzenia ludzi, ale chyba testamentem jedynej w swoim rodzaju muzycznej wizji Sneaka jest to, że nadal tu jest, po wprowadzeniu do wszystkiego BPM-ów we wczesnych latach dziewięćdziesiątych.

„Lubię myśleć, że jestem tu teraz na własnych warunkach” wskazuje. „Jest mnóstwo kolesi, którzy stali się sławni w latach dziewięćdziesiątych, nawet osiemdziesiątych, a teraz są w branży tylko dla symboliki, nie dlatego, że oferują coś nowego. Sprzedali się dawno temu, pieniądzom i chwale. Stracili swoje dusze…”

Sneak nie boi się mówić, co ma na myśli, ale prezentuje godną podziwu postawę powstrzymywania się od rzucania nazwiskami. To postawa uzupełniająca jego nastawienie w studiu i za konsoletą – agresywne, ale z równowagą.

„Jest za dużo stereotypowej muzyki” dyskutuje. „Wielu producentów robi kawałki szybko – co niekoniecznie jest problemem – ale nie wkładają w nie żadnej oryginalnej myśli; gorzej jest z DJ-ami. Zbyt wielu bierze ze sobą laptopy i trzyma się tej samej, sprawdzonej formuły; nie ma klimatu. Grałem ostatnio na Stereosonic z Villalobosem; przetrzepywał walizki z niesamowitymi winylami, a wszyscy miejscowi DJ-e otwierali szeroko oczy ze zdumienia!”

Nie ma wątpliwości, że Sneak namiętnie podchodzi do swoich beatów. Żadnych wątpliwości. Przez ostatnie trzy albo cztery lata, pracował za darmo w cieniu, by skoordynować serię aktywnych, międzynarodowych blogów i forów dyskusyjnych opartych na konstruktywnych opiniach na temat obecnego zdrowia sceny housowej. Jego „podstępna” praca podpada pod banner „I’m A House Gangster” i ma na celu zapewnienie przetrwania „czystej” muzyce house.

„To wypłynie w nadchodzących miesiącach, obiecuję” podkreśla. „Ruch House Gangster rozciąga się też na cykle imprez i konkretnych DJ-ów. Jestem na pozycji, na której mogę pomóc kształtować rzeczy; mogę zainteresować ludzi naszą muzyką, w odpowiednich miejscach, na odpowiednie sposoby i przez właściwych ludzi. To sposób wstrząśnięcia rzeczami i utrzymania ich z dala od zwykłości.”

Dawniej, w 2007, Sneak sfrustrowany brakiem kierunku tej muzyki i rosnącej zależności od mainstreamu, był blisko wyparcia się house’u. Powrót electro również zbierał swoje żniwo. Ciąg wydarzeń złożony z wywiadów i postów na blogu wyrażał jego brak dźwiękowej inspiracji i odczuwanie wywłaszczenia z przemysłu muzycznego. To były czasy testu.

Nie powiedziałbym, że kiedykolwiek chciałem porzucić muzykę” zwierza się Sneak, „ale z pewnością był czas, gdy myślałem, że house był w niebezpieczeństwie stracenia swojej tożsamości i zacząłem rozważać swoje możliwości. Przerzucono mnie z grania na głównych salach do mniejszych, bocznych, bo rynek przejmowało electro… Te same brzmienia. Nie poddałem się, lecz zaadaptowałem. Wróciłem do klasycznych utworów housowych, które grałem we wczesnych latach dziewięćdziesiątych i zacząłem dodawać elementy electro i techu do swoich setów i nowych wydawnictw. Rozpocząłem również kampanię Gangster.”

Okazała się to sprytna decyzja; Sneak mógł utrzymać swoje miejsce przy stole górnej półki świata klubowego dzięki sile nowych pomysłów i ewoluującej osobowości, a nie po prostu dawnej reputacji. Scena pozostaje, w jego oczach, niestabilna, ale udało się zasiać ziarna odnowy, zwłaszcza we wschodniej Europie.

Sądzę, że ogólnie w Europie dzieje się sporo; jest dużo dobrego gówna” mówi. „Ludzie jak Reboot, Villalobos i Luciano robią rzeczy naprawdę kreatywne i inspirujące. Wszyscy oni kupili moje kawałki i mają do mnie szacunek – nie jako człowieka-dinozaura, ale na tym samym poziomie. To wzajemny respekt; wszyscy zdajemy sobie sprawę, że próbujemy pchnąć muzykę do przodu.”

źródło: Defected




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →